PhobiaSocialis.pl
Lęk przed utratą KONTROLI; Perfekcjonizm/Mania? - Wersja do druku

+- PhobiaSocialis.pl (https://www.phobiasocialis.pl)
+-- Dział: Działy tematyczne (https://www.phobiasocialis.pl/forum-9.html)
+--- Dział: Inne zaburzenia lękowe (https://www.phobiasocialis.pl/forum-12.html)
+--- Wątek: Lęk przed utratą KONTROLI; Perfekcjonizm/Mania? (/thread-32825.html)



Lęk przed utratą KONTROLI; Perfekcjonizm/Mania? - aureliaglitter - 25 Lis 2019

Moim życiem rządzi lęk praktycznie w każdym momencie. 
Poza lękiem przed ludźmi/poczuciem krzywdy czy przegranej, ciągle odczuwam niepokój związany z tym, że chcę po prostu coś zrobić, gdzieś pójść, coś załatwić, wykonać jakieś zadania (niekoniecznie związane z kontaktem z ludźmi) i czuję, że MUSZĘ, boję się, że tego nie zrobię, że o czymś zapomnę, że nie zdążę czegoś zrobić, czyli w skrócie, że coś nie pójdzie po mojej myśli.

Nie wiem nawet, czy bardziej boję się tego, że coś stracę, choćby materialnie, dla samej siebie czy tego, że nie spełnię oczekiwań innych, że inni pomyślą o mnie w taki sposób, jaki mi się nie podoba, bo pokażę się im ze złej strony, tak jakby źle się zaprezentuję.
Myślę, że boję się obu rzeczy, ale jedno jest pewne - mam nieustanną potrzebę kontroli wszystkiego, na co tylko mam wpływ tj. wszystko muszę zrobić idealnie, muszę zrobić albo wszystko albo nic, o wszystkim muszę pamiętać, muszę zawsze podejmować najlepsze decyzje i w ogóle muszę wykorzystywać wszystkie możliwości najlepiej, jak potrafię. 

Czyli w skrócie, ciągła presja, napięcie, niczego nie można sobie odpuścić, bo wtedy dopada mnie... Poczucie winy? I chyba poczucie takiego bezsensu - jeśli czegoś nie kontroluję, jeśli "marnuję" czas, to wtedy wszystko jest bezwartościowe.

I oczywiście, ja chcę to zmienić. Nie codziennie, ale co chwilę powtarzam sobie "nie muszę, nie będę się denerwować, moje zdrowie jest ważniejsze", ale napięcie psychiczno-fizyczne nie chce zniknąć.

To chyba ma coś wspólnego z manią, perfekcjonizmem, pragnieniem władzy, zawyżonym poczuciem własnej wartości...? Czasami mam poczucie, że ja boję się własnej wolności, odpowiedzialności. 

Czy ktoś cierpi na coś podobnego?


RE: Lęk przed utratą KONTROLI; Perfekcjonizm/Mania? - Punkt Izolowany - 25 Lis 2019

Ja często miewam tak, że paraliżuje mnie wykonanie jakiegoś zadania, przez co zdarza mi się odwlekać. A potem robię sobie wyrzuty, że to na pewno z powodu lenistwa. Myślę, że taki paraliż częściowo jest motywowany perfekcjonizmem, ale bardziej lękiem przed oceną, traktowaniem życia i świata jako jedno wielkie assessment center. Czyli w moim przypadku bardziej ma to związek z zaniżonym/zerowym poczuciem własnej wartości niż zawyżonym.


RE: Lęk przed utratą KONTROLI; Perfekcjonizm/Mania? - Mor - 25 Lis 2019

Tak, mam podobnie. U mnie wynika to stricte z obawy przed oceną, że ktoś mi coś wytknie i będzie mi głupio. Jednocześnie wiem, że nieraz brakuje mi umiejętności, żeby to, co robię, było idealne, więc to trochę zamknięte koło. Jeśli robię coś dla siebie lub wiem, że nikt nie będzie tego oceniał, oglądał, analizował, to nie jestem taki restrykcyjny.


