PhobiaSocialis.pl
Uczucie wypalenia - Wersja do druku

+- PhobiaSocialis.pl (https://www.phobiasocialis.pl)
+-- Dział: Działy tematyczne (https://www.phobiasocialis.pl/forum-9.html)
+--- Dział: Depresja, dystymia (https://www.phobiasocialis.pl/forum-38.html)
+--- Wątek: Uczucie wypalenia (/thread-11320.html)

Strony: 1 2


Uczucie wypalenia - Flopy28 - 04 Lis 2014

Ja w tytule, czy towarzyszy Wam uczucie wypalenia? Jak sobie z tym radzicie? Może jest ktoś, kto się z tym uporał. Wiem, że pewnie nie ma innej rady tylko się zmuszać do pewnych rzeczy. Ile to trwało zanim coś zaskoczyło?
Pytam dlatego, bo fobia nie przeszkadza mi w codziennym życiu, podobno już jej nie mam. Problem polega na tym, że po wielu latach życia w samotności, epizodach depresji, czuje się niesamowicie wypalony.
Żyję z dnia na dzień, skupiam się na tym, żeby zarobić, na realizacji pasji i jakoś czas leci. Kiedyś np pragnąłem miłości a teraz to mi coraz bardziej wisi. Zazdroszczę ludziom, którzy mają marzenia, coś ich motywuje.
Pójdą na jedną randkę, jak nie wyjdzie to pójdą na następną, nie zniechęcają się, bo wierzą, że warto szukać.
Może ktoś przez to przeszedł, zaczął robić coś bez wiary a potem dostał skrzydeł?


Re: Uczucie wypalenia - Duke - 04 Lis 2014

Tak, jestem zmęczona życiem, mam dość, nienawidzę swoich dalszych krewnych, z którymi mieszkam, za to, że mi nie pomogli wcześniej, nie doszłoby do tragedii, a mogli to zrobić. Nienawidzę krewnej za to, że odnosi się do mnie zimno, chłodno i wyniośle. Nienawidzę jej za to, że mówi "Nie zatańczy ci nikt tak, jak ty mu zagrasz." Straciłam dom, pieniądze, bezpieczeństwo, szacunek u rodziców, a ta wiedźma mi na to:"nie tylko ty masz problemy, mnie też ojciec zostawił." Nienawidzę jej za to, że gdy przychodzę do niej z problemem, ze świat mi się zawalił, mówi:"no, tak jest, co zrobisz. NIC nie zrobisz.", a mnie wtedy piecze, dławi w gardle, dosłownie pali od środka, jak ogień (znacie to wyniszczające uczucie?). Nienawidzę jej za to, że nieustannie przypomina o upływie czasu, nienawidzę za to, że na wszystko patrzy "racjonalnie" (w jej pojęciu). Chcę, żeby umarła.
Nie wiem, czy dorosły człowiek może mieć coś takiego jak "radość życia", nigdy jej nie miałam, nawet w dzieciństwie. Mniej się boję śmierci niż życia. Teraz będzie już tylko z górki. Czasem żałuję, że mnie pielęgniarka nie utopiła przy urodzeniu. Nienawidzę mojej krewnej za to, że mówi "twój ojciec woził cię wózkiem po urodzeniu, tak się cieszył, zajmował tobą." Teraz on mnie nie chce, potępił mnie, kiedy byłam u niego w firmie po ciężkim pobycie w szpitalu, bo się nie odezwał słowem, otworzył drwi i powiedział grobowym głosem "Zjeżdżaj", groził, że jak nie wyjdę, to zadzwoni na pogotowie. Powiedziałam, że za nieuzasadnione wezwanie pogotowia grozi kara, on na to "To pogotowie oceni, czy nieuzasadnione."Nienawidzę go. Chcę, żeby umarł, wtedy mi ulży. On żyje, mieszka 500 m dalej, nie widziałam go cały rok, do domu nie mam wstępu, rozpoczął procedurę wymeldowania.


Re: Uczucie wypalenia - Scarlett_Venice - 04 Lis 2014

Flopy, mam tak samo. Nawet nie fobia (której u siebie raczej nie stwierdzam, raczej spora nieśmiałość, której bardzo u siebie nie akceptuje), lecz włąsnie takie poczucie wypalenia i niewiedza co dalej robić. Też się staram żyć z dnia na dzień i nie myśleć co dalej, ale na ten moment o niczym nie marzę i nic nie planuję, strasznie puste to moje zycie jest. Nie chce mi się gdzieś wyjsć, nie chce mi się z nikim spotkać, znajomym odmawiam, nawet chłopaka olewam (co niedługo się pewnie skończy rozstaniem no bo ile można być ignorowanym). I nawet ta ostatnia wizja jakoś mnie nie motywuje, żeby się ogarnąć.
Niby próbuję normlanie żyć tzn chodze sobie na zajęcia, robię prawko, zapisałam się na język obcy, ogolnie robie coś, żeby się aktywizować i mieć powód, żeby wychodzić i mieć kontakt z ludzmi, ale cholera, to nie pomaga. U mnie nie zaskoczyło, robię to z musu - idę na zajęcia z poczuciem żeby się szybko skończyły, to sobie wrócę do domu, zwinę się w kłębek i pójdę spać, najlepiej 12h, bo jak się śpi krócej to tak strasznie się dzień dłuży.
Nie wiem czy to depresja, wydaje mi się, że nie jestem smutna, tylko obojętna. Po prostu wszystko mi jedno :Stan - Niezadowolony - Smuci się:


Re: Uczucie wypalenia - walkin_travesty - 04 Lis 2014

Owszem, miałam i mam podobnie. Jedynie na krótki czas pomogło zainteresowanie innej osoby, myśl, że może jej na mnie zależeć. Niestety trwało to krótko, lecz dodało niewiarygodnej wiary w siebie i sensu życia.


Re: Uczucie wypalenia - Rogi - 04 Lis 2014

A na czym polegało to zainteresowanie i dlaczego się skończyło?


Re: Uczucie wypalenia - Flopy28 - 04 Lis 2014

Cytat:Owszem, miałam i mam podobnie. Jedynie na krótki czas pomogło zainteresowanie innej osoby, myśl, że może jej na mnie zależeć. Niestety trwało to krótko, lecz dodało niewiarygodnej wiary w siebie i sensu życia.

To by znaczyło, że byłoby warto poszukać takiej osoby z nadzieją, że znajomość potrwa dłużej. Tylko jak tu szukać jak się nie wierzy. Czasem mam wrażenie, że to "lepsze" życie jest na wyciągnięcie ręki a tylko w głowie jest jakaś blokada.


Re: Uczucie wypalenia - Raven - 05 Lis 2014

Scarlett_Venice napisał(a):Niby próbuję normlanie żyć , ogolnie robie coś, żeby się aktywizować i mieć powód, żeby wychodzić i mieć kontakt z ludzmi, ale cholera, to nie pomaga. U mnie nie zaskoczyło, robię to z musu - idę na zajęcia z poczuciem żeby się szybko skończyły, to sobie wrócę do domu, zwinę się w kłębek i pójdę spać, najlepiej 12h, bo jak się śpi krócej to tak strasznie się dzień dłuży.
Nie wiem czy to depresja, wydaje mi się, że nie jestem smutna, tylko obojętna. Po prostu wszystko mi jedno :Stan - Niezadowolony - Smuci się:
Tak samo wygląda u mnie schemat dnia, tygodnia i każdego miesiąca, zrobić coś (bo trzeba coś robić) i położyć się spać. U mnie właśnie wypalenie i obojętność to główny problem od kilku lat, nie potrafię znaleźć czegoś dla czego byłoby warto rano wstać. Marze aby zrobić coś co chce a nie muszę.


Re: Uczucie wypalenia - UnikamSiebie - 05 Lis 2014

Tak się w sumie zacząłem zastanawiać, lepiej (dla samopoczucia, myślenie o innych aspektach sobie odpuszczam) jest, zmuszać się do wszystkiego i z bólem w zadku mimo wszystko to robić, czy odpuścić i względnie wygodnie nic nie robić?


Re: Uczucie wypalenia - ananas filozoficzny - 05 Lis 2014

Flopy28, ja czuję się wypalony, ale tylko częściowo. Na pewno to zżycie bez życia pełne ognia wewnetrznych zgryzot jczesciowo mnie wypaliło. Wiek tez ma znaczenie. Nie jest jednak tak, jak mi sie zadawało, że całkiem sięwypaliłem.

Duke, w Tobie pali se ogień, jeszcze nie zobojetniałaś. Problem jednak w tym aby płonął on dla czegoś dla Ciebie dobrego, a nie zatruwania się.

Scarlet_Venice ja też nie za bardzo wiem co mam dalej robić.

Walkin_travesty mnie tez pomogło zainteresowanie drugiej osoby, to że zobaczyła we mnie coś wartosciowego, dało mi to siłe, żeby zacząć działać choć byłem kompletnie rozbity. ja tez mam brak wiary w szukanie takiej osoby choc sie staram. Tez odnoszę wrwżenie, że jestem zablokowany i gdyby nie to mógłbym zdobyc swoje szczęście.

Raven ja tez chciałbym nie musieć się zmuszać do działania.

Poza Duke to co napisaliscie jest mi bardzo bliskie. Jestem zdziwiony jak podobnie rózni ludzie moga przezywać.

PS UnikamSiebie efekt zmuszania może byc różny. Może tylko utrwalac przekonanie, że dane działanie nie ma sensu, wtedy kiedy nic sie nie udaje, albo kiedy interpretujemy jako nieudane wszystko co zdziałamy. Może tez działać na zasadzie odblokowywnia, przekonywania samego siebie, ze mozna i tu tez wiele zalezy od interpretacji, a nie tylko od efektów.
Pozytywniejsza interpretacja implikuje większe zadowolenie(albo mniejsze niezadowolenie) co przekłada sie na bardziej intensywne, zdecydowane działania, co zwieksza efektywnosc itd.
Lepiej teochę nadinterpretowac pozytywnie, co nas napedza, niz negatywnie.


Re: Uczucie wypalenia - UnikamSiebie - 05 Lis 2014

A co w przypadku braku interpretacji? Bo w sumie tu chyba o to chodzi, że człowiek coś robi, ale czuje, że równie dobrze mógłby tego nie robić i po prostu go to męczy, niezależnie od wyniku.


Re: Uczucie wypalenia - ananas filozoficzny - 05 Lis 2014

UnikamSiebie napisał(a):A co w przypadku braku interpretacji? Bo w sumie tu chyba o to chodzi, że człowiek coś robi, ale czuje, że równie dobrze mógłby tego nie robić i po prostu go to męczy, niezależnie od wyniku.
Moim zdaniem coś może męczyć niezaleznie od wyniku tylko wtedy, kiedy uznajemy, ze nawet długi cia sukcesów jest niewazny bo i tak tuż przed osiągnieciem celu musi nastapic niepowodzenie.chodzi tu o wewnetrznie głeboko zakorzenbione przekonanie, że sie do niczego nie nadajemy.
To, ze sukcesy męczą to tez sprytna strategia obrony tego przekonania. Niezadowolenie zporażek by jej szkodziło, ale ni\zadowolenie z sukesów jej służy. Bo my nie jestesmy niezadowoleni z odniesienia porazki tylko z siebie w tym kontekscie.


Re: Uczucie wypalenia - UnikamSiebie - 05 Lis 2014

000


Re: Uczucie wypalenia - iLLusory - 05 Lis 2014

Ja się zmuszałam i siłą woli coś tam osiągnęłam, jednak z perspektywy czasu, teraz widzę, że miałabym teraz to samo bez tego. Co nie znaczy, że namawiam Cię do nie robienia niczego.
A z tą nauczycielką, to pewnie zaspokajałeś kobiecinę mentalnie swoimi pracami, i mi też byłoby bardzo przykro, gdybym jako fanka Twoich prac została tak potraktowana.


Re: Uczucie wypalenia - Flopy28 - 05 Lis 2014

Cytat:Tak samo wygląda u mnie schemat dnia, tygodnia i każdego miesiąca, zrobić coś (bo trzeba coś robić) i położyć się spać. U mnie właśnie wypalenie i obojętność to główny problem od kilku lat, nie potrafię znaleźć czegoś dla czego byłoby warto rano wstać. Marze aby zrobić coś co chce a nie muszę.

Jak to przeczytałem, to zacząłem się zastanawiać, kiedy ostatnio zrobiłem coś, bo chciałem to zrobić. Nic mi nie przychodzi do głowy. Ostatnio czuję, że coraz więcej rzeczy robię z musu. Różnica między "chce" a "muszę" jest taka, że za tym pierwszym idzie energia a za drugim nie. Jeśli non stop coś się robi, bo tak trzeba, to gdzie tu mieć energię? Zwykle biegałem, bo chciałem, bo sprawiało mi to frajdę. Od jakiegoś czasu nawet tu czuję że muszę.


Re: Uczucie wypalenia - walkin_travesty - 05 Lis 2014

Rogi napisał(a):A na czym polegało to zainteresowanie i dlaczego się skończyło?
Ta osoba zaczęła się mną interesować ze względu na gust muzyczny. Jednak to było trochę dziwne, bo pisał do mnie smsy codziennie, pisaliśmy całe popołudnie i wieczór, często nawet w nocy, natomiast w szkole albo totalnie mnie ignorował, albo ciągle chciał ze mną rozmawiać (to było nieco natrętne, ale mile łechtało moje ego).
Dlaczego się skończyło? Cóż, tego nie wiem i oddałabym wiele, żeby się dowiedzieć. Może mu się znudziłam, albo ktoś powiedział mu na mój temat coś złego, lub po prostu olał mnie przez to, że nie potrafiłam pozwolić mu dostać się do mojego życia, świata. Nie wiem.

Flopy28 napisał(a):To by znaczyło, że byłoby warto poszukać takiej osoby z nadzieją, że znajomość potrwa dłużej. Tylko jak tu szukać jak się nie wierzy. Czasem mam wrażenie, że to "lepsze" życie jest na wyciągnięcie ręki a tylko w głowie jest jakaś blokada.
"Kiedy przestaje Ci zależeć, dostajesz wszystko." Myślę, że chodzi o to, żeby przestać szukać. Przestać tak desperacko poszukiwać takiej osoby, zdystansować się, a ona sama się w jakiś sposób znajdzie w naszym życiu. Oczywiście, nie mogę zbyt wiele powiedzieć o miłości (czy chociażby przyjaźni) i jej poszukiwaniu, jestem na to za młoda, za mało przeszłam, ale uważam, że zamiast na szukaniu bratniej duszy należy skupić się na pokonywaniu fobii. Jeżeli jej nie pokonamy, nigdy nie pozwolimy innym zagościć w naszym życiu na dłużej.


Re: Uczucie wypalenia - Flopy28 - 05 Lis 2014

Cytat:"Kiedy przestaje Ci zależeć, dostajesz wszystko." Myślę, że chodzi o to, żeby przestać szukać. Przestać tak desperacko poszukiwać takiej osoby, zdystansować się, a ona sama się w jakiś sposób znajdzie w naszym życiu. Oczywiście, nie mogę zbyt wiele powiedzieć o miłości (czy chociażby przyjaźni) i jej poszukiwaniu, jestem na to za młoda, za mało przeszłam, ale uważam, że zamiast na szukaniu bratniej duszy należy skupić się na pokonywaniu fobii. Jeżeli jej nie pokonamy, nigdy nie pozwolimy innym zagościć w naszym życiu na dłużej.

Tylko co z osobami którym fobia nie przeszkadza w życiu? Kiedyś mi zależało na tym, żeby kogoś poznać, ale przeszkadzała w tym fobia.
Teraz już nie przeszkadza, a po prostu mi zbytnio nie zależy.
Rzeczywiście jest tak, że nie warto wszędzie wypatrywać tej jedynej osoby, bo wtedy raczej się nie znajdzie. Warto po prostu spotykać się ze znajomymi, bywać z ludźmi, poznawać nowych i wtedy bardziej możliwe, że spotka się tą osobę. Ale to się tyczy osób, które mają jakieś życie towarzyskie. Ja nie szukam desperacko, raczej powiedziałbym, że wcale nie szukam. Mam gdzieś ogłoszenie na portalu randkowym tylko, że wcale nie chce mi się tam zaglądać. Zostaje zmuszanie się.
Oczywiście masz rację pisząc, że należy najpierw pokonać fobię i wtedy łatwiej kogoś wpuścić do naszego świata.


Duke - Duke - 05 Lis 2014

Flopy, masz rację z założonym tematem. Ciężko mi to ubrać w słowa, ale mam już 20 lat, to nie moja wina ani zasługa, ale mam poczucie zmarnowanego życia. Moje przewinienia to oszustwa, kłamstwa, lenistwo, tchórzostwo, naiwność. Jestem przerażona życiem, lubię awanturować się z krewnymi nawet bez żadnego powodu, ale siebie też uważam za żałosną postać. Może właśnie dlatego, że uważam, że moje osiągnięcia są zerowe, pozwalam sobie na słowną agresję, bo już mi na niczym ani na nikim nie zależy.
Tyle rzeczy sobie wyobrażałam, mam też pewne osiągnięcia, ale generalnie moje marzenia się nie spełniły. Jeszcze raz zadam to pytanie, czy dorosły, 20-, 30-, 40-letni i nawet starszy człowiek może mieć jakieś marzenia, plany, cele, nawet "szalone", czy to jednak tylko domena dzieciństwa i nastoletniości? Jestem wnerwiona, że w ogóle nie korzystałam w liceum ze swobody, wolności, nie "szalałam", chociaż wtedy mogłoby mnie to do zguby zaprowadzić. "Radość życia"-czy coś takiego jest w ogóle możliwe u dorosłego? Czy mam zrezygnować ze swoich planów, ambicji na zawsze, tylko dożywotnio rachunki i sprzątanie, powolne umieranie i śmierć? Chciałam być archeologiem, ale mogę schować do kieszeni te plany. Lubię czytać książki, gazety, mam taką naturę marzyciela, ale czy to coś złego? Czy dorośli ludzie też mogą być trochę "marzycielscy"? Czy to moja naiwność? Czy muszę raz na zawsze zrezygnować ze wszystkich marzeń, żeby osiągnąć dorosłość w sensie mentalnym, nie-formalnym? Czy dorosłość polega na tym, że wszystkie nasze marzenia, wyobrażenia, fantazje odsuwamy na zawsze w przeszłość i uświadamiamy sobie, że nigdy ich nie zrealizujemy i żyjemy tylko i wyłącznie dniem codziennym? Może to moja naiwność, przepraszam...


Re: Uczucie wypalenia - jszewczyk93 - 06 Lis 2014

Co do wypalania się, sama miałam kiedyś ambicje i ulubione rzeczy, które wręcz uwielbiałam robi. Często rysowałam, czytałam bardzo dużo książek, oglądałam wiele filmów. Obracałam się w świecie muzyki (nowości itp.). We wakacje przed liceum poznałam chłopaka, który wydawał się być czuły i uroczy. Byłam z nim 10 miesięcy. Lecz nie spodziewałam się że przeżyję piekło w tym godnym pożałowania związku. Byłam bita za nic i przez te 10 miesięcy całkowicie odechciało mi się żyć i robić cokolwiek. Zaczęłam palić i traciłam chęci do tego co naprawdę kochałam. Dzisiaj jestem osobą, kręcącą się po domu i nie mogę sobie znaleźć jakiegokolwiek zajęcia. Jestem typowym typem wypalonego człowieka. Z dnia na dzień pogłębiam się w niemoc do robienia codziennych rzeczy - sprzątanie, gotowanie, wyjście chociażby na głupi spacer. Lepiej mi jest siedzieć w domu, niestety...


Re: Uczucie wypalenia - Duke - 06 Lis 2014

Za najgorszy czas swojego życia uważam liceum-mnóstwo całkowicie różnych przedmiotów i wszystkiego trzeba się było uczyć w takim samym stopniu. Popełniłam "samobójstwo" wręcz-poszłam do klasy biologiczno-chemicznej, chociaż ani mi w głowie było zdawać biologię i chemię, chodziło mi tylko o to, żeby była to klasa elitarna, bo cieszyła się największym prestiżem, żeby wszyscy mnie z tego powodu szanowali, poważali i podziwiali. Chciałam zdawać maturę rozszerzoną z geografii i historii, zdawać archeologię na UJ, dostać się i zostać najsłynniejszym polskim archeologiem w XXI w. Okazało się, że wszyscy w mojej klasie chcieli iść na medycynę, poziom wymagań z biologii i z chemii był wręcz nieziemski, co im odpowiadało, mnie-doprowadziło do rozpaczy i załamania nerwowego. W końcu odechciało mi się wszystkiego, tak się wystraszyłam, że nie chciałam nawet podchodzić do matury, uważałam, że i tak mam przegrane życie i skończę marnie. W końcu zdawałam maturę podstawową z geografii i historii i się nie dostałam, studiuję pokrewny kierunek, gdzie jednak nie jest wcale a wcale sielankowo.
Gubię się w tym wszystkim, nie wiem, co robić, szkoda, że nie ma przepisu, instrukcji na życie. Gdy patrzę na tzw. dorosłych, opanowanych, spełnionych ludzi, zastanawiam się-jak to jest możliwe?! Jak oni to zrobili?! Przecież też kiedyś chodzili do szkoły. Chociaż nie umiem patrzeć na ludzi w ten sposób, dla mnie stary człowiek był zawsze stary, dziecko będzie zawsze małe.


