PhobiaSocialis.pl
Chcę to skończyć - Wersja do druku

+- PhobiaSocialis.pl (https://www.phobiasocialis.pl)
+-- Dział: Problemy i porady (https://www.phobiasocialis.pl/forum-14.html)
+--- Dział: Inne życiowe problemy i sytuacje (https://www.phobiasocialis.pl/forum-22.html)
+--- Wątek: Chcę to skończyć (/thread-15967.html)



Chcę to skończyć - BlackCrow - 24 Paź 2016

Witam. To znowu ja.

Nie wiem, czy to kolejna przejściowa fala, kryzys, czy nie. W każdym razie, ostatnio mam ochotę ze sobą skończyć.

Nie, nie jestem attention whore. Przy życiu trzymam się już długo z własnej woli, długo - bo od czasu mojej depresji, co było jakieś 4-5 lat temu - uważałam, że życie jest zbyt piękne, by się go pozbawiać. Może to źle powiedziane. Po prostu, że za bardzo je cenię.

Tylko ostatnio ten mój pogląd trochę się przekształcił. Nie biorę z tego życia, nie mam siły albo odwagi, albo brak mi umiejętności. Albo mi wygodnie tak jak jest.

Znów wróciłam do wegetowania. Znaczy, wegetuję już od dawna, ale jakoś sobie radziłam, więc to było takie wegetowanie mniej. Teraz jest więcej, znowu mam chęć zarywać noce, nic nie jeść, co już mi się dziś udało. Dopiero wieczorem matka wmusiła we mnie mini obiad.

Nie ukrywam, że dopadł mnie ostatnio duży stres. Mam problem z... sercem. Pod względem uczuciowym. Poznałam na uczelni typka, typek w moim typie, ma to, czego nie ma mój partner. Nie mogę wyrzucić go z głowy, i nienawidzę siebie za to, obwiniam, czuję się źle wobec chłopaka z którym jestem w związku. Teoretycznie mogłabym po prostu się z tym uczelnianym nie kontaktować, czy przynajmniej nie pogłębiać relacji, ale... właśnie by to robić - podszeptuje mi serce...

A serce jest głupie. Dzisiaj przekonałam się, jakie ten chłopak ma wady. Ale to jeszcze nic nie zmieniło. Wręcz jest gorzej. Zaczynam zastanawiać się, czy nie mam borderline. Psychologa mam dopiero nastego listopada, więc nie mam tego z kim przedyskutować. Mam wrażenie, że czepiam się każdego, kto okaże mi choć krztę zainteresowania, łatwo popadam w zafascynowanie. Obecny partner od jakiegoś czasu przestał pociągać mnie fizycznie, dopadła nas rutyna, chciałabym coś z tym zrobić, skupić się na naszym związku, ale zamiast tego... postępuję odwrotnie. Pokłóciliśmy się, z mojej winy. Ponieważ zaczęłam się odsuwać, tworzyć dystans, być chłodna - mimo, że on niego oczekuję czegoś dokładnie odwrotnego - czułości, adoracji. Sama się tego pozbawiam zamiast o to zawalczyć. Na dodatek dręczy mnie fakt, że myślę o innym, a nie powinnam.

Do tego wszystkiego dochodzi kryzys fobiczny na uczelni. Było dobrze, a nagle parę dni temu, przed weekendem, coś się zaczęło we mnie załamywać. Nie wiem sama czego chcę, nie mogę się zdecydować, czy potrzebuję ludzi, czy chcę się od nich odizolować, uniezależnić od nich. Znaczy, to drugie na pewno by było wskazane, ale robię to raczej w zły sposób, właśnie się izolując. Nie mogę wyśrodkować.

Nie uczę się. Czuję się gorsza. Boję się podnieść rękę, że czegoś nie rozumiem. Przeraża mnie, gdy słyszę w grupie śmiech, od razu mam wrażenie, że chodzi o mnie. Choć to raczej bezpodstawne. Ale może podświadomie sama wysyłam sygnały, że coś ze mną nie tak.

Ktoś zapyta, czemu się nie uczę. Nie wiem. Nie widzę w tym chyba sensu.

Obecnie raczej w niczym nie widzę sensu. Oglądałam dziś pewien filmik, w którym policjant zagadywał siedzącego na moście mężczyznę, w końcu trafiając na wspólny temat - piłka nożna, i dzięki temu mężczyzna dał się ściągnąć z barierki. To zabrzmi dziwnie, ale... współczułam mu. Współczułam, że nie może zrobić tego, czego pragnie, że ktoś mu na to nie pozwala. Jeśli nie chciał już żyć tym życiem, jakim prawem ktoś go ratował? Może on nie chciał być ratowany, może wiedział, że jeśli wróci, nic się nie zmieni, będzie tylko wegetował? Jakim prawem ktoś skazał go na wegetację w swoim marnym życiu?

Ostatnio sama mam na to ochotę. Nie chciałabym czuć, nie chciałabym dłużej wiedzieć, że w niczym nie widzę sensu. Jeśli nie mam siły wiecznie walczyć, każdego dnia, o coś, w czym przestałam widzieć sens, dlaczego nie miałabym po prostu mieć prawa to zrobić?

Ja już po prostu nie mam siły. Każdy dzień bardziej mnie dobija, a ja już nie mam siły się wyciągać.


Re: Chcę to skończyć - Judas - 24 Paź 2016

Będę szczery.
Nie znajdziesz tu recepty na swoją sytuację, chyba, że pasuje Ci puste i nędzne "będzie lepiej", "nie martw się".
Połowa tutaj albo ma tak samo jak Ty, albo miała, lecz nie pokonała tego, czyli, że generalnie również nadal tkwią w tym stanie "mam dość".

Idź do psychologa, albo porozmawiaj z chłopakiem, to będzie praktycznie bardziej merytoryczne.


Re: Chcę to skończyć - Koleżanka Szklanka - 24 Paź 2016

No nie wyłamię się ze scenariusza, który przewidział Judas.

Mam tak samo :-P albo jakoś tam analogicznie. Też czuję, ze czepiam się każdego życzliwego człowieka, który zwraca na mnie uwagę, kimkolwiek by nie był i natychmiast jestem zauroczona, zadurzona. Potem za chwilę już mam go dość, bo nie spełnia moich oczekiwań, nie poświęca mi tyle uwagi, ile chcę, więc już chcę, żeby zniknął.

Też mam ostatnio problem z poczuciem sensu. Sam nie wiem, czy to na poważnie, czy nie, nie traktuję siebie zbyt poważnie, taka chyba strategia poradzenia sobie jak mi trudno z czymś.

I też mam dość. Nawet to jakoś napisałam, że dość. Jutro mam terapię i nie wiem co powiedzieć, nie wiem, co ma sens powiedzieć... chyba nic. Nie wiem.

Więc jedyne, co mogę zaoferować, to zrozumienie i zaciekawienie. Ja np. chyba tego potrzebuję. Może ktoś uzna, że to mało konstruktywne, no nie rozwiążę czyichś problemów za niego, ani nikt nie rozwiąże moich, to fakt...

...ale czasem może nie chodzi o to, żeby rozwiązać problemy.

niestety nie znalazłam wersji po polsku:
https://www.youtube.com/watch?v=Y9VW7wGO4vY

Black Crow, a czego byś teraz potrzebowała?


Re: Chcę to skończyć - BlackCrow - 25 Paź 2016

Koleżanka Szklanka napisał(a):Mam tak samo :-P albo jakoś tam analogicznie. Też czuję, ze czepiam się każdego życzliwego człowieka, który zwraca na mnie uwagę, kimkolwiek by nie był i natychmiast jestem zauroczona, zadurzona. Potem za chwilę już mam go dość, bo nie spełnia moich oczekiwań, nie poświęca mi tyle uwagi, ile chcę, więc już chcę, żeby zniknął.

O właśnie, o to mi chodzi. Te bzdurne oczekiwania, poszukiwanie nie wiadomo jakiego ideału, który przecież nie istnieje. Ogólnie takie "objawy" kojarzą mi się z borderline właśnie...

Cytat:I też mam dość. Nawet to jakoś napisałam, że dość. Jutro mam terapię i nie wiem co powiedzieć, nie wiem, co ma sens powiedzieć... chyba nic. Nie wiem.

Możesz zacząć właśnie od tego. To już zawsze coś. Długo czekałaś na terapię?

Cytat:Więc jedyne, co mogę zaoferować, to zrozumienie i zaciekawienie. Ja np. chyba tego potrzebuję. Może ktoś uzna, że to mało konstruktywne, no nie rozwiążę czyichś problemów za niego, ani nikt nie rozwiąże moich, to fakt...

Nie oczekuję od nikogo, że rozwiąże moje problemy. Mam w tej chwili chyba właśnie to samo co Ty - po prostu żeby ktoś okazał, że go obchodzi, co przeżywa ta dziewczyna po drugiej stronie monitora. Na co dzień tak naprawdę nie mam się do kogo odezwać, matce ani chłopakowi nie chcę dokładać trosk, ale gdy spotykam kogoś, kto może się choć w części identyfikować z tym co czuję... to jest to.


Cytat:niestety nie znalazłam wersji po polsku:
https://www.youtube.com/watch?v=Y9VW7wGO4vY

Cudowne video. Łezka się w oku zakręciła... Sama prawda. Po obejrzeniu tego ze smutkiem muszę sama przyznać, że czasem mi się zdarza używać bardziej "sympathy" od "empathy"... Popracuję nad tym.

Cytat:Black Crow, a czego byś teraz potrzebowała?

Kogoś, kto będzie mi towarzystwem, bym nie czuła się samotna. Komu nie musiałabym odpowiadać na pytanie "co się stało", bo będzie wiedział, że znowu fobia dała o sobie znać. Zawsze chciałam po prostu obecności, wspólnego spędzania czasu. Ale dla innych ludzi, to chyba za mało.

Ogólnie bardzo Ci dziękuję za odpowiedź.


Re: Chcę to skończyć - Lloyd - 25 Paź 2016

Przechodziłem podobne rozterki, kiedy byłem w Twoim wieku. Nie wiem na ile one są poważne w Twoim przypadku, chociaż brzmią złowieszczo, ale mi zniszczyły całą młodość i całe życie. Z perspektywy czasu chwytałbym się każdej okazji, która mogłaby mi pomóc wyjść z tamtego stanu. Wiem, że czasami można dobrze trafić z lekami, albo antydepresantami, albo nawet neuroleptykami (tzw. psychotropy). Jeśli dobrze na któryś zareagujesz to poczujesz ogromną ulgę, zaczniesz widzieć wyraźniej kolory, zaczniesz czuć wyraźniej zapachy, zaczniesz mieć chęć do wychodzenia z domu, do spontanicznej rozmowy i sama sobie będziesz się dziwiła, skąd biorą się te myśli, odczucia tematy, skoro wcześniej ich nie było, chociaż bardzo, bardzo, bardzo starałaś się, żeby powstały w Twoim umyśle.
Nigdy nie odczułem takiej poprawy, jak po lekach, więc polecam wyrozumiałego lekarza, który będzie przepisywał te nowoczesne, w rozsądnych dawkach i nie będzie kazał brać tych, które powodują przykre efekty uboczne.


Re: Chcę to skończyć - Amcio - 25 Paź 2016

Nie poddawaj sie, rzeczywistosc nie jest silniejsza od Ciebie.

To those human beings who are of any concern to me I wish suffering, desolation,
sickness, ill-treatment, indignities - I wish that they should not remain unfamiliar
with profound self-contempt, the torture of self-mistrust, the wretchedness of the
vanquished I have no pity for them, because I wish them the only thing that can prove
today whether one is worth anything or not - that one endures. - Friedrich Nietzsche


Re: Chcę to skończyć - Koleżanka Szklanka - 25 Paź 2016

BlackCrow napisał(a):
Koleżanka Szklanka napisał(a):Mam tak samo :-P albo jakoś tam analogicznie. Też czuję, ze czepiam się każdego życzliwego człowieka, który zwraca na mnie uwagę, kimkolwiek by nie był i natychmiast jestem zauroczona, zadurzona. Potem za chwilę już mam go dość, bo nie spełnia moich oczekiwań, nie poświęca mi tyle uwagi, ile chcę, więc już chcę, żeby zniknął.

O właśnie, o to mi chodzi. Te bzdurne oczekiwania, poszukiwanie nie wiadomo jakiego ideału, który przecież nie istnieje. Ogólnie takie "objawy" kojarzą mi się z borderline właśnie...

mój terapeuta mówi mi, że mam rys osobowości unikającej - unikanie bliskości w obawie przed odrzuceniem. różni się to od borderline, myślę, głównie tym, że jest mniej dążenia, a głównie unikanie, borderline to giga huśtawa, więc ktoś na przemian intensywnie do kogoś dąży i do boleśnie odrzuca. ja nie dążę, albo tylko tak cichutko, nieśmialutko i generalnie nieskutecznie :-P więc ja nie jestem borderkiem, nie wiem, jak to jest u Ciebie?

BlackCrow napisał(a):
Cytat:I też mam dość. Nawet to jakoś napisałam, że dość. Jutro mam terapię i nie wiem co powiedzieć, nie wiem, co ma sens powiedzieć... chyba nic. Nie wiem.

Możesz zacząć właśnie od tego. To już zawsze coś. Długo czekałaś na terapię?

Nie czekałam, bo to prywatnie. Udało mi się tak, że jak wróciłam z tegorocznych wakacji pełna entuzjazmu i werwy do pracy nad sobą (ze względu na różne zdarzenia z wakacji), to mój przyszły terapeuta akurat tydzień później już miał wolny, pasujący mi termin. Byłam dziś na spotkaniu. Przez godzinę płakałam :-P ale to była bardzo dobra sesja. Ciężka, ale dobra. Trzeba jednak przeżywać i jakoś ogarniać z drugim człowiekiem, to pomaga. Zapętlanie się samemu we własne schizy - nie pomaga.

BlackCrow napisał(a):
Cytat:Więc jedyne, co mogę zaoferować, to zrozumienie i zaciekawienie. Ja np. chyba tego potrzebuję. Może ktoś uzna, że to mało konstruktywne, no nie rozwiążę czyichś problemów za niego, ani nikt nie rozwiąże moich, to fakt...

Nie oczekuję od nikogo, że rozwiąże moje problemy. Mam w tej chwili chyba właśnie to samo co Ty - po prostu żeby ktoś okazał, że go obchodzi, co przeżywa ta dziewczyna po drugiej stronie monitora. Na co dzień tak naprawdę nie mam się do kogo odezwać, matce ani chłopakowi nie chcę dokładać trosk, ale gdy spotykam kogoś, kto może się choć w części identyfikować z tym co czuję... to jest to.

Rozumiem, że nie chcesz dokładać trosk. Kiedyś bym chyba pomyślała "jak to?? przecież bliscy powinni wspierać!", ale teraz sobie myślę, że oni nie wiedzą, jak wspierać, kiedy sprawa z nami jest poważna i ciężka jak kamień młyński i skomplikowana jak równanie całkowe. Po prostu nie wiedzą, nie umieją. Dlatego też wydaje mi się cenne popisać, porozmawiać z kimś, kto ma podobnie, bo to nic zaskakującego, nie takie trudne, znajome i to zupełnie inna okazja na okazanie i otrzymanie wsparcia :Stan - Uśmiecha się:


BlackCrow napisał(a):
Cytat:niestety nie znalazłam wersji po polsku:
https://www.youtube.com/watch?v=Y9VW7wGO4vY

Cudowne video. Łezka się w oku zakręciła... Sama prawda. Po obejrzeniu tego ze smutkiem muszę sama przyznać, że czasem mi się zdarza używać bardziej "sympathy" od "empathy"... Popracuję nad tym.

Ja miałam taką myśl, jak wklejałam - fajnie by było, gdyby ktoś kiedyś po prostu posiedział ze mną w dziurze. Nie musi nic robić, szukać z niej wyjścia, zasypywać jej piaskiem, żeby jej nie było... mógłby po prostu razem z niej posiedzieć. w tym roku, właśnie w wakacje mój kolega właśnie chyba mniej więcej coś takiego zrobił. i bardzo mnei tym zaskoczył. cóż, chyba właściwie należy napisać przyjaciel :-P miałam trudną sytuację, ryczałam jak głupia, a on po prostu siedział obok. Nawet nic za bardzo nie mówił, po prostu był, przez chwilę objął mnie ramieniem, powiedział krótko "no tak, no, do d*py, widzę" i był. nie kazał mi przestać, nie podawał rozwiązań, nie mówił o sobie, tylko był. posiedział ze mną w mojej czarnej dziurze. to dopiero leczące.... posiedźmy razem w dziurze?

BlackCrow napisał(a):
Cytat:Black Crow, a czego byś teraz potrzebowała?

Kogoś, kto będzie mi towarzystwem, bym nie czuła się samotna. Komu nie musiałabym odpowiadać na pytanie "co się stało", bo będzie wiedział, że znowu fobia dała o sobie znać. Zawsze chciałam po prostu obecności, wspólnego spędzania czasu. Ale dla innych ludzi, to chyba za mało.

Ogólnie bardzo Ci dziękuję za odpowiedź.
[/quote]

j.w.? siedzenie razem w dziurze? :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:

jak jeżdżę samochodem do pracy, to słucham ostatnio Janis Joplin i ona ma taką piosenkę, "Little Girl Blue"

https://www.youtube.com/watch?v=rX8hOw31wCQ

Lloyd - nom, ciekawe, co piszesz o lekach, że to tak spektakularna poprawa. Ja nigdy nie brałam leków, jak dotąd, choć przyznam, że rano, przed terapią czułam się tak, że czytając Twój post - nawet to dość poważnie rozważałam, czy o nie nie poprosić :-P na razie nikt mi nie sugerował i w ogólnym rozrachunku chyba jednak zbyt dobrze sobie radzę w życiu, by je brać, ale może Ty, Black Crow, chciałabyś rzeczywiście skorzystać z takiego wsparcia, nie widzę w tym nic złego, kiedy robi się bardziej ekstremalnie.


This forum uses Lukasz Tkacz MyBB addons.