RE: Lęk przed utratą KONTROLI; Perfekcjonizm/Mania? - Żółwik - 25 Lis 2019

(25 Lis 2019, Pon 12:03)aureliaglitter napisał(a): To chyba ma coś wspólnego z manią, perfekcjonizmem, pragnieniem władzy, zawyżonym poczuciem własnej wartości...? Czasami mam poczucie, że ja boję się własnej wolności, odpowiedzialności.
Mania to raczej nie jest. Bardziej perfekcjonizm i rozchwiane (?) poczucie wartości...


RE: Lęk przed utratą KONTROLI; Perfekcjonizm/Mania? - czerczesow - 25 Lis 2019

Ja miałem podobnie. To było spowodowane głównie presją ze strony nerwowego, apodyktycznego ojca, który swoje niepowodzenia życiowe chciał wynagrodzić sobie na kimś. To ogólnie temat na niebywale długi wpis, ale nie będę o tym pisał. Czasem to się jeszcze pojawia w jego obecności, ale rzadko. W ostatnich 2, 3 latach poczyniłem w tym względzie bardzo duże postępy, bardzo. Długo trwało zanim zrozumiałem, dojrzałem do pewnych rzeczy, ale warto było Zdobywam wiedzę cały czas, nawet dzisiaj wypożyczyłem dwie książki związane z takim tematem i wiem z czego wynikał ten problem. Muszę go jeszcze trochę zgłębić, ale nie przesadnie. Wiem, że chciałem spełnić czyjeś oczekiwania, sprostać "swoim" chorym wymaganiom, które tak naprawdę nie były moje. Przy okazji zupełnie niesłusznie czułem się winny nieudanego życia najbliższych osób. Nie miałem z tym nic wspólnego, bo nie mogłem mieć. Dlatego starałem się być perfekcyjny w tym, co robię, a jeśli nie mogłem osiągnąć zadowalającego poziomu w czymś (co rzadko mi się udawało) rezygnowałem. To strasznie destrukcyjny stan, prowadzący do trwałej beznadziejności.

Aha, jeszcze co do tego zawyżonego poczucia własnej wartości o którym wspominasz też tutaj. Może Twoje prawdziwe poczucie własnej wartości jest tak niskie, że podświadomość każe Ci myśleć inaczej dla lepszego samopoczucia? Nie umiem tego nazwać językiem psychologicznym, ale też miewałem takie momenty. Ze skrajności w drugą fikcyjną skrajność w bajce pt. "co by było gdyby?". Takie myśli nie mogą towarzyszyć chyba cały czas, ale w chwilach wyjątkowo podłego samopoczucia, pewnie mogą się zdarzać.


RE: Lęk przed utratą KONTROLI; Perfekcjonizm/Mania? - aureliaglitter - 25 Lis 2019

(25 Lis 2019, Pon 18:04)Żółwik napisał(a):
(25 Lis 2019, Pon 12:03)aureliaglitter napisał(a): To chyba ma coś wspólnego z manią, perfekcjonizmem, pragnieniem władzy, zawyżonym poczuciem własnej wartości...? Czasami mam poczucie, że ja boję się własnej wolności, odpowiedzialności.
Mania to raczej nie jest. Bardziej perfekcjonizm i rozchwiane (?) poczucie wartości...

To rozchwiane poczucie wartości brzmi rozsądnie. Bo z jednej strony myślę, że tylko to, co jest po mojej myśli, wg mojej koncepcji, ma jakąś wartość, ale jednocześnie wciąż spodziewam się złej oceny od innych...

(25 Lis 2019, Pon 18:34)czerczesow napisał(a): Ja miałem podobnie. To było spowodowane głównie presją ze strony nerwowego, apodyktycznego ojca,  który swoje niepowodzenia życiowe chciał wynagrodzić sobie na kimś. To ogólnie temat na niebywale długi wpis, ale nie będę o tym pisał. Czasem to się jeszcze pojawia w jego obecności, ale rzadko. W ostatnich 2, 3 latach poczyniłem w tym względzie bardzo duże postępy, bardzo. Długo trwało zanim zrