PhobiaSocialis.pl
Prawie krótki przepis na wyjście z fobii społecznej - Wersja do druku

+- PhobiaSocialis.pl (https://www.phobiasocialis.pl)
+-- Dział: Pomoc (https://www.phobiasocialis.pl/forum-3.html)
+--- Dział: Samopomoc - materiały (https://www.phobiasocialis.pl/forum-8.html)
+--- Wątek: Prawie krótki przepis na wyjście z fobii społecznej (/thread-10400.html)

Strony: 1 2 3 4


Re: Prawie krótki przepis na wyjście z fobii społecznej - vesanya - 16 Wrz 2016

mar173

Przeczytałam cały artykuł, ciekawy, choć mocno tendencyjny. Niektóre kwestie były dla mnie oczywiste (np. to, że geny i środowisko razem wzięte odgrywają kluczową rolę w naszym życiu), ale ogólnie tekst dał mi do myślenia.
Co do niektórych z przytoczonych badań, mam podobne zdanie jak jedna z osób w komentarzach:
Cytat:Gdzies w eseju padło stwierdzenie że decyzje są generowane są przez mózg w czasie iluś tam nanosekund. Owszem nieraz tak bywa ale nie zawsze bo niektóre decyzje są rozważane w przeciągu godzin, dni, miesiecy i nawet lat.
Ja odróżniłbym te decyzje tak błyskawicznie podejmowane jako raczej odruchy a nie akty wolnej woli od tych drugich, które poprzedza, długotrwała rozłożona na etapy refleksja. Jeśli rozum nie jest poddany presji czasu i analizuje decyzję ważąc argumenty za i przeciw to mimo determinizmu mimo wpływów środowiskowych na mózg można tu mowić o akcie wolnej woli.
Podkorowe obszary mózgu bez wątpienia wpływają na podejmowane decyzje, ale w momencie w którym wybór nie jest dokonywany automatycznie, tylko jest wynikiem świadomych procesów poznawczych, końcowe zachowanie może odbiegać od instynktownego/odruchowego. Inaczej reagujemy, gdy nie musimy się zastanawiać nad tym, co robimy, a inaczej, gdy decyzja jest dla nas ważna i przepuszczamy ją przez filtr świadomych rozważań nad jej konsekwencjami.

Poszczególne struktury mózgu współpracują ze sobą. Każda z nich pełni istotną rolę, umożliwiając adaptację do środowiska. Chyba już kiedyś o tym pisałam na forum, może nawet do Ciebie. Pod pewnymi względami masz rację, ale nie doceniasz w tym wszystkim roli kory mózgowej. Ona też jest wynikiem procesu ewolucji, widocznie sprzyjała naszemu przetrwaniu. To dzięki niej człowiek zdołał się wybić na tle innych zwierząt i zapanować nad planetą (mwahahaha).

I nie wierzę w dualizm duszy i ciała - jestem swoim mózgiem, który jest autorem moich myśli i czynów. Przy czym moja wolna wola ma swoje odzwierciedlenie w pracy tej świadomej części, która z większym lub mniejszym powodzeniem stara się zapanować nad moimi "słabościami", czy to wrodzonymi, czy wyuczonymi :-)


Re: Prawie krótki przepis na wyjście z fobii społecznej - BlankAvatar - 16 Wrz 2016

ciekawe czy doczekam dnia gdy dyskusje w tym temacie zaczna dotyczyc tematu :Stan - Niezadowolony - Smuci się:


Re: Prawie krótki przepis na wyjście z fobii społecznej - Ksenomorf - 16 Wrz 2016

Sorry Blank. Jeszcze ja.

vesanya napisał(a):I nie wierzę w dualizm duszy i ciała - jestem swoim mózgiem, który jest autorem moich myśli i czynów. Przy czym moja wolna wola ma swoje odzwierciedlenie w pracy tej świadomej części, która z większym lub mniejszym powodzeniem stara się zapanować nad moimi "słabościami", czy to wrodzonymi, czy wyuczonymi :-)

No tak, żeby wierzyć w kartezjański dualizm substancjalny trzeba wiele naiwności. Nie wiem, komu bardziej się dziwić – czy tym, którzy w to dzisiaj wierzą, czy naukowcom, którym wydaje się, że podważenie rzeczonego dualizmu dowodzi braku wolnej woli. Do obserwacji, że po otrzymaniu ciosu metalowym drągiem w łeb traci się przytomność, tj. że również rzekomo niezależna od materii jaźń nagle się wyłącza, nie trzeba być przecież naukowcem. Podobnie ze snem, krojeniem mózgu, chorobami i innymi. Istnieje jednak coś takiego jak dualizm hylemorficzny, nie od dzisiaj, nie od wczoraj, w formie teoretycznej przynajmniej od Arystotelesa (a przeczuwanej może i dawniej), na którym opiera się chrześcijańska, a przynajmniej katolicka koncepcja człowieka jako takiego (bo przecież nie na dualizmie kartezjańskim). Według tego założenia dusza i ciało tu i teraz, na tym ziemskim padole, stanowią jedność, a więc występuje ich współzależność, nawet jeśli temu duchowi można by przypisać rolę spiritus movens. Trochę – ale tylko trochę, bo zależność duszy i ciała w tym ujęciu jest jednak głębsza – przypomina to nasze panowanie nad narzędziami. Owszem panujemy nad nimi, ale jak jakieś narzędzie się zepsuje, to nie jesteśmy w stanie go użyć. Natomiast przekonanie, że są dwie substancje rozłączne musi prowadzić na manowce.

Mówię o duszy, bo żeby mówić o wolnej woli trzeba założyć czynnik pozamaterialny, materia z definicji, czy też ze swojej istoty, jest bowiem zdeterminowana, tzn. podlega prawom fizycznym. Przekonanie, że mózg, konstrukcja materialna, odpowiada za wolną wolę jest sprzecznością samą w sobie. Nie może. Żeby mówić o wolnej woli trzeba założyć coś, co jest przynajmniej w jakimś stopniu od tej materii niezależne i jest w stanie nad nią panować, chociażby odpowiednio ją kierunkując.

Badanie wolnej woli przez materię, tj. za pomocą narzędzi, na materii, czyli mózgu, i przekonanie że czegoś to dowiedzie, to jeden z wielu grzeszków scjentyzmu.


Re: Prawie krótki przepis na wyjście z fobii społecznej - vesanya - 16 Wrz 2016

Sorry Blank. Jeszcze ja :Stan - Uśmiecha się - LOL:

Problem w tym, że ciężko by było naukowo zbadać istnienie, a tym bardziej właściwości owej duszy. Stąd fiksacja na materii, która jest łatwiej dostępna.

Materia podlega prawom fizycznym, a jakim prawom podlega dusza? Nie ma żadnego schematu, z góry określonej reguły, według której ta dusza steruje materią? Zdaje się, że jednak robi to w sposób uporządkowany, a nie chaotyczny, przypadkowy. Ciężko mi sobie wyobrazić, że nie jest w żadnym stopniu niczym zdeterminowana. Coś, co odpowiednio ukierunkowuje inną rzecz, samo musi być ukierunkowane (ukierunkowane na ukierunkowanie).

Nie znam się na filozofii, więc nie wiem czy to ma sens, a może jest na to dobre wytłumaczenie, o którym mi nie wiadomo.


Re: Prawie krótki przepis na wyjście z fobii społecznej - BlankAvatar - 17 Wrz 2016

Cytat:Oduczanie lęku.

Procesy uczenia opisane przeze mnie powyżej zachodzą cały czas. Pozytywnych czy też negatywnych reakcji i zachowań uczymy się przez całe życie. Co oznacza, że skoro możemy się naszej fobii wyuczyć, to i możemy jej się oduczyć. Gdy odkrywano proces warunkowania klasycznego, czyli tego związanego z prostymi reakcjami organizmu na bodźce, to zauważono, że wyuczona reakcja zanika, gdy zabraknie pierwotnego bodźca. Jeśli dawać by dziecku, które sparzyło się wcześniej zapałkami, zimne ognie do zabawy, to dość szybko znowu przestałoby się bać ognia. Zabrakłoby bowiem pierwotnego bodźca, bólu, wywołującego lęk. Proces ten nazywa się wygaszaniem. Jeśli więc odpowiednio zaaranżować stresującą sytuację, to można oduczyć się reakcji strachu na nią. Mogę zastanowić się jakie elementy danej sytuacji są dla mnie najtrudniejsze. Przykładowo, jeśli chodzi o strach przed sklepami, najtrudniejsze były dla mnie sytuacje, gdzie muszę wejść w interakcję z ładną ekspedientką na tematy o których mam małe pojęcie. Dlatego moja "fobię sklepową" mógłbym zacząć zwalczać najpierw w sklepach, gdzie mogę wyeliminować większość najstraszniejszych bodźców (np. w samoobsługowych z elektroniką).

Zauważono również, że nasze reakcje na ten sam bodziec są z czasem słabsze. Wygląda na to, że po pewnym czasie układ nerwowy "nudzi się" podobnymi bodźcami (jako, że nie niosą z sobą żadnej nowej informacji). Najłatwiej zaobserwować ten efekt poprzez włożenie ręki do chłodnej wody. Z początku przeżyjesz szok, ale za chwilę ręka się przyzwyczai. Proces ten nosi nazwę habituacji. Również ten proces jest pomocy przy pozbywaniu się FS. Ataki lęku można najzwyczajniej przeczekać, po kilku minutach same miną, o ile nie będziesz się nakręcać nimi. Na obecnym etapie twojej fs, może wydawać ci się to niewykonalne, bo prawdopodobnie masz skłonność do wpadania w coraz większa panikę, zazwyczaj nie wytrzymujesz napięcia i uciekasz. Ciału można pomagać w przeczekaniu ataku lęku i samouspokojeniu - służą do tego różne techniki poznawcze i behawioralne.

Kolejnym sposobem na zmianę reakcji i zachowań jest zestawianie bodźca nieprzyjemnego z przyjemnym, który ma hamować niepożądaną reakcję. Jest to praktyka nagminne wykorzystywana przez lekarzy pediatrów, którzy częstują przestraszone dzieci słodyczami. A jeśli chodzi o bardziej przydatny przykład, to być może zauważyłeś, że przemawiający publicznie, często zaczynają od jakiegoś żartu zanim przejdą do sedna. Rozśmieszanie służy nie tylko publiczności, ale też samemu przemawiającemu - w ten sposób skutecznie może zmniejszyć odczuwany lęk.

W terapii wykorzystuje się wreszcie modelowanie, czyli naukę przez naśladownictwo. Terapeuta może ci zademonstrować jak coś robi, możecie odgrywać scenki. Ten sam mechanizm możesz wykorzystywać samodzielnie, poprzez podpatrywanie jak inni ludzie zachowują się w sytuacji, w której nie wiesz jak się zachować, albo trenując trudne sytuacje z kimś.


Wspomniane typy uczenia wymagają różnego stopnia udziału coraz bardziej rozwiniętych zdolności umysłowych: o ile warunkowanie dotyczy wszystkich zwierząt, to modelowanie zarezerwowane jest już dla tych lepiej rozwiniętych. Modelowanie wymaga umiejętności myślenia, czyli tworzenia reprezentacji umysłowych jakichś fragmentów rzeczywistości, kojarzenia ich ze sobą i wnioskowania, a także korzystania z pamięci. Myślenie widoczne jest szczególnie u zwierząt z rozwiniętą korą mózgową, a zdolność meta-myślenia (czyli myślenia o myśleniu) dotyczy istot obdarzonych samoświadomością. Nie oznacza to jednak, że nie myślimy, gdy uczymy się poprzez prostsze formy warunkowania. Nasze myśli obecne są zawsze, pośrednicząc pomiędzy bodźcem, a naszą reakcją (lub chociaż występują po zaistnieniu reakcji). Po co? Bo to daje nam większą elastyczność: możemy wpływać na nasze reakcje, by lepiej dopasować się do wymagań okoliczności. Wracając do przykładu dziecka, które zaczęło bać się ognia po tym jak się oparzyło, to po pewnym czasie nauczy się, że ogień (i strach przed nim) można okiełznać (np. wystarczy trzymać zapałkę w miejscu odległym od płomienia). Rodzice nie muszą fundować dziecku terapii behawioralnej, która wyleczy ze strachu przed ogniem. Wystarczy, że dzieciak zrozumie mechanizmy rządzące ogniem, co pozwoli na bezpieczne użytkowanie. Podobnie jest z terapią poznawczą fobii, gdzie uczysz się jakie mechanizmy sprawiają, że twoja FS się utrzymuje - zdobywasz instrukcję obsługi własnej fobii.

Terapia behawioralno-poznawcza podchodzi do zaburzeń lękowych kompleksowo: skupia się zarówno na pozbywaniu się najbardziej automatycznych reakcji (jak opisane przeze mnie reakcje lękowe czy ucieczkowe na pojawienie się bodźców warunkowych), ale także na zmianie sposobu w jaki myślimy, interpretujemy informacje nadchodzące na temat tych bodźców oraz co wnioskujemy na podstawie tych informacji na swój temat.

wydzieliłem podrozdział w pierwszej części z -hopefully- bardziej sensownymi przykładami


Re: Prawie krótki przepis na wyjście z fobii społecznej - Nef - 17 Wrz 2016

Zacne, mądre.
Zgadzam się z tym. Strachu można się oduczyć. Np. ja bałam się załatwiać sprawy przez telefon. Kiedy miałam zadzwonić to albo tego nie robiłam, albo z godzinę zajmowało mi przełamanie się, a po takim telefonie nic nie wiedziałam i tak, bo ze strachu zapomniałam. Ostatnio musiałam tych telefonów wykonać więcej, a fakt że to przeżyłam sprawił, że teraz lęk jest mniejszy, albo nie ma go wcale. Praktyka czyni mistrza. :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:

A z naśladownictwem to nie wiedziałam, że to jakaś metoda. Stosuje to intuicyjnie. Czasem w nowych sytuacjach gdy jest możliwość podpatrzenia kogoś to po prostu stoję i czekam uparcie jak wół aż ktoś zrobi to pierwszy. Idąc na drugi ogień z wiedzą teoretyczna lub chociażby lekkim zarysem tego jak się zachować, strach przed tym jest dużo mniejszy, lub znika całkiem. Zależnie od sytuacji.
Fajne to. Tylko trzeba zacisnąć zęby żeby nie uciec (a w tym akurat jestem dobra).


Re: Prawie krótki przepis na wyjście z fobii społecznej - BlankAvatar - 17 Wrz 2016

thx, bardzo milo przeczytac ze ktos probuje zrozumiec ten tekst


Re: Prawie krótki przepis na wyjście z fobii społecznej - FigoFaqo - 22 Lis 2016

Stawiam pierwsze kroki na tym forum i zainteresował mnie ten temat. Bardzo ciekawy. Nie jestem taki zielony w temacie bo, problem z FS mam od ok. 20-tu lat ( i nadal się z nim nie uporałem). Nie mniej jednak uważam, że im więcej wiedzy tym lepiej .... niestety przejście od wiedzy do ćwiczeń jest cholernie trudne. Choć mam za sobą trzy terapie behawioralno-poznawcze to nadal skutecznie się bronię przed wyleczeniem :Stan - Niezadowolony - Smuci się: . Nie mniej jednak powtórzę, że artykuł jest bardzo zasadny i zawarte są w nim same prawdy. I tylko o ciebie zależy co z tym zrobisz.


Re: Prawie krótki przepis na wyjście z fobii społecznej - BlankAvatar - 22 Lis 2016

dziekuje, milo ze ktos dla odmiany przeczyta watek (i jeszcze pochwali)

zgadzam sie, ze nad systematycznoscia, metodycznoscia i cierpliwoscia warto pracowac przy okazji terapii. choc wychodze z zalozenia, ze lepiej robic cokolwiek (o ile to nie znuży), bo zawsze jest szansa na efekty.


Re: Prawie krótki przepis na wyjście z fobii społecznej - Miro - 03 Sty 2017

Ja mam wrażenie że jak to już wszystko przeczytam przejdę zgłębię odrobię to mi się życie skończy, prościej jest przyznać że jest się tym 1 z 10 wadliwych egzemplarzy i pogodzić, żyć tak jak się potrafi, unikać tego co szkodzi i wrócić to umiarkowanego szczęścia które przecież było kiedyś.


RE: Prawie krótki przepis na wyjście z fobii społecznej - ecia95 - 11 Sty 2018

Dzięki wielkie za ten poradnik,akurat próbuje wyjść z fobii. prawie rok temu poszłam do pracy, odważyłam się jest to praca w barze moja pierwsza :Stan - Uśmiecha się: i myślałam,że jak będe obcować z ludźmi to z czasem ten lęk bedzie słabnąc i tak w sumie jest ale nie do konca,wstydze sie niestety chlopakow tak mniej wiecej w moim wieku i jesli uznam,ze odpowiada moim kryterium to po prostu nie moge sie skupic drżą mi rece,czerwienie sie jest to meczace. Na poczatku nawet rozmawialam ale po pewnym czasie coraz mniej i mniej chcialam po prostu miec lepszy kontakt z chlopakami ale teraz wiem, ze popelnilam blad bo ustawilam siebie tak jakby nizej od niego w hierarchii i teraz mam blokade zeby rozmawiac, tez wyobrazalam sobie jak rozmawiamy i wgl ze jest do mnie nastawiony pozytywnie i to wszystko dalo taki efekt,ze jak go widze to poprostu glowa na dol albo ignoruje i on robi ti samo bardzo mi to przeszkadza na rozmowe nie moge sie zdobyc,codziennie isc do pracy to katorga, czasem tez na niego zerkalam ale to dlatego,ze sie wstydzilam rozmawiac i on tez zerkal ale teraz juz wogole nie patrzy i nie rozmawia jak to zmienic,macie jakies porady ? stosuje afirmacje pozytywne i techniki relaksacyjne dopiero ok tygodnia NAPRAWDE daja szybkie efekty. Powiedzialam mu niedawno czesc to nie odpowiedzial teraz sie boje,ze gdybym sie odwazyla cos do niego powiedziec to nie odpowie albo wysmieje :Stan - Niezadowolony - Smuci się: mysle,ze sie zorientowal,ze sie go krepuje. sytuacja naprawde nie do zazdroszczenia. musialam sie wygadac uznalam ze tu to njalepszy pomysl hehe.


RE: Prawie krótki przepis na wyjście z fobii społecznej - BlankAvatar - 11 Sty 2018

mowiac ogolnie - musisz popracowac nad swoim mysleniem: Twoje przekonania przekładaja sie na nastawienie i zachowanie. Czasem samo oswajanie sie z lękiem nie wystarczy po prostu. Pod linkiem na chomiku można poczytac cos wiecej na ten temat.


RE: Prawie krótki przepis na wyjście z fobii społecznej - ecia95 - 12 Sty 2018

nie włączy mi sie :Stan - Niezadowolony - Smuci się:


RE: Prawie krótki przepis na wyjście z fobii społecznej - Żółwik - 16 Sie 2018

@BlankAvatar , dzięki za ten tekst. Ktoś jeszcze czyta. :Stan - Uśmiecha się:

Co ja mogę po latach terapii opowiedzieć... Może nie miałem szczęścia do porządnej terapii poznawczo-behawioralnej, a może dawniejsze objawy po prostu na to nie pozwalały.

Zaczęło się od silnych natręctw w wieku 15 lat. Nasilenie było ogromne i żadne próby samodzielnej racjonalizacji nie pomogły. Sytuacja rodzinna powodowała odwlekanie szukania profesjonalnej pomocy (tata jako skrajny racjonalista nie dowierzał, że można mieć myśli, których się nie chce). Dopiero na konkursie gimnazjalnym musiałem pokreślić pracę i "wykrzyczeć" tam wprost (napisać): "mam nerwicę natręctw". Poprawiający pracę zgłosił do kuratorium, które powiadomiło szkołę, która powiadomiła tatę. I dopiero to było argumentem, że należy mnie wziąć do psychiatry. Miałem silne wybuchy lęku, reakcje dysforyczne, trafiłem do szpitala. Tam dopiero pojawił się kolejny objaw: potężny lęk separacyjny związany z noclegiem poza domem, wytrzymałem 10 dni.

Niestety pojawiła się wyuczona bezradność. Doświadczony faktem, że natrętne myśli są niezależne od mojej woli i nie da się ich powstrzymać, wątpiłem, że jakiekolwiek "gadanie" przez psychologa jakichś "teorii z Freuda" może u mnie te myśli zmienić. Nabrałem za to zaufania do modelu biologicznego i farmakoterapii: skoro jestem wobec siebie bezradny i moje myśli mną rządzą, to jedynym sposobem może być oddziaływanie, które jest zewnętrzne i działa pomimo moich myśli.