Re: Uczucie wypalenia - iLLusory - 06 Lis 2014

@Duke, zauważ, jakie intencje kierowały Tobą. Poszłaś do klasy biol-chem nie dlatego, że chciałaś zgłębić te dziedziny, tylko dlatego, żeby być podziwiana i poważana. I właśnie dlatego Ci się nie powiodło. Żeby coś się powiodło, to intencje muszą być szczere. Są prawa przyczyny i skutku...


Re: Uczucie wypalenia - Duke - 06 Lis 2014

Wydawało mi się, że skoro są takie osoby, które chodziły do różnych klas i zdawały maturę z kompletnie innych przedmiotów (np. niektórzy z klasy matematycznej też zdawali na medycynę i się dostali, chociaż znacznie mniej niż z bio-chemu), to mnie też się uda. Skończyło się totalną katastrofą. W tej szkole było jednocześnie i gimnazjum, i liceum. W II gimnazjum wszyscy licytowali się, do jakiej klasy pójdą (historyczna, matematyczna, bio-chem), mnie zawsze źle szło z matematyką, moja koleżanka, która była rewelacyjna z matematyki, powiedziała mi, że najmądrzejsi ludzie idą na mat-inf, trochę mniej mądrzy na bio-chem, a ci z historycznej są na końcu. Wnerwiłam się, bo z matematyką było u mnie słabo, nie było szans na mat-inf, nie chciałam być głupia, więc zdecydowałam, że pójdę na bio-chem. W stołówce szkolnej inna koleżanka zapytała się mnie, do jakiej klasy idę, ja na to, że na bio-chem, a ona na to "myślałam, że do klasy z rozszerzoną historią.", Ja na to, z wściekłością "Przestań mnie obrażać! Ja się na bio-chem nadaję.", ona na to "Nie, nie nadajesz się, nadajesz się do klasy z rozszerzoną historią." Nasza anglistka po mat-fizie powiedziała nam, że po mat-infie można iść na wszystkie kierunki, bo to najmądrzejsi ludzie. Moja wściekłość z powodu braku możliwości nauki matematyki w zakresie rozszerzonym nie miała granic, że nie należę do tych mądrych ludzi, więc skończyło się na bio-chemie, gdzie trzeba było się jeszcze więcej uczyć, najbardziej nauką przeciążona klasa, ale nie historii i geografii, tylko biologii, chemii i fizyki, ci po bio-chemie wiedzą, o czym mówię. Co za wybryk, intelekt mam w porządku, ale jak psychika siada, to nic człowieku nie poradzisz.


Re: Uczucie wypalenia - iLLusory - 06 Lis 2014

A może zamiast liczyć się z tym, co inni sobie gadają i wygadują, po prostu robić swoje? Wg swojego własnego widzi-mi-się? Moim zdaniem ważna jest uczciwość. Jeśli ktoś bardzo interesuje się historią, to najbardziej uczciwe jest wybranie właśnie takiego kierunku nauczania. Coś mnie strzela, jak słyszę, że ktoś wybrał taki, czy sraki kierunek studiów, tylko dlatego, że jego mama zna bardzo dobrze panią Zdzisię z dziekanatu.


