PhobiaSocialis.pl
Dysmorfofobia - Wersja do druku

+- PhobiaSocialis.pl (https://www.phobiasocialis.pl)
+-- Dział: Działy tematyczne (https://www.phobiasocialis.pl/forum-9.html)
+--- Dział: Inne zaburzenia psychiczne (https://www.phobiasocialis.pl/forum-42.html)
+--- Wątek: Dysmorfofobia (/thread-540.html)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11


Re: Dysmorfofobia. - Roza - 30 Lip 2015

Jestem po strasznej histerii i nie mogę wrócić do normalnego funkcjonowania. Nie wiem, czy można pisać post pod postem, aczkolwiek nikt tu dawno nie pisał a ja potrzebuję się wygadać.
Moja mama rozmawiała dziś z moją ciotką. Ot, jak zwykle, robią to prawie codziennie. Tym razem poruszyły temat mojej urody i mama zadała to straszne pytanie: "Jak myślisz, czy Roza jest ładna?". Moja ciocia odpowiedziała: "Cóż. Roza ma specyficzną urodę". Moja mama wszystko mi to powtórzyła, a ja jako panna ze skrajną dysmorfofobią uznałam, że to nie było miłe. Wydawało mi się, że chciała po prostu uniknąć tematu. Lepiej powiedzieć komuś "specyficznie wyglądasz" niż po prostu "jesteś brzydki". Na tym się oparłam i resztę ranka spędziłam na podłych rozmyślaniach o swojej urodzie. Miałyśmy z babcią i z mamą jechać dziś do sąsiedniego miasta na zakupy. Okej, niech będzie. Wczoraj w końcu wyszłam na spacer i nie było aż tak źle, choć przyznam, że od piątku moja dysmorfofobia znów wróciła z dość mocną siłą. Kiedy zaś doszło do momentu, w którym miałam się poczesać i pomalować... po prostu się rozkleiłam. Chociaż to chyba zbyt subtelne określenie tego, jak się zachowywałam. To nie był płacz, to był szloch połączony ze skomleniem. Przypomniałam sobie słowa mojej ciotki i było mi jeszcze gorzej. Mama próbowała jakoś załagodzić sytuację słowami: "Nie jesteś przecież aż tak brzydka jak Ci się wydaje!", co, jak możecie sobie wyobrazić odniosło katastrofalny skutek. Potem przyszła babcia ze słowami: "Są brzydsze od Ciebie". Nie muszę mówić, że moja rodzina doskonale wie, jak trzeba się obchodzić z osobami chorymi na dysmorfofobię w czasie histerii. Doszło do tego, że stwierdziły, że mnie nie zostawią samej w domu, chociaż uparcie nalegałam by same jechały. Więcej pożytku miałabym, gdyby mnie zostawiły i przestały tak okrutnie mnie "pocieszać". Ale nie przemówiłam im do rozsądku i zostały a mama cały czas narzeka mówiąc: "Taka piękna pogoda! Tak chciałam wyjść z domu!".
W każdym razie, mimo że przestałam płakać i jedynie oczy mnie pieką, czuję się fatalnie. Mam dziwne, być może irracjonalne wrażenie, że one po prostu przyznały iż jestem brzydka. Może tylko w zdenerwowaniu użyły niefortunnych słów, może ciotka też miała coś innego na myśli, nie zmienia to faktu, że pozostawiły dość przykre wrażenie. Siedzę teraz i myślę tylko o tym, że może nie mam urojeń. A jeśli już, to urojenia piękna. Skoro mózg potrafi wytworzyć nieprawdziwy obraz brzydkiej twarzy, dlaczego nie może być na odwrót? Może tak intensywnie pragnę bycia ładną, że po prostu to czasem widzę?
Nie potrafię się skupić na niczym innym, myślę tylko o tym.
Doszłam do wniosku, że jeśli rzeczywiście nie jestem urodziwą kobietą, nie chcę o tym wiedzieć. Jeśli moje urojenia dotyczą atrakcyjności, to chyba chcę żyć w nich już nieustannie. Po prostu nie wiem jak sobie poradzę z tym, że jestem paskudą. I irytuje mnie, że tak się tym przejmuję. Dlaczego inni, mniej atrakcyjni ludzie, zupełnie nie zwracają uwagi na swoją aparycję? Czy ja po prostu jestem aż tak próżna?


Re: Dysmorfofobia. - Alchemik umysłu - 30 Lip 2015

Cytat:Dlaczego inni, mniej atrakcyjni ludzie, zupełnie nie zwracają uwagi na swoją aparycję?
Bo mają gdzieś to co inni o nich mówią i myślą? Poza tym świat się u nich nie wali gdy usłyszą takie słowa jak Ty, co to zmienia? Czy to że ktoś powiedział że jesteś brzydka - zmienia coś w Twoim życiu? Czy po tych słowach stałaś się brzydsza lub gorsza? Zapewne tylko w Twojej głowie jest takie wyolbrzymienie problemu. No i najważniejsze, kogo jak kogo ale słów Ciotki czy matki nie brałbym do siebie.
Może to puste słowa, nie znam dobrze tej choroby, no ale mówię jak to wygląda z obiektywnej perspektywy.


Re: Dysmorfofobia. - iLLusory - 30 Lip 2015

Brzydka dziewczyna najczęściej wie o tym, że jest brzydka, ale jesteśmy tak skonstruowani, że gdzieś z tyłu głowy jest upchnięte: "a może mi się tylko wydaje, a może....." No i w momencie, kiedy z zewnątrz przychodzi komunikat potwierdzający-w tym przypadku w postaci ciotki Rozy-zaczyna się dramat.
Rozo, być może nie zjada mnie dysmorfofobia, chociaż było blisko, ale rozumiem Cię.


Re: Dysmorfofobia. - Roza - 30 Lip 2015

Alchemik umysłu napisał(a):
Cytat:Dlaczego inni, mniej atrakcyjni ludzie, zupełnie nie zwracają uwagi na swoją aparycję?
Bo mają gdzieś to co inni o nich mówią i myślą? Poza tym świat się u nich nie wali gdy usłyszą takie słowa jak Ty, co to zmienia? Czy to że ktoś powiedział że jesteś brzydka - zmienia coś w Twoim życiu? Czy po tych słowach stałaś się brzydsza lub gorsza? Zapewne tylko w Twojej głowie jest takie wyolbrzymienie problemu. No i najważniejsze, kogo jak kogo ale słów Ciotki czy matki nie brałbym do siebie.
Może to puste słowa, nie znam dobrze tej choroby, no ale mówię jak to wygląda z obiektywnej perspektywy.

Problem w tym, że po takich słowach NAPRAWDĘ czuję się brzydsza czy gorsza. Być może faktycznie nie powinnam brać do siebie uwag rodziny - ale od nikogo innego nie słyszę uwag na temat swojego wyglądu. Rodzina jest jedyną grupą ludzi, w której od czasu do czasu ktoś poruszy ten temat. Poza tym, mając dysmorfofobię żyję cały czas w obawie: "Co jeśli nie mam żadnych urojeń, co jeśli brzydota jest faktem?" i gdy ktoś zdaje się potwierdzać to przypuszczenie, biorę to po prostu do siebie. Wydaje mi się, że jeśli ktoś jest przeczulony na punkcie jakiejś sprawy i ma pewne wątpliwości, to w momencie, w którym ktoś te wątpliwości potwierdzi to siłą rzeczy, stają się one jakby większe. Być może to następuje podczas chorobliwego już przeczulenia - już prawie zapomniałam jak to jest zdrowo funkcjonować - ale dysmorfofobia to właśnie wręcz obsesja. Tata zawsze nazywa to głupotą, mówiąc, że dane osoby wcale nie powinny być mi autorytetem, aczkolwiek to nie chodzi o to. Mam wrażenie, że zareagowałabym nawet, gdyby moją brzydotę potwierdziła osoba, którą ani nie cenię ani nawet nie lubię.
Kończąc - tak, to, że ktoś uzna mnie za brzydką zmienia coś w moim życiu. Potwierdza moją obawę, przez co staje się ona bardziej realna i dokuczliwa.

Cóż, może ciotka nie miała nic złego na myśli, ale po prostu... byłabym rada, gdyby powiedziała: "Jest całkiem ładna". Jest mnóstwo całkiem ładnych dziewcząt. Mimo FS i BDD wychodzę na ulicę, wsiadam do autobusu, chodzę po sklepach i widuję właśnie takie dziewczęta. Słowa "specyficzna uroda" można różnie interpretować, ale w tym akurat przypadku wydawało mi się, że mają dość negatywny wydźwięk. Nie wiem, być może to mój chory mózg tak na to reaguje, ale bądźmy szczerzy - po co uciekać się do takich komentarzy, skoro można było wprost powiedzieć o tym, że jestem całkiem urodziwa. Jakby chciała odpowiedzieć na pytanie, ale z drugiej strony uniknąć zranienia moich uczuć.

iLLusory, miło mi słyszeć, bo najczęściej z ust bliskich mi osób pada tylko "Zupełnie nie można Cię zrozumieć!", co z pewnością wcale nie jest takie dziwne u osób ze średnią empatią, które nigdy wcześniej nie miały styczności z czymś takim jak zaburzenia psychiczne.


Re: Dysmorfofobia. - verti - 30 Lip 2015

Rodzice i rodzina często ma zaburzony obraz nas samych, także nie brałbym do końca tej sytuacji na poważnie na Twoim miejscu. U mnie natomiast jest odwrotnie. Matka i ojciec twierdzą, że jestem na tyle przystojny iż gdybym tylko chciał, to miałbym dziewczynę. Niestety są to brednie, przekonałem się na własnej skórze :Stan - Uśmiecha się:


Re: Dysmorfofobia. - iLLusory - 30 Lip 2015

Czy jest coś złego w pragnieniu piękna?


Re: Dysmorfofobia. - Roza - 30 Lip 2015

Tata uważa, że jestem ładna. Mama zawsze się z nim zgadzała, swoją słowną wpadkę tłumaczy teraz tym, że przeze mnie już nie wie co mówi. Cóż. A ciotka zwykle unikała tematu, nie mówiąc nic, ewentualnie przy zdjęciu do dowodu stwierdziła, że wyglądam na nim tak samo jak w rzeczywistości (też mnie dobiła tym, bo zdjęcie akurat było wyjątkowo niekorzystne. Inne, które akurat robiłam sobie sama i wyszłam na nim całkiem ładnie, uznała za mniej wiarygodne).
Poza tym logika mi mówi, że obiektywne piękno nie istnieje, aczkolwiek... chciałabym sama siebie uważać za urodziwą. Być może wiem, skąd mi się to po części wzięło - to głębokie pragnienie bycia atrakcyjną (nie chcę się w to zagłębiać), ale nie chcę wracać myślami do przeszłości, skoro na jej zmianę nie mogę liczyć. Chciałabym po prostu teraz uznać: "Roza, jesteś piękna w swoich oczach". Ciężko jest patrzeć w lustro i widzieć... coś takiego. Nawet jeśli dni, w którym czuję się piękna są urojeniem, to odpowiadałoby mi, gdyby po prostu to urojenie trwało.
Nie wiem, jak wyglądam. Nie wiem, czy chcę wiedzieć, jeśli ta odpowiedź zrujnuje moje nadzieje.
Chciałabym się podobać innym, to fakt. Ale jeszcze bardziej chcę się podobać sobie. Chcę się czuć dobrze we własnej skórze.

Edit: Jestem pewna, że nie ma w tym nic złego, czy nawet dziwnego. Aczkolwiek średnio się czuję mówiąc o urodzie i słysząc w odpowiedzi, że powinnam spojrzeć na ludzi po wypadkach, ludzi z różnymi defektami, którzy żyją z tym od urodzenia. Czuję się wtedy jak próżna kobietka, której w głowie tylko uroda. Ale to nie jest tak, ja po prostu czuję się sama z sobą źle - co chwila wynajduję w sobie wady. Nie potrafię często funkcjonować, gdy dysmorfofobia rośnie w siłę. Nie wychodzę z domu, płaczę, nawet ciężko mi do okna podejść, jakkolwiek głupio to nie brzmi. To nie jest próżność - to zaburzenie psychiczne, jak każde inne. Smutno mi, że ludzie traktują to czasem tak protekcjonalnie.


Re: Dysmorfofobia. - Alchemik umysłu - 30 Lip 2015

Z uwagami na temat wyglądu byłbym ostrożny. Niby może istnieć w minimalnym stopniu obiektywna uroda, jednak najczęściej każdemu może podobać się coś innego. Wątpie w to, że wyglądasz skrajnie brzydko, zapewne przeciętnie. A uwagi na temat wyglądu mogą być subiektywnymi, jeśli Cie ktoś lubi, zna bliżej jak np. rodzina, to wiadomo, że będzie oceniać Cię korzystniej, niż ktoś kto Cie nie lubi lub wręcz nienawidzi. Zauważ, że podczas kłótni ktoś może atakować werbalnie właśnie w tym kierunku mówiąc np. "ty pasztecie" itp. Nie przejmowałbym się takim czymś, gdyż wtedy słowa mają mało wspólnego z rzeczywistością, a są tylko machaniem szabelką.
Każdy by chciał być piękny, niestety twarzy nie zmienimy. A ja raczej nie wierzę w skrajność w Twoim przypadku, więc tym bardziej traktowałbym z dystansem wszelkie uwagi i oceny. Rozumiem, że to choroba no ale olewanie subiektywnych zdań innych osób może Ci wyjść tylko na zdrowie.


Re: Dysmorfofobia. - sierva - 07 Wrz 2015

Dysmo niszczy mi wszystkie relacje. Wyglądam tak, że boję się wchodzić w kontakt nawet z ludźmi na ulicy a bliższy jest w ogóle wykluczony. Mam wrażenie, że z grzeczności tylko nikt mi nie zwraca uwagi. A jakoś trzeba funkcjonować żeby przeżyć, choć nie wiem czy dojrzalsze nie jest samobójstwo.


Re: Dysmorfofobia. - Roza - 08 Wrz 2015

A ja dziś oglądam swoje zdjęcia i zastanawiam się, czy kiedykolwiek zaakceptuję swoją twarz. Naprawdę przykro mi to mówić, ale nie znam nikogo brzydszego od siebie. Nie dość, że jestem brzydka, to muszę się męczyć z opuchniętą, dużą twarzą. Przecież prawie nie widać mi rzęs. W dodatku jestem tak strasznie mało kobieca... Co z tego, że ubiorę ładną sukienkę i szpilki, skoro wyglądam tak odpychająco z powodu mojej twarzy?
Siedzę sobie i płaczę. Chciałabym być choć trochę atrakcyjna. Choć trochę. Wstyd mi za siebie strasznie.


Re: Dysmorfofobia. - MiMała - 08 Wrz 2015

Roza napisał(a):A ja dziś oglądam swoje zdjęcia i zastanawiam się, czy kiedykolwiek zaakceptuję swoją twarz. Naprawdę przykro mi to mówić, ale nie znam nikogo brzydszego od siebie. Nie dość, że jestem brzydka, to muszę się męczyć z opuchniętą, dużą twarzą. Przecież prawie nie widać mi rzęs. W dodatku jestem tak strasznie mało kobieca... Co z tego, że ubiorę ładną sukienkę i szpilki, skoro wyglądam tak odpychająco z powodu mojej twarzy?
Siedzę sobie i płaczę. Chciałabym być choć trochę atrakcyjna. Choć trochę. Wstyd mi za siebie strasznie.

Nie widziałam Cię wiec ciężko mi cokolwiek napisać. Ale bardzo dobrze Ciebie rozumiem ...
Patrzę na inne dziewczyny i zastanawiam się jak to jest być piękna. Naprawdę,może to puste,ale zazdroszczę innym małej buzki,małego noska,dużych symetrycznych oczu,pełnych dużych ust,włosów,kobiecej figury ... Przykre,ze jedni dostają wszystko,a imni nic. Tez mi za siebie strasznie wstyd .


Re: Dysmorfofobia. - Placebo - 08 Wrz 2015

Roza, ja też cię rozumiem. Moja twarz dla mnie przyczyną wstydu i bardzo zaniża moją samoocenę. Może gdyby była ładna wcale nie miałabym fobii. Mam też taki problem, że moja twarz jest okrągła - zawsze taka była, bez względu na wagę, poza tym ten nos, cera, uśmiech, zęby, oczy, brwi, wszystko... Jak patrzę na twarze innych to im wszystkiego zazdroszczę i nie rozumiem czemu ja akurat muszę wyglądać inaczej.
Nie wiem jak cię pocieszyć bo sobie też nie potrafine pomóc ale zawsze pamiętaj, że wygląd to nie wszystko, tak na prawdę niewiele o tobie mówi jako człowieku.
Roza, a zauważyłaś może zależność pomiędzy samopoczuciem a tym jak odbierasz swoją twarz?


Re: Dysmorfofobia. - karmazynowy książę - 08 Wrz 2015

Roza napisał(a):A ja dziś oglądam swoje zdjęcia i zastanawiam się, czy kiedykolwiek zaakceptuję swoją twarz. Naprawdę przykro mi to mówić, ale nie znam nikogo brzydszego od siebie. Nie dość, że jestem brzydka, to muszę się męczyć z opuchniętą, dużą twarzą. Przecież prawie nie widać mi rzęs. W dodatku jestem tak strasznie mało kobieca... Co z tego, że ubiorę ładną sukienkę i szpilki, skoro wyglądam tak odpychająco z powodu mojej twarzy?
Siedzę sobie i płaczę. Chciałabym być choć trochę atrakcyjna. Choć trochę. Wstyd mi za siebie strasznie.

Hej, przecież masz zaburzenia na punkcie swojego wyglądu, dlatego nie możesz stwierdzić, że jesteś brzydka. Według swojej oceny nie wyglądasz dobrze, ale ta ocena nie jest obiektywna. Jestem pewien, że wiele osób Ci mówiło, ale wyglądasz dobrze/ładnie, ale ich słów już nie pamiętasz, Twoja podświadomość woli pamiętać te negatywne oceny, żeby zracjonalizować Twoje poczucie braku urody. Tak samo jak w życiu, nikt nie pamięta dnia, kiedy jadąc samochodem miał same zielone światła, ale o tym dniu, gdy za każdym razem świeciło mu się czerwone będzie opowiadać jeszcze wielu osobom.
Nawet, jeśli rzeczywiście byłoby tak (nikt z nas przecież nie może tego ocenić), że nie należysz do najpiękniejszych dziewczyn, to wydajesz się mega dobrą i wrażliwą osobą, a to jest znacznie cenniejsze od wyglądu. Miałem koleżankę, która wyglądem odstawała od powszechnie przyjętego kanonu piękna, a mimo tego miała niejednego wartościowego chłopaka, a aktualnie jest już zaręczona w wieku 21 lat. Dlatego, że jest dobrą osobą. Ludzie doceniają to bardziej niż piękną buzie.


Re: Dysmorfofobia. - verti - 08 Wrz 2015

Placebo napisał(a):Jak patrzę na twarze innych to im wszystkiego zazdroszczę i nie rozumiem czemu ja akurat muszę wyglądać inaczej.
Pewnie masz jakieś wady w swoim wyglądzie, tak jak większość z nas, ale bez urazy - faceci, którzy zapraszali Cię do kina najwyraźniej nie zwracali na to uwagi. Pewnie oni widzą całokształt Ciebie, jako fajną laskę, a Ty masz zaburzony ten obraz przez niską samoocenę. Przecież zainteresowanie płci przeciwnej to najlepszy dowód na to, że jest jednak w nas coś naprawdę fajnego. Na pewno wśród zainteresowanych Tobą osób jest facet, który będę budował twoje poczucie własnej wartości na nowo, tylko musisz dać mu szansę.


Re: Dysmorfofobia. - Roza - 08 Wrz 2015

niepotrzebny, tak, wiem, że teoretycznie skoro mam postawioną diagnozę dysmorfofobii, powinnam uświadomić sobie, że to co czuję to urojenia. Sama myślałam, że gdy w końcu będę miała za sobą wizytę u psychiatry i usłyszę, że to BDD, będzie mi znacznie lepiej. Tylko, że to wcale tak nie działa. Nie potrafię uwierzyć, że to urojenia. Jestem tym bardziej skołowana, gdy przypomnę sobie, jak w niektórych chwilach wydawało mi się, że jestem ładna. Od zakończenia szkoły średniej do późnej jesieni 2014 roku nie miałam żadnych objawów dysmorfofobii, co biorąc na logikę może oznaczać, że jestem tylko chora, nie brzydka (a przynajmniej nie w tak skrajny sposób). Ale ciężko jest widzieć błękitne niebo i po usłyszeniu, że ma kolor czerwieni, po prostu w to uwierzyć. Przecież, jak to? Widzę, że jest niebieskie. Ktoś chyba ze mnie żartuje. Później sobie tłumaczę, że skoro mogą istnieć urojenia, w których widzę się brzydka, mogą również istnieć urojenia, w których widzę ładną dziewczynę. I w tym momencie czuję się jak wariatka. Nie wiem, czemu mam ufać. Szczególnie, że opinie ludzi na temat mojej urody bywają różne. Rówieśnicy, osoby odrobinę ode mnie starsze twierdzili, że mam okropną urodę, zaś nauczyciele i rodzice wręcz odwrotnie. Nigdy też żaden chłopak (przepraszam, jeśli to płytko brzmi) nie zaproponował mi randki ani nie zechciał się mną zainteresować. To też sprawia, że czuję się gorsza, brzydsza, mniej atrakcyjna. Z drugiej strony zbyt wiele okazji nie było do zawiązania znajomości, skoro od drugiej gimnazjum prawie nieustannie uczyłam się indywidualnie. Potrafię na to spojrzeć trzeźwo, gdy nie patrzę przez dłuższy czas w lustro i nie oglądam zdjęć. Ale gdy zauważę swoje odbicie, które znów wyda mi się nieciekawe, od razu przychodzą mi do głowy tylko argumenty na potwierdzenie tego, że to co widzę w tej chwili jest rzeczywiste. Później znów jestem w rozsypce i pytam siebie: "Jak wyglądasz? Co jest prawdziwe?", przypominam sobie wszystkie kiepskie zdjęcia, zdjęcie do dowodu, które jest jednym z najgorszych moich zdjęć i mam ochotę przychylić się jednak do tego, że mam bardzo nieprzyjemną dla oka aparycję. A potem znów myślę "Hej, robiłaś zdjęcia nie tylko sobie, twoi bliscy czasem też wydawali się wyglądać na fotografii na bardziej zmęczonych, starszych, mniej atrakcyjnych" i tkwię w tym stanie, w jakim jestem teraz. Nie wiem.
A co do charakteru - z tym też mam problem. Bywam czasem złośliwa i zgorzkniała, gdy czuję się źle, więc nie nazwałabym siebie "mega dobrą". Cały czas nad tym pracuję, ale bywa, że zupełnie nie panuję nad sobą, gdy słyszę kolejny raz "Roza, ty musisz chcieć się wyleczyć", "Walcz, dlaczego się poddajesz?", "Poradź sobie z tym sama", "Co z siebie za histeryczka!", i tak dalej. Ale i tak dziękuję, że starasz się mnie pocieszyć. Wiem, że wiele rzeczy w życiu jest ważniejszych od wyglądu - ale mimo wszystko chciałabym czuć się ładna dla samej siebie, szczególnie, że nie lubię określać ludzi brzydkimi, bo zawsze próbuję doszukać się czegoś urzekającego w ich twarzy i mi się to udaje, a gdy spoglądam na siebie widzę tylko same wady.

MiMała, Placebo również dziękuję wam za posty. Okrągła twarz nie zawsze wygląda źle - wiem, bo widziałam wiele dziewcząt, które miały nawet lekko pyzate (jeśli to określenie jest odrobinę obraźliwe, to wybaczcie, po prostu chciałam nim określić pełną twarz i wydawało mi, że to słowo najlepiej oddaje to, o czym myślę) twarze i były naprawdę ładne. Zresztą, wydaje mi się, że nawet zdrowe osoby często widzą siebie w gorszym świetle niż w opinii innych ludzi. A dysmorfofobia sprawia, że to światło jest naprawdę fatalne. Teraz tylko spytać, czy któraś z nas wierzy, że to tylko urojenia? Zresztą, może gdyby osoby chore na BDD wierzyły w to, że to tylko choroba, znacznie łatwiej wyszłyby z tego. Psycholog zawsze mi powtarzała, że mam unikać twierdzenia "jestem brzydka", ale... ilekroć spoglądałam w lustro i widziałam to, co widziałam, byłam pewna, że jeśli temu zaprzeczę, po prostu zacznę się oszukiwać. Wydawało mi się, że to kiepskie wyjście, choć może skuteczne.
Jeśli chodzi o tę zależność - tak, czasem tak to wygląda - jestem smutna, jestem brzydka. Jestem wesoła, jestem ładna. Ale pojawiają się i przypadki, w których rankiem mam dobry humor a gdy spojrzę do lustra od razu go sobie psuję, a czasem podczas naprawdę kiepskich dni, spoglądam w lustro i jest mi lżej, bo widzę, że BDD na chwilę odpuściła. Może to ma związek z tym, jak długo trwają wesołe dni - jeśli długo, to później stopniowo moja samoocena pnie się w górę, jeśli krótko, efektów nie ma.
A co u was z lustrami? Dzielicie lustra na te, w których nawet w najgorszych chwilach jest mimo wszystko lepiej i na te, których nawet, gdy czujecie się lepiej, unikacie jak ognia? Mam tak nawet w sklepach, w przymierzalniach. Zawsze jestem przygnębiona, gdy kabina, w której światło dobrze pada, jest zajęta. A latem bawię z roletami w moim pokoju by uzyskać odpowiednie światło. Ale i tak zawsze najlepiej czuję się w moim pokoju wieczorem, gdy pokój oświetla lampa u sufitu.
Dlatego nie lubię przeglądać się w lustrze w nowych miejscach i staram się tego nie robić, jeśli nie jest to konieczne, bo boję się, że trafię na lustro, które tylko pogorszy mój stan. Jakkolwiek głupio to nie brzmi.


Re: Dysmorfofobia. - karmazynowy książę - 09 Wrz 2015

No właśnie, masz stwierdzoną dysmorfofobie. A każdy fobik wie, że jeśli sobie coś wmawia, to w końcu to zaczyna rzutować na rzeczywistość. Tak jest z wyglądem, jak i zwykłą rozmową, albo pracą. Kiedy sobie myślę, ze nie jestem nieudacznikiem i nie potrafię dobrze wykonywać pracy, to nagle wszystko zaczyna lecieć mi z rąk. A jeśli takich myśli nie mam, to moja praca jest w porządku. Myślę, ze podobnie jest z postrzeganiem siebie. Jak nie myślisz obsesyjnie o tym, jak wyglądasz, nie przeglądasz się w każdym lustrze, wyłapując swoje mankamenty to jest ok, potrafisz siebie zaakceptować.
Sam mam kompleksy na punkcie swojego nosa, który zawsze był większy niż u rówieśników. Ale ile czasu można mieć te kompleksy z powodu części ciała, na którą (oprócz operacji) nie mamy wpływu? Dobrze wiesz Róża, że Twoje zaburzenie sprawia, że wpadasz często w złe, depresyjne stany. Ja pogodziłem się z tym nosem i nawet zacząłem na jego temat żartować. Ostatnio podczas pracy jakaś dziewczyna-klientka narysowała portrety mój i koleżanki i nam je wręczyła. Koleżanka potem powiedziała mi, że ona nie ma takiego wielkiego nosa jak na portrecie w rzeczywistości, a ja powiedziałem, że u mnie wszystko się zgadza w sprawie nosa (żartując oczywiście, a nie się żaląc). Kilka lat temu nigdy bym czegoś takiego nie powiedział. Według mnie to znacznie lepsze podejście niż robienie tragedii z mankamentów urody. Mi zmiana podejścia zajęła dobre kilka lat, w podstawówce nie marzyłem o niczym innym jak o operacji.
Poza tym pisałaś gdzieś, że interesujesz się modą i lubisz dobrze się ubierać. To jest świetny sposób na poprawę pewności siebie.
Przypomniała mi się taka historia o chłopaku, który w wieku kilku lat miał operacje wycięcia nowotworu żuchwy i zostala mu wycięta część twarzy. Możesz sobie wyobrazić, jak potem wyglądał i wygląda nadal. Teraz jest raperem i napisał taki wers:

"Dwadzieścia lat czekałem na możliwość rekonstrukcji ściętej żuchwy.
Myśląc o tym wypiłem rzekę wódki.
I teraz, kiedy mogę mówię :Ikony bluzgi grzybek: w to
chcę widzieć siebie, kiedy patrzę w lustro."

I dokładnie tego Ci życzę, zaakceptowania swojego wyglądu i przeniesienia uwagi na to, na co realnie masz wpływ :Stan - Uśmiecha się:


Re: Dysmorfofobia. - Zasió - 09 Wrz 2015

niepotrzebny - teraz to może hajs na tym trzepie jak Popek na skaryfikacji. skończy się kariera, to "biedak z blokowiska" kopsnie się do prywatnej kliniki i sobie implant z drukarki 3D wstawi, nie bój się...


Re: Dysmorfofobia. - Kamelia - 09 Wrz 2015

Tośka napisał(a):Napisałam małą czcionką, żeby nie odstawiać nadmiernej prywaty i nie dominować wątku swoją historią
Nie jesteś jedyną osobą piszącą na forum o sobie, praktycznie każdy w mniejszy lub większy sposób nawiązuje jakoś do swojego życia i doświadczeń (chyba, że ktoś jest tu tylko po to, żeby trollować). A o wzrok czytających wypadałby zadbać, a nie 7-size :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami: Bo jeszcze ludzie będą mieli dodatkowe kompleksy, jak będę musieli zacząć nosić okulary (poza tymi, co już noszą :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: ).

Nie traktuj tego jak wyrzutu, tylko raczej zaproszenie do większej śmiałości Tosiu :Stan - Uśmiecha się:


Re: Dysmorfofobia. - AzazelPazuzu - 10 Wrz 2015

Tośka napisał(a):Pytanie - czy to kwestia tylko i wyłącznie zrobienia sobie nosa, czy też może lepszego samopoczucia, większej pewności siebie?
Stawiam, że wraz z naprawieniem nosa, pozbyłaś się głównego zarzewia kompleksów. :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami:


Re: Dysmorfofobia. - Szarabrzoza - 10 Wrz 2015

To ja też nawiąże do siebie.
Sama się zastanawiam czy mam tą dysmorfobię gdyż w domu w miarę się akceptuję ale takie myśli o jakich piszecie ogarniają mnie wśród innych ludzi.

Wtedy mam właśnie poczucie, że wyglądam dziwnie, brzydko, odpychająco. Jak jeszcze studiowałam na każdej przerwie chodziłam do łazienki sprawdzić czy jest ze mną tak źle czy mi się tylko wydaje.
Jak mam wyjść na ulicę, zaczyna się problem; czasem przez godzinę nie mogę wyjść z domu bo cały czas wracam od drzwi do lustra i sprawdzam czy wszystko w porządku. Czasem rezygnuję z wyjścia, a częściej wychodzę ale się denerwuję, że źle wyglądam i często przeglądam się w szybach samochodów, sklepów żeby się uspokoić albo zdołować. Ciągle się też porównuje z mijanymi ludźmi i czuję się przy nich brzydka.

A gdy wracam ze spotkania z jakimiś ludźmi to mam na odwrót i boję się spojrzeć w lustro po powrocie bo boję się, że zobaczę jak źle wyglądałam. Wtedy unikam luster. Gdy okaże się, że wyglądałam brzydko to czuję niechęć do siebie. Ale nie wiem chyba to jednak nie dysmorfobia.


Re: Dysmorfofobia. - Szarabrzoza - 11 Wrz 2015

Ech; dziś znów to samo było.
Ja to w ogóle nie wyglądam na swój wiek ale w takim negatywnym znaczeniu i może z tego to wszystko.
O ile w domu wydaje mi się, że wszystko jest w porządku to potem na ulicy widzę, że nie pasuję gabarytowo do większości ludzi, których mijam i czuję się z tym nie najlepiej.
Tak niepozornie i jakbym była jakąś anorektyczką; tak w domu tego nie widzę bo nie mam porównania z dobrze odżywionymi wysportowanymi ludźmi. Czuję się czasem jak z jakiejś innej rasy przy nich.
A porównywać się to już nigdy chyba nie przestanę- niestety to zasługa mojej matki; której do tej pory mój wygląd nie zadowala. Wiem, że niby już dorosła jestem ale to, że ona zawsze mnie krytykowała pozostało.

Cytat:Dziś wiele dziewcząt charakteryzuje się ogromną pewnością siebie, z facjat swych czynią swoje wizytówki. Przebywanie w takim otoczeniu może znacznie pogorszyć nasze samopoczucie.

Cóż przebywałam kiedyś w takim towarzystwie i fakt, że jak myślę o tamtym okresie to chyba nigdy nie miałam równie niskiej samooceny co wtedy więc wiem co masz na myśli.


Re: Dysmorfofobia. - bajka - 12 Wrz 2015

polecam literaturę feministyczną :-) nie prowadzi to do zostania feministką, ale są pewne ciekawe "rzeczy" dotyczące ciała kobiecego (obecnie męskiego w coraz większym stopniu także), mi pomogło bardzo, między innymi właśnie poznawanie jedynie cząstki z tej tematyki (panowie plujący jadem na "feminazistki mogą się pocałować w dupę, jeśli nie potrafią czytać- szpecjalnie dla Was [kobiet antyfeministek etc. tutaj nie widziałam] tłusta czcionka, żebyście się nie czepiali, jak raki nieboraki)


Re: Dysmorfofobia. - bajka - 02 Paź 2015

fjh


Re: Dysmorfofobia. - iLLusory - 02 Paź 2015

Cóż to za fantazja, droga Nemo?


Re: Dysmorfofobia. - Zasió - 02 Paź 2015

chrum, chrum... bzzzzt!
świnia znowu skojarzyła mi sie z tą perełką:
https://www.youtube.com/watch?v=_Rf9yfrO0ZQ


This forum uses Lukasz Tkacz MyBB addons.