PhobiaSocialis.pl
Stracone lata... czyli jak przestac myslec o przeszlosci? - Wersja do druku

+- PhobiaSocialis.pl (https://www.phobiasocialis.pl)
+-- Dział: Problemy i porady (https://www.phobiasocialis.pl/forum-14.html)
+--- Dział: Inne życiowe problemy i sytuacje (https://www.phobiasocialis.pl/forum-22.html)
+--- Wątek: Stracone lata... czyli jak przestac myslec o przeszlosci? (/thread-10226.html)



Stracone lata... czyli jak przestac myslec o przeszlosci? - L02B03W1990 - 22 Mar 2014

Jak kazdy fobik (?) moge wpisac do mojego CV lata stracone, sa to lata w ktorych zamknieci w wiezieniu stworzonym przez nasz wadliwie zaprogramowany uklad nerwowy pozwalamy zyciu plynac obok, lata niewykorzystanych szans, lata w ktorych zycie doslownie ucieka nam na naszych oczach i za naszym nieswiadomym przyzwoleniem.
Te lata juz nigdy nie wroca, jest to czas nieodwracalnie stracony. Bez wzgledu na to ile w tym czasie przeszedles fajowych gier, ile przeczytales fajowych ksiazek, ile..., bez wzgledu na to wszystko zmarnowales te lata. Nie zyles, egzystowales.
Wyleczony fobik ktory przez cala nastoletnosc chorowal na fobie tak naprawde nigdy nie mial okazji byc nastolatkiem i nigdy juz nie bedzie mial okazji. Stracil cos bezpowrotnie.


Stracilem ponad 10 lat mojego zycia, od 2004 do (na razie) 2013 egzystowalem a nie zylem. Stracilem tak wiele, tyle okazji zmarnowalem (chocby na blizsze relacje z plcia przeciwna) z powodu mojego wlasnego kalectwa.
Jak udzwignac brzemie straconych lat, brzemie setek zmarnowanych okazji? Mysle nad zmiana, mysle nad praca nad soba, ale mimo woli mysli zwracaja sie ku przeszlosci i nie moge sobie poradzic ze swiadomoscia 10 cholernych lat wywalonych na smietnik, praktycznie calej mlodosci. Dlaczego nic nie zrobilem, dlaczego ja? Dlaczego...? W takich momentach cala moje wewnetrzna motywacja sie wali, trace wiare w sens pracy nad soba. Mysle sobie za pozno, wszystko stracone!, popadam w depresje, wracam w objecia nalogu (z ktorego od 6 lat nie potrafie wyjsc) mysle o samobojstwie. Literalnie dusi mnie zycie.

Ktos tez tak ma?


Re: Stracone lata... czyli jak przestac myslec o przeszlosci? - verti - 22 Mar 2014

Ja straciłem około pięciu lat, bo szkołę skończyłem w 2008, a potem dwa lata nieudanych studiów i trzy lata w których przepracowałem w sumie jakieś 10 miesięcy. Bez pracy przesiedziałem w domu około dwóch lat. "Obudziłem się" w 2012 roku, kiedy to postanowiłem sukcesywnie zwiększać swoje kwalifikacje i choć teraz płacę za stracone lata, to doszedłem do wniosku, że nie ma co rozpamiętywać przeszłości, bo wiele rzeczy (studia, rodzina, marzenia) da się jeszcze nadrobić.


Re: Stracone lata... czyli jak przestac myslec o przeszlosci? - Zasió - 22 Mar 2014

"Te lata juz nigdy nie wroca, jest to czas nieodwracalnie stracony. Bez wzgledu na to ile w tym czasie przeszedles fajowych gier, ile przeczytales fajowych ksiazek, ile..., bez wzgledu na to wszystko zmarnowales te lata. Nie zyles, egzystowales.
Wyleczony fobik ktory przez cala nastoletnosc chorowal na fobie tak naprawde nigdy nie mial okazji byc nastolatkiem i nigdy juz nie bedzie mial okazji. Stracil cos bezpowrotnie."

Czy ktos tak ma? Tak, mam to samo, dopadają mnie od dawna podobne wnioski, choć ja zmarnowałem właściwie jeszcze wiecej czasu. mogłbym doliczyć do tego okresu na pewno trzy alta gimnazjum, problem mam tylko z podstawówką, bo co prawda niszczyły mi życie ZOK i de facto były to też początki drogi do fobii i osiągnięcia stautsu społecznie niedostosowanego wyrzutka, ale mimo wszystko te lata wspominam jeszcze nie tak fatalnie.

Nie wiem, jak przestać. Przecież twoje słowa, które zacytowałem wyżej, nie zmienią przez to swojego znaczenia, prawda nie stanie się kłamstwem, a nasza przeszłość nie zniknie. Ostatnio doszedłem do wniosku, ze ja po prostu jestem i będę w tym względzie niepełnosprawny, niepełnosprawny pod względem społecznych zachowań i pozbawiony dzieciństwa, jak niepełnosprawne fizycznie, ciężko chore dzieciaki, które spędziły cały okres dorastania w szpitalach albo z powodu powaznych dysfunkcji też nie mogły zupełnie uczestniczyć w życiu społecznym.

Czasem tacy ludzie mają szczęście - np. niewidomi, czy ci na wózkach znajdują normalnych, zdrowych partnerów, częściej pewnie ludzi ze swojego środowiska. Czy żyją normalnie - kwestia indywidualnego przypadku, niektórzy kończą studia, znajdują normalną, a nawet ponadprzeciętną pracę, reszta wegetuje. żyje byle jak, byle gdzie, z byle kim, robiąc byle co do końca swoich dni, naznaczona takim albo innym piętnem. Tylko chorym od urodzenia łatwiej się chyba z tym pogodzić (Sam np. po prostu nie wiem jak to jest naprawdę dobrze widzieć... i właściwie się nad tym nei zastanawiam. Kupuję tylko większy monitor i życzę bardzo źle temu, kto wymyślił regulację DPI w Windows 8 ). My teoretycznie mogliśmy skończyć inaczej. Widzimy przecież we wspomnieniach te zmarnowane okazje, tych ludzi, których mijaliśmy, te rzeczy, których nie zrobiliśmy.

Przestać myślec można chyba tylko wtedy, gdy teraz się coś nadrobi, przeżyje, osiągnie. Tylko trudno nadrobić bycie nastolatkiem. Na przykład...


Re: Stracone lata... czyli jak przestac myslec o przeszlosci - inferno - 23 Mar 2014

L02B03W1990 napisał(a):Stracilem ponad 10 lat mojego zycia, od 2004 do (na razie) 2013 egzystowalem a nie zylem.

Ja dobiłem do 14 lat, dotąd myślałem, że jestem jedyny, który zmarnował sobie w ten sposób życie. Postanowiłem coś z tym zrobić i w końcu poszukać pomocy. Chce zmienić swoje życie chociaż trochę na lepsze, wiem nie będzie to łatwe, przez te lata nagromadziło się tych problemów, które teraz nakładają się na siebie ale myślę ,że lepsze to niż tkwić w tym stanie i nic z tym nie robić.


Re: Stracone lata... czyli jak przestac myslec o przeszlosci - butterfly92 - 23 Mar 2014

L02B03W1990 napisał(a):Ktos tez tak ma?

Ja tak mam :Stan - Niezadowolony - Smuci się: mam już prawie 22 lata i nie mam nic z życia. Jak na razie to wegetuję, a nie żyję. Nigdy już nie wrócą szkolne lata, nigdy nie będę nastolatką. Życie normalnych nastolatków znam tylko w filmów, nie z doświadczenia :Stan - Niezadowolony - Smuci się: Ten najlepszy czas po prostu przesiedziałam w domu i tyle. Postanowiłam coś zmienić w swoim życiu, ale nie wiem jak się do tego zabrać.


Re: Stracone lata... czyli jak przestac myslec o przeszlosci? - downhearted - 23 Mar 2014

ja ciągle czuję, że teraz, marnuję czas i młodość. mam dopiero niecałe 18 lat, ale czuję jak mi wszystko ucieka, omija mnie. niby jest mi lepiej niż kiedyś, ale ciągle mam to poczucie marnowania się..


Re: Stracone lata... czyli jak przestac myslec o przeszlosci - evianka - 23 Mar 2014

L02B03W1990 napisał(a):Jak kazdy fobik (?) moge wpisac do mojego CV lata stracone, sa to lata w ktorych zamknieci w wiezieniu stworzonym przez nasz wadliwie zaprogramowany uklad nerwowy pozwalamy zyciu plynac obok, lata niewykorzystanych szans, lata w ktorych zycie doslownie ucieka nam na naszych oczach i za naszym nieswiadomym przyzwoleniem.
pewnie wiekszość z forumowiczów ma podobne odczucia, niestety też do nich należę :Stan - Niezadowolony - Smuci się:
L02B03W1990 napisał(a):Mysle nad zmiana, mysle nad praca nad soba, ale mimo woli mysli zwracaja sie ku przeszlosci i nie moge sobie poradzic ze swiadomoscia 10 cholernych lat wywalonych na smietnik, praktycznie calej mlodosci.
Dyskusja kto ile już czasu zmarnował nie ma sensu. Powinniśmy zacząć myśleć "co zrobić żeby do tych już minionych lat niedokładać kolejnych". Myślę że kluczem są twoje słowa:
L02B03W1990 napisał(a):Te lata juz nigdy nie wrócą, jest to czas nieodwracalnie stracony
...przeszłości nie zmienimy, nie wymażemy z naszego życia, ale zawsze możemy spróbować poprawić przyszłość. ...uda się - bosko; niewyjdzie - trudno, ale sama próba zmiany sytuacji już da nam poczucie że coś robiłem a nie tylko czekałem aż samo przejdzie.


Re: Stracone lata... czyli jak przestac myslec o przeszlosci - barbarasabina - 25 Mar 2014

Tylko aby przestać tracić kolejne lata, najpierw trzeba pogodzić się ze stratą tych minionych. Pogodzić się, czyli na chłodno zrozumieć, że były i minęły. Przestać wspominać, żałować; z drugiej strony nie wykreślać ich usilnie z pamięci, bo takie obsesyjne zapominanie jest w pewien sposób ciągłym rozpamiętywaniem. Aby prawdziwie zacząć nowe życie, trzeba pozwolić staremu minąć.

...tak właśnie powinnam zrobić, ale to jest niesamowicie trudne. Mimo, że moja teraźniejszość jest w jakimś stopniu poukładana, mimo całego wysiłku, jaki włożyłam w budowanie jej, ciągle czuję, że ją tracę, że jej właściwie nie przeżywam, bo tak naprawdę nigdy nie uwolniłam się od przeszłości.


Re: Stracone lata... czyli jak przestac myslec o przeszlosci? - masterblaster - 25 Mar 2014

Cytat:Najgorsze jest jednak to, że przez te wszystkie lata życia nie znalazłam sobie żadnych zainteresowań, pasji, nie odkryłam w sobie żadnych talentów. Bezczynność stała się moim drugim imieniem, a wszystko, czym próbowałam się zająć, nie sprawiało mi żadnej satysfakcji.
Cała ta pseudo cywilizacja w gruncie rzeczy nie ma nic ciekawego do zaoferowania, same nudy..


Re: Stracone lata... czyli jak przestac myslec o przeszlosci? - Zasió - 25 Mar 2014

"Najgorsze jest jednak to, że przez te wszystkie lata życia nie znalazłam sobie żadnych zainteresowań, pasji, nie odkryłam w sobie żadnych talentów. Bezczynność stała się moim drugim imieniem, a wszystko, czym próbowałam się zająć, nie sprawiało mi żadnej satysfakcji. Wiem, że tak się nie powinno wegetować, ale cóż mam zrobić, kiedy nie mam na siebie żadnego konkretnego pomysłu i chyba żadnych predyspozycji do realizowania się w jakiejkolwiek dziedzinie.
"

ja też, ja też... :Stan - Niezadowolony - Smuci się:


Re: Stracone lata... czyli jak przestac myslec o przeszlosci? - Judas - 25 Mar 2014

masterblaster napisał(a):
Cytat:Najgorsze jest jednak to, że przez te wszystkie lata życia nie znalazłam sobie żadnych zainteresowań, pasji, nie odkryłam w sobie żadnych talentów. Bezczynność stała się moim drugim imieniem, a wszystko, czym próbowałam się zająć, nie sprawiało mi żadnej satysfakcji.
Cała ta pseudo cywilizacja w gruncie rzeczy nie ma nic ciekawego do zaoferowania, same nudy..
Bo każdy patrzy na innych, żeby oni właśnie coś oferowali, a było by tak pięknie gdybyśmy to my, każdy z osobna, sami coś zaoferowali.
Dali a nie brali.


Re: Stracone lata... czyli jak przestac myslec o przeszlosci? - masterblaster - 26 Mar 2014

Heh, niemal całe życie prawie nic tylko troszczę się o sprawy nieswoje, pomagam, naprawiam co ktoś zepsuł, wymyślam rozwiązania czyichś problemów.. :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:


Re: Stracone lata... czyli jak przestac myslec o przeszlosci? - L02B03W1990 - 29 Mar 2014

viller
Jesli chodzi o studia to metaforycznie rzecz ujmujac wdeplem w duza kupe i nawet nie wiem czy bede teraz w stanie wyczyscic buta :Stan - Uśmiecha się - LOL: Piszac duzym skrotem, jestem na drugim roku studiow. O ile podczas pierwszego roku cos tam jeszcze robilem (zdalem 5 przedmiotow na 9) to w tym juz totalnie sie rozwalilem- od wrzesnia (!) do dzis praktycznie nie uczylem sie nawet godziny (!!), a mam w sumie 11 przedmiotow. O regularne pojawianie sie na zajeciach tez bym siebie nie oskarzyl.

Najgorsze w tym wszystkim jest to, i mialem tego swiadomosc juz we wrzesniu, ze ja musze zdac na stypendium bo inaczej nie bede mial z czego zaplacic za kolejny rok (ok. 2500 euro, mieszkam za granica). Jestem zesrany, naprawde nie potrafie wytlumaczyc dlaczego nic nie zrobilem przez 7 miesiecy. Od dawna mialem problem ze zwlekaniem (np. w szkole nauka na sprawdzian dopiero dzien przed), ale zawsze na koniec stawalem na rzesach i jakos unikalem kleski. Ten rok jest inny, w tym roku nawet tego nie potrafie (przynajmniej do teraz). Prokrastynacja (?) przejela kontrole nad moim zyciem.

I jestem zesrany bo mam 24 lata. Wiem ze jak teraz zawale, jak teraz nie wykorzystam szansy, to juz nie bedzie powtorki, nigdy nie skoncze studiow. Bo niby kiedy to zrobie, jako 40 latek? Nie wiem co robic. Czuje sie winny, powatpiewam w mozliwosc odwrocenia sytuacji, boje sie przyszlosci. Zegar tyka, juz kwiecien. Mysle nawet czasami o samobojstwie.

Nie wiem czemu az tak do tego podchodze, w rzeczywistosci te studia nudza mnie, przedmioty mnie nudza. Ale nie potrafie sobie wyobrazic tego ze nie wyrobie sobie tego cholernego papierka, boje sie ze to zamknie mi droge by zajsc gdzies dalej w drabince spolecznej. A ja desperacko musze gdzies zajsc by mojemu dupnemu zyciu nadac choc jakis zalazek sensu.



Poza tym jesli nie zdam to... i co teraz? Zalozenie byly takie ze bede mial jeszcze te 2 lata przed podjeciem pierwszych wiazacych decyzji, przed wzieciem byka (czytaj, zycia) za rogi. Jesli nie, to co teraz?! Ech, najblizsze 3 miesiace nie beda nalezaly do najprostszych. I co teraz panie L02B03W1990? :Stan - Niezadowolony - Płacze:



Zas
Cytat:Tylko chorym od urodzenia łatwiej się chyba z tym pogodzić (Sam np. po prostu nie wiem jak to jest naprawdę dobrze widzieć... i właściwie się nad tym nei zastanawiam. Kupuję tylko większy monitor i życzę bardzo źle temu, kto wymyślił regulację DPI w Windows 8 ).
Cos w tym jest. Jak na fobika przystalo spedzilem lwia czesc zycia przed ekranem monitora potwornie psujac sobie wzrok. Zal jest ogromny. Na poczatku czlowiek jeszcze ludzi sie ze moze to w jakis sposob naprawic. Potem poprostu zrezygnowany godzi sie z tym ze zawalil i ze to juz nieodwracalne. Jak zwykle...


Cytat:My teoretycznie mogliśmy skończyć inaczej.
Moglismy, ale nie zalezalo to w pelni od nas. To jakimi jestesmy jest zasluga opiekunow/srodowiska/domu. To oni sprawili ze jestesmy jacy jestesmy. Wszelkie proby pozniejszej zmiany, wszelkie proby pokonania fobi spolecznej w tym konkretnym przypadku, to kucie zimnego zelaza. Cholernie cholernie ciezko.

W moim przypadku oprocz szeregu pomniejszych przykrych doswiadczen i szeregu pomniejszych dupkow, mam tez jeden fenomen ktory mogl wplynac na mnie w sposob decydujacy i jednego dupka ktory za tym fenomenem stal. W skrocie, zycie przez pare lat pod jednym dachem z ojczymem ktory katowal twoja matke, z ojczymem ktory Cie gnoil (przy okazji mial coreczke ktora stawial na piedestale, malutki L02B03W1990 robil za obywatela drugiej kategorii), zycie w ciaglym strachu innymi slowy.

To ze nigdy pozniej nie wrocilem i nie zaplacilem temu typkowi podobna moneta wynika wylacznie z tego ze szkoda mi zmarnowac reszte zycie z powodu tego typka. Jeszcze zeby byl mlodszy i mial jakies warte zycie, ale teraz to tylko 50-paro letni degenerat ktore pewnie do 65 zapije sie na smierc. Nie warto. Bylaby pewnie fajna zabawa, ale zdecydowanie mi sie nie rekompensuje.


inferno
Mow to mi. Jak mialem 18 lat i jedna dziewczyna dosc wytrwale za mna chodzila i chciala sie umowic (mozna napisac ze ona podrywala mnie, a nie na odwrot) to jedna z rzeczy ktora mnie chamowalo przed zaangazowaniem bylo to ze strasznie glupio bylo mi sie przeznac ze nigdy nie mialem dziewczyny, ze nigdy nie uprawialem sexu, ze nawet nigdy sie nie calowalem. Wstydzilem sie tego :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami:
Prawdziwy Eintstein ze mnie, to bez watpienia. Teraz mam 24 lat i w tym samym punkcie.

Czym szybciej zaczniemy dzialac tym lepiej, z czasem nasze nieprzystosowanie pulchnieje i jest coraz trudniej. 24 lata... cholera, chyba nie pozostalo mi nic innego jak pocwiczyc w jakims burdelu przynajmniej sex, calowanie z wiadomych powodow odpada :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: Zazenowanie pewnie tez bedzie, ale chyba lepiej nabrac praktyki w taki sposob niz jeszcze potem sie skompromitowac z dziewczyna ktora nie poszla z toba do lozka za kase. Brr...



butterfly92
Cytat:Postanowiłam coś zmienić w swoim życiu, ale nie wiem jak się do tego zabrać.
Znajduje sie dokladnie w takiej samej sytuacji z wyjatkiem wieku. Ja mam prawie 24 lata ty prawie 22, mozna wiec powiedziec ze masz 2 lata przewagi wzgledem mnie. Wykorzystaj to, jakkolwiek to nie zabrzmi zazdroszcze Ci tego w pewnym sensie. Albo inaczej, wolalbym miec 22 lata niz 24 :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:



Tośka
Cytat:Najgorsze jest jednak to, że przez te wszystkie lata życia nie znalazłam sobie żadnych zainteresowań, pasji, nie odkryłam w sobie żadnych talentów. Bezczynność stała się moim drugim imieniem, a wszystko, czym próbowałam się zająć, nie sprawiało mi żadnej satysfakcji.
Po 6 lat uzaleznienia, latach gdzie moim chyba jedynym prawdziwym priorytetem bylo zaspokojenie "glodu", moge powiedziec ze jestem czlowiekiem bez zainteresowan i bez pasji. Prawie wszystko mnie nudzi, nic mnie naprawde nie inspiruje (oprocz tego od czego jestem uzalezniony).
I to rzeczywiscie jest pewien problem, bo czesto poprostu brakuje mi zwyklej motywacji do pracy nad soba. A jak sie zmienic bez poteznej motywacji? Niemozliwe.


Re: Stracone lata... czyli jak przestac myslec o przeszlosci? - UnikamSiebie - 29 Mar 2014

000


This forum uses Lukasz Tkacz MyBB addons.