Re: Uczucie wypalenia - Duke - 06 Lis 2014

Przeraziłam się dorosłością, tak, mam stwierdzoną niedojrzałość emocjonalną. Tak, życie dorosłych jest dla mnie okrutne, szare, nudne, bezbarwne, nijakie. Szkoda, że nie da się nauczyć życia jak podręcznika do historii. Mam 20 lat, a wciąż mentalność dziecka. To nie moja wina, to nie żadne przestępstwo, ale to wyjątkowo paskudna dla mnie i dla otoczenia rzecz. Nie rozumieją jednak, jak ja bardzo cierpię wewnętrznie, ciągły lęk, paraliżujący wręcz. Zastanawiam się, na ile możliwe jest zostawienie sobie pewnej ilości kreatywności i wrażliwości w życiu dorosłym, gdzie się kończy dopuszczalna ilość, a zaczyna infantylizm w życiu dorosłym.
Czy ktoś z Was miał podobne doświadczenia z lękiem przed dorosłością? Czuję się, jakbym wepchnięto mnie bez ostrzeżenia w bezduszną gierkę, która i tak skończy się śmiercią.


Re: Uczucie wypalenia - Emma Moons - 09 Lis 2014

Uczucia wypalenia doświadczyłam kiedy byłam w ciężkiej depresji. Przez nią zrezygnowałam ze studiów, ponieważ nie widziałam w nich sensu, zadawałam sobie nawet takie pytania po co jeść i spać? To co niegdyś sprawiało mi przyjemność nagle przestało mieć dla mnie wartość, wszystko mi zobojętniało. Też zazdrościłam ludziom zapału i marzeń, czułam się tak jakbym żyła obok wszystkiego. Po jakimś czasie jednak sporządziłam listę swoich marzeń i planów życiowych i to mi pomogło, choć nie od razu zobaczyć czego niegdyś pragnęłam. Teraz wróciłam na studia i powoli zaczynam dostrzegać w nich sens, chociaż zdarzają mi się chwile głębokiego zwątpienia. Zdaję sobie jednak sprawę, że fobia poniekąd wypaliła mnie od wewnątrz, nie ma we mnie już tej radości życia i swobody bycia, wiele rzeczy (chodzenie na zajęcia, robienie zakupów) robię, bo muszę. Przeraża mnie to, bo mam dopiero dwadzieścia lat.


Re: Uczucie wypalenia - Majkel Dżekson - 02 Gru 2014

Mój przypadek jest naprawdę ciężki, nakłada się na niego wiele różnych zaburzeń. Nie wiem jak można tak egzystować. Uczucie wypalenia towarzyszy mi od ponad dwóch lat do dziś. W lipcu 2012 popadłem w depresję nerwicową ze wszystkimi możliwymi objawami wegetatywnymi, chciałem się zabić. Na szczęście udało mi się częściowo to wyleczyć lekami. Niestety, wciąż to mam, chociaż już nie w takim nasileniu. Przez chorobę straciłem marzenia, wszystko jest dla mnie płytkie i bezsensowne. O studiach nigdy nawet nie myślałem, bo wiem, że w moim stanie to niewykonalne i oczywiście bezsensowne. Tak bardzo zawsze bałem się dorosłości i obowiązków z nią związanych, od dzieciństwa i tak zostało do dziś. Mam 19 lat, fizycznie i psychicznie czuję się jakbym miał 91. Natomiast moje pojęcie o świecie jest cały czas takie samo jak u 9-latka. Nie wiem co to polityka, nie mam żadnych poglądów, sport mnie nie interesuje, nie potrafię z nikim o czymkolwiek rozmawiać, dyskutować, bo nie mam zdania praktycznie na żaden temat, chyba że coś mnie naprawdę interesuje, a mam/miałem kilka obsesyjnych i nietypowych zainteresowań. Obecnie nie mam żadnych znajomych w realu, mieszkam w małej wsi, gdzie naprzeciwko lasy i pola. Jedynie jak wychodzę na dwór, to na spacer z psami, albo pomóc ojcu przy pracy. Ogólnie nie potrafię/boję się cokolwiek załatwić bez pomocy osób trzecich, najczęściej rodziców. Całe moje życie to tylko internet, tu nawiązuje znajomości, śledzę życie innych na różnych portalach, m.im FB. Sam niestety tego życia nie mam. Ojciec powiedział, że na własne życzenia. Ale ja inaczej nie potrafię inaczej. Co może być źródłem moich problemów, tego, że jestem tak poj***y, nie mam pojęcia. Mam normalną, kochającą rodzinę, bez żadnej patologii, alkoholizmu jak to zwykle w takich przypadkach bywa.


This forum uses Lukasz Tkacz MyBB addons.