PhobiaSocialis.pl
Moment, w którym zdecydowaliście się poprosić o pomoc - Wersja do druku

+- PhobiaSocialis.pl (https://www.phobiasocialis.pl)
+-- Dział: Pomoc (https://www.phobiasocialis.pl/forum-3.html)
+--- Dział: Inne wątki związane z wychodzeniem z nieśmiałości i leczeniem fobii (https://www.phobiasocialis.pl/forum-47.html)
+--- Wątek: Moment, w którym zdecydowaliście się poprosić o pomoc (/thread-30022.html)

Strony: 1 2 3


RE: Moment, w którym zdecydowaliście się poprosić o pomoc - klocek - 10 Maj 2017

(10 Maj 2017, Śro 21:20)dziewczyna z naprzeciwka napisał(a): A można jeszcze inaczej: ludzie są różni, część jest ok, część mniej, a część całkiem do d*py. Rzecz w tym, by rozróżnić ich i koncentrować swój czas i siły na tych pierwszych.
Wszystko fajnie, ale widzę w tym poście ogromną dawkę oceniania, charakterystyczną z resztą dla kobiet.

To jest właśnie mój główny życiowy problem, że większość ludzi klasyfikuje mnie jako "całkiem do d*py" i koncentruje czas i siły na kimś innym. Jeszcze do końca tego nie rozwiązałem, chociaż mam już pewne podstawy.

Bycie ocenianym i potem odrzuconym strasznie boli, a kobiety robią to non stop. Właśnie z tego powodu boję się je podrywać. Z tego, co udało mi się ustalić, to na ten problem nie ma prawdziwego rozwiązania a inni albo się tym po prostu nie przejmują albo zaciskają zęby i działają mimo to. Chyba pójdę tą drugą drogą.


RE: Moment, w którym zdecydowaliście się poprosić o pomoc - dziewczyna z naprzeciwka - 10 Maj 2017

(10 Maj 2017, Śro 21:49)klocek napisał(a): Bycie ocenianym i potem odrzuconym strasznie boli, a kobiety robią to non stop. Właśnie z tego powodu boję się je podrywać.
Zdradzę Ci tajemnicę, jak tego uniknąć :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: Nie podrywaj. Miej swoją, jedną dziewczynę i daj reszcie spokój, a nie będą Cię odrzucać.


RE: Moment, w którym zdecydowaliście się poprosić o pomoc - klocek - 10 Maj 2017

(10 Maj 2017, Śro 22:55)dziewczyna z naprzeciwka napisał(a): Miej swoją, jedną dziewczynę
Nie wierzę już, że to możliwe.


RE: Moment, w którym zdecydowaliście się poprosić o pomoc - dziewczyna z naprzeciwka - 10 Maj 2017

Dlaczego?


RE: Moment, w którym zdecydowaliście się poprosić o pomoc - butterfly92 - 16 Maj 2017

(10 Maj 2017, Śro 14:52)wax and wire napisał(a):
(10 Maj 2017, Śro 10:17)USiebie napisał(a): A ty piszesz z doświadczenia, czy tylko tak o, bo jesteś pod tym względem antysystemowy? :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:
Z doświadczenia, żyję tak od zawsze kiedy pamiętam
Z tego co pamiętam to Ty nie masz fobii. Trafiłeś na to forum bo chciałeś pomóc koledze. Więc dlaczego twierdzisz, że żyjesz bez ludzi?


RE: Moment, w którym zdecydowaliście się poprosić o pomoc - wax and wire - 16 Maj 2017

Nie żyje bez ludzi, żyję antysystemowo, nie wierzę w nic tylko w siebie, nie oglądam tv, nie słucham mediów, po prostu mnie to nie obchodzi, ciężko to wszystko opisać, żyje po swojemu :Stan - Uśmiecha się:


RE: Moment, w którym zdecydowaliście się poprosić o pomoc - USiebie - 16 Maj 2017

Czyli jednak jedynie antysystemowy. : P Suabo.


RE: Moment, w którym zdecydowaliście się poprosić o pomoc - domownica - 18 Maj 2017

Sama sobie próbuję pomóc od dawna. U lekarza psychologa jeszcze nie byłam, do psychiatry się nie wybieram nigdy bo leków nie potrzebuję - chyba że znajdę się w systuacji z której nie będę mogła uciec :Stan - Uśmiecha się: i leki będę niezbędne.
W tym momencie i tak nastąpił duży przełom. Otóż jestem jestem mamą, a mój syn zaczyna przejawiać moje objawy. Więc nastąpiła ogromna zmiana w moim postrzeganiu wszystkiego, teraz staram się pomóc mojemu dziecku. Więc to ja jestem silna i nie mogę się dać, to ja daję przykład jak żyć i jak się zachowywać i się nie bać. Nie mogę dopuścić by syn cierpiał tak jak ja.
Więc pierwszy krok za mną. Umówiłam syna na wizytę w Poradni, narazie tylko syna ale dojrzeje i sama też umówie się na wizytę jako pacjentka, a nie rodzic.

Moje wnioski są takie: nie ma na co czekać. Trzeba walczyć właśnie teraz, nie odkładajcie tego - że nie macie teraz czasu, że te terapie to nic nie dają. Czas i tak minie ...


RE: Moment, w którym zdecydowaliście się poprosić o pomoc - trash - 18 Maj 2017

Cytat:U lekarza psychologa jeszcze nie byłam

Psycholog to nie lekarz.


RE: Moment, w którym zdecydowaliście się poprosić o pomoc - domownica - 18 Maj 2017

(18 Maj 2017, Czw 12:24)trash napisał(a):
Cytat:U lekarza psychologa jeszcze nie byłam

Psycholog to nie lekarz.

To prawda  :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: Ale jest osobą, która może pomóc


RE: Moment, w którym zdecydowaliście się poprosić o pomoc - szara - 19 Maj 2017

(09 Maj 2017, Wto 10:46)mak napisał(a):  - nieodwaga, boję się wielu rzeczy, boję się chyba że nie będę umiała: jazdy na nartach (że się przewrócę i coś złamię), pływania (że wejdzie mi woda do nosa), choroby (że jestem chora na raka), pająków (nawet w książkach i na zdjęciach), wystąpień publicznych (nawet w gronie rodziny), jednak najgorszym lękiem jest ten, że tak naprawdę nic we mnie nie ma, że jestem tylko nadmuchaną bańką, która sobie wiele o sobie wyobraża ale tak naprawdę nie ma nic do zaoferowania (czy to jest lęk egzystencjalny?)


Co do nart to nie ma się czego bać, trzeba zaakceptować fakt, że na pewno się upadnie ucząc się jeździć i spróbować. Małe jest prawdopodobieństwo, że się złamie nogę (no chyba, że ma się pięć rozmiarów za duże buty i narty jak mój mąż za pierwszym razem:Stan - Uśmiecha się - Szeroko:). Najlepiej wypożyczyć sobie w wypożyczalni sprzęt - oni wiedzą jaki dopasować i wziąć instruktora, który pokaże postawę narciarską i na bieżąco będzie ją korygował. Sama się bałam nauki jazdy, ale mąż mnie namówił. Podeszłam do nauki właśnie z nastawieniem, że upadki są czymś normalnym, jak przy nauce chodzenia, więc nie ma się czym przejmować. Jazda na nartach to super sprawa - fajne widoki i to uczucie wolności, przestrzeni, podobne jak przy jeździe rowerem z górki. Polecam.

A co do pływania, to że woda wejdzie do nosa, to się zdarza. Najlepiej więc może zacząć od oswajania się z wodą, jak na nauce pływania - wydechów do wody, zamaczania całego ciała robiąc beczkę.

Nie można odmawiać sobie wszystkiego, wynajdując jakieś irracjonalne powody, szkoda życia. We wszystkim znajdziemy powód, by czegoś nie robić, więc mamy leżeć w łóżku i czekać na śmierć?

A co do proszenia o pomoc, to ja nie byłam psychiatry, a u psychoterapeuty. Uważam, że bardzo mi pomógł. Impulsem do pójścia do niego, było to, że osoba, którą uważałam za autorytet powiedziała mi coś takiego, że straciłam poczucie własnej wartości całkiem, a także problemy w komunikacji w rodzinie, przez to stałam się nerwowa, płaczliwa, myślałam o samobójstwie. Psychoterapeuta uświadomił mi, że w życiu miałam wiele takich pseudoautorytetów, którym wierzyłam, że skupiałam się tylko na negatywnych przekazach i tak zbudowałam poczucie swojej nicości.


RE: Moment, w którym zdecydowaliście się poprosić o pomoc - Karina - 26 Maj 2017

U mnie szukanie pomocy było spowodowane faktem, że musiałam zrezygnować z pracy bo nie dawałam sobie rady ze stresem. Stwierdziłam, że coś musi być nie tak skoro nie radzę sobie z rzeczami z którymi ludzie normalnie muszą sobie radzić. Potem przyszła depresja, unikanie wychodzenia z domu i miałam wybór. Albo pomoc specjalisty albo ze sobą skończyć, bo już absolutnie wszystko było dla mnie pozbawione sensu.


RE: Moment, w którym zdecydowaliście się poprosić o pomoc - forac - 29 Paź 2017

jedna fobiczka na spotkaniu fobikowym stwierdziła, ze mam iść do psychiatry :forak: ogólnie więcej się spodziewałem po lekach, ale chyba zawsze cośtam pomogą


RE: Moment, w którym zdecydowaliście się poprosić o pomoc - paranormal987 - 29 Paź 2017

Lekarz rodzinny z pewnego powodu skierował mnie do psychologa no i poszedłem.


RE: Moment, w którym zdecydowaliście się poprosić o pomoc - Fearless - 29 Paź 2017

Rozmowa z bliską osobą, która ułatwiła mi podjęcie decyzji i której naprawdę wiele zawdzięczam :Husky - Podekscytowany:


RE: Moment, w którym zdecydowaliście się poprosić o pomoc - consciousness - 29 Paź 2017

Po przedawkowaniu leków, trafiłem do psychologa, spodobało mi się i zacząłem terapię, potem doszedł psychiatra. Niespecjalnie się to kwalifikuje pod proszenie o pomoc, raczej zostałem w to nieuchronnie wciągnięty przez życie.


RE: Moment, w którym zdecydowaliście się poprosić o pomoc - youthless - 14 Gru 2017

Ostatecznie do wizyty u specjalisty zmusiły mnie objawy somatyczne - drżenie, mdłości. Nie da się studiować i pracować w takim stanie. Na szczęście tych objawów już nie mam, przynajmniej nie w zwyczajnych sytuacjach codziennych.


RE: Moment, w którym zdecydowaliście się poprosić o pomoc - Aga - 16 Gru 2017

A ja się zakochałam...

Od zawsze wiedziałam, że coś jest nie tak ze mną i w momentach załamania myślałam o pomocy psychologicznej, ale na drugi dzień humor się poprawiał i już mi przechodziła ta myśl. Zresztą uważałam, że moje problemy to nie problemy, że będę wyśmiana itd.
No, ale pojawiła się pewna osoba i zdecydowałam się na wizytę u psychiatry.
To było mega stresujące, kilka razy odwoływałam wizytę, byłam bardzo zestresowana, bałam się rozmowy o moich problemach z obcą osobą jak z kimś bliskim nie potrafię...

Rozmowę przeżyłam, wtedy dowiedziałam się o mojej fobii. Planowałam zapisać się na terapię, ale znajomość zakończyła się i nie mam już takiej motywacji do zmiany jak wtedy.


RE: Moment, w którym zdecydowaliście się poprosić o pomoc - asleep - 16 Gru 2017

Moja "przygoda" z terapią, leczeniem zaczęła się na początku liceum, jednak nie było w tym zbyt wiele z mojej inicjatywy.

A moment, w którym poprosiłam o pomoc to gdy zakończył się mój pierwszy poważny związek i poszłam sama z siebie do terapeuty. Bycie w związku chyba trochę podbudowało moje poczucie wartości, ale pokazało mi też, jak niezdrowe mechanizmy mną rządzą. Chciałam to zmienić; byłam zdeterminowana, by iść i "walczyć o siebie". Teraz jednak gdy znów jestem odizolowana od ludzi wróciły moje lęki, niska samoocena. Brakuje mi motywacji, by pójść na terapię. Po co, dla kogo? Nie mam siły ani chęci by robić to dla siebie.


RE: Moment, w którym zdecydowaliście się poprosić o pomoc - MsMadeleine - 09 Sty 2018

Za pierwszym razem poprosiłam o pomoc, gdy zaczęli się nade mną znęcać w gimnazjum. Chodziłam przez pół roku do psychologa, brałam leki po których byłam jak zombie. Byłam wtedy jeszcze niepełnoletnia, ale przerwałam leczenie... Wegetowałam sobie przez kilka lat, wiedząc, że mam problem, ale nie miałam siły nic z tym zrobić. Dla mnie strasznie dużym problemem było wyjście z domu, zrobienie zakupów itp. Dopiero w sierpniu chyba z tak silnego psychicznego załamania wykonałam telefon (mimo, że też miałam wielkie problemy, żeby gdziekolwiek zadzwonić) i zapisałam się do psychiatry. Jestem dumna z siebie, że sama wzięłam to wszystko w swoje ręce, ale też mam żal do bliskich, że bardziej mnie nie zmobilizowali, nie zapisali nigdzie...


RE: Moment, w którym zdecydowaliście się poprosić o pomoc - bezsennick - 10 Sty 2018

Dawno dawno temu dwukrotnie zawaliłam liceum i zamknęłam się w czterech ścianach na dwa lata. Rodzina nigdy nie zaoferowała mi pomocy, więc dlatego tak długo zwlekałam z leczeniem. Zdaniem rodziców wymyśliłam sobie te wszystkie depresje i lęki, bo nie chciało mi się chodzić do szkoły. Ciągle słuchałam, że jestem pasożytem, robię im wstyd i to wszystko to moja wina. Odcięcie się od toksycznej rodziny było pierwszym krokiem do lepszego życia. Kolejnym była przeprowadzka do Krakowa i początek życia na własny rachunek. Było mi bardzo trudno. Niestety, wszystkie problemy przyjechały ze mną do miasta i zaowocowało to kolejnym załamaniem - rzuciłam pracę, odepchnęłam znajomych i zerwałam z partnerem. Zaplanowałam nawet, jak i kiedy odbiorę sobie życie. Były partner robił wtedy wszystko, by uratować mi życie. I to pomimo tego, że kazałam mu wynosić się z mojego życia. Dotarło do mnie, że kocham tego człowieka i że może warto byłoby jeszcze trochę pożyć. Wróciliśmy do siebie, a ja udałam się do specjalisty.


RE: Moment, w którym zdecydowaliście się poprosić o pomoc - takatam - 10 Sty 2018

Ja teraz proszę o faceta co pracuje zdalnie i mnie porwie i da motywację i prace i cokolwiek i będę go kochać i się zacznę może leczyć. Tylko ze żaden facet pracujący zdalnie mnie nie chce porwać i mi pomoc. Nie ma sensu prosić o pomoc bo i tak każdy tutaj jest obojętny na drugą osobę i nikt nawet nie chce stworzyć rynku pracy zdalnej dla fobiKów .


RE: Moment, w którym zdecydowaliście się poprosić o pomoc - USiebie - 10 Sty 2018

(10 Sty 2018, Śro 12:54)takatam napisał(a): Tylko ze żaden facet pracujący zdalnie mnie nie chce porwać
Porwania są niezgodne z prawem, potem można mieć problem z policją i w sądzie.


RE: Moment, w którym zdecydowaliście się poprosić o pomoc - takatam - 10 Sty 2018

(10 Sty 2018, Śro 12:58)USiebie napisał(a):
(10 Sty 2018, Śro 12:54)takatam napisał(a): Tylko ze żaden facet pracujący zdalnie mnie nie chce porwać
Porwania są niezgodne z prawem, potem można mieć problem z policją i w sądzie.

ja też się mojej matki 0boję. Ale to porwanie za moją zgodą jest. Chciałabym być tylko tam gdzie ona nie wie że jestem


RE: Moment, w którym zdecydowaliście się poprosić o pomoc - USiebie - 10 Sty 2018

(10 Sty 2018, Śro 13:04)takatam napisał(a): ja też się mojej matki 0boję
Co jest nie tak z Twoją mamą?


This forum uses Lukasz Tkacz MyBB addons.