Po roku był kolejny szpital Buntowałem się przed ingerencją terapeuty. Miałem dużo lęku, ale udało się nawiązać intensywne relacje z pacjentami (pierwszy raz w życiu byłem aktywny w jakiejś grupie rówieśniczej). Niestety natręctwa się nasilały. W końcu stworzyłem koncepcję "mojego świata", który chcą mi "zabrać" terapeuci. Szpital (współpacjenci) nauczył mnie samookaleczeń jako metody radzenia sobie. Zacząłem mieć wybuchy złości, prowokować zastrzyki, separatkę itd. - niestety jatrogenne nawyki.
Wpisali mi zaburzenia schizoafektywne, potem schizotypowe. Nafaszerowali mnie olanzapiną, uzależnili od benzodiazepin i wypuścili.
Niestety nie wróciłem do szkoły (zamulenie neuroleptyczne + lęk przed tym, że nie nadrobię zaległości i będę gorszy od innych + natręctwa i poczucie "utraconego świata").

Po paru miesiącach miałem dość poważną próbę samobójczą (lekową). Toksykologia, kolejny szpital. Silne natręctwa, samookaleczenia itd. Trudno było ze mną nawiązać kontakt terapeutyczny.

Dopiero potem (ambulatoryjnie) paroksetyna dała dużą poprawę - przestałem mieć natręctwa i się obwiniać. Mogłem wrócić do szkoły i skoncentrować się na nauce. Od tej pory nie mam natręctw. Jednak został lęk społeczny i uogólniony. Były pobyty w szpitalu, samookaleczenia, wybuchy złości. Ostatnia diagnoza: zaburzenia osobowości.

Potem pomógł mi escytalopram w połączeniu z różnymi stabilizatorami (walproinian, karbamazepina). Wzrosła mi samoocena itd.

Jeszcze było wiele zmian lekowych, ciągła próba psychoterapii.

Doszedłem do miejsca, kiedy skończyłem studia i mam pracę. :Stan - Uśmiecha się:
Problemy, które zostały: lęk i unikanie pewnych sytuacji społecznych, zależność od ojca, wyuczona bezradność, częste wpadanie w obniżony nastrój związany z samotnością.
WYUCZONA BEZRADNOŚĆ jest najgorsza. Może dojrzałem w końcu, żeby podjąć sensowną CBT?


RE: Prawie krótki przepis na wyjście z fobii społecznej - BlankAvatar - 17 Sie 2018

jasne, z tym, że pewnie nie będziesz zajmować się wszystkimi problemami na raz: raczej wybierzesz jeden na pierwszy ogień.


RE: Prawie krótki przepis na wyjście z fobii społecznej - Żółwik - 31 Sie 2018

Wiecie co, gadałem z moim terapeutą o CBT i dostałem w końcu zadanie domowe: mam wysłać mu na mejla zadania, które mam przygotować studentom.

Ciekawe, czy się uda. Bo zawsze jest ryzyko autosabotażu.


RE: Prawie krótki przepis na wyjście z fobii społecznej - BlankAvatar - 01 Wrz 2018

a Twój terapeuta jest przeszkolony z CBT?


RE: Prawie krótki przepis na wyjście z fobii społecznej - Żółwik - 01 Wrz 2018

Nie wiem. Jest certyfikowanym psychoterapeutą, tyle wiem.


RE: Prawie krótki przepis na wyjście z fobii społecznej - BlankAvatar - 02 Wrz 2018

CBT nie polega na wyznaczaniu przypadkowych zadań domowych - a to trochę tak mi wyglądało i stąd moje pytanie


RE: Prawie krótki przepis na wyjście z fobii społecznej - Joanne - 16 Sie 2023

A czy ktoś wie i mógłby wytłumaczyć dlaczego fobia pojawia się w pewnych miejscach? Np. W jednym miejscu czuje się bezpieczniej niż w innym np. Duża przestrzeń daje mi poczucie mniejszego bezpieczeństwa.


RE: Prawie krótki przepis na wyjście z fobii społecznej - Dalinar - 17 Sie 2023

(16 Sie 2023, Śro 17:38)Joanne napisał(a): A czy ktoś wie i mógłby wytłumaczyć dlaczego fobia pojawia się w pewnych miejscach? Np. W jednym miejscu czuje się bezpieczniej niż w innym np. Duża przestrzeń daje mi poczucie mniejszego bezpieczeństwa.
Też chciałbym to wiedzieć , w dużym pomieszczeniu jest gorzej niż w mniejszym , w głośnym otoczeniu swobodniej mi się rozmawia , bo inaczej mam wrażenie , że wszyscy mnie słuchają , z pozycji siedzącej czuję się swobodniej szcególnie , gdy ktoś stoi XD (jakieś poczucie wyższości nie wiem XD ) a jeszcze ciekawszy jest fakt ,co jest kompletnym bezsensem o wiele lepiej się czuje będąc w centrum uwagi XD


RE: Prawie krótki przepis na wyjście z fobii społecznej - BlankAvatar - 17 Sie 2023

@Joanne @Dalinar
Pomijając problemy często współwystępujące z fobią społeczną (np. agorafobia) - lęk mogą wzbudzać czasem najprostsze skojarzenia związane z sytuacją, w której lęku się nauczyliście.

Może uda mi się to lepiej wykazać na przykładzie kogoś, kto przeżył traumatyczny wypadek samochodowy. Oczywiście, fobia społeczna nie musi być skutkiem konkretnego, traumatycznego przeżycia, jak PTSD, ale chodzi mi o pokazanie mechaniki lęku.

U osób, które przeżyły podobną traumę wyzwalaczami lęku mogą być - poza oczywistymi skojarzeniami, jak samochód czy ulica - ciasne pomieszczenia, jak winda (bo ofiara mogą być uwięziona przez jakiś czas we wraku samochodu), migające światła choinkowe (bo przypominają migające światła rozbitego samochodu), ostre dźwięki, zapach środków czystości (odświeżacz powietrza). Czasem te skojarzenia mogą być naprawdę luźno powiązane z sytuacją.


RE: Prawie krótki przepis na wyjście z fobii społecznej - Joanne - 02 Wrz 2023

(17 Sie 2023, Czw 12:48)No to w sumie się zgadza chyba, bo swojego pierwszego ataku dostałam właśnie w dużym pomieszczeniu pełnym ludzi. (W pracy w centrum handlowym) To by wszystko tłumaczyło. BlankAvatar napisał(a): @Joanne  @Dalinar
Pomijając problemy często współwystępujące z fobią społeczną (np. agorafobia) - lęk mogą wzbudzać czasem najprostsze skojarzenia związane z sytuacją, w której lęku się nauczyliście.

Może uda mi się to lepiej wykazać na przykładzie kogoś, kto przeżył traumatyczny wypadek samochodowy. Oczywiście, fobia społeczna nie musi być skutkiem konkretnego, traumatycznego przeżycia, jak PTSD, ale chodzi mi o pokazanie mechaniki lęku.

U osób, które przeżyły podobną traumę wyzwalaczami lęku mogą być - poza oczywistymi skojarzeniami, jak samochód czy ulica - ciasne pomieszczenia, jak winda (bo ofiara mogą być uwięziona przez jakiś czas we wraku samochodu), migające światła choinkowe (bo przypominają migające światła rozbitego samochodu), ostre dźwięki, zapach środków czystości (odświeżacz powietrza). Czasem te skojarzenia mogą być naprawdę luźno powiązane z sytuacją.

(17 Sie 2023, Czw 11:14)To mamy dużo wspólnego 😂👍 Mam tak samo oprócz bycia w centrum uwagi, nie zawsze to lubię. Dalinar napisał(a):
(16 Sie 2023, Śro 17:38)Joanne napisał(a): A czy ktoś wie i mógłby wytłumaczyć dlaczego fobia pojawia się w pewnych miejscach? Np. W jednym miejscu czuje się bezpieczniej niż w innym np. Duża przestrzeń daje mi poczucie mniejszego bezpieczeństwa.
Też chciałbym to wiedzieć , w dużym pomieszczeniu jest gorzej niż w mniejszym , w głośnym otoczeniu swobodniej mi się rozmawia , bo inaczej mam wrażenie , że wszyscy mnie słuchają , z pozycji siedzącej czuję się swobodniej szcególnie , gdy ktoś stoi XD (jakieś poczucie wyższości nie wiem XD ) a jeszcze ciekawszy jest fakt ,co jest kompletnym bezsensem o wiele lepiej się czuje będąc w centrum uwagi XD



This forum uses Lukasz Tkacz MyBB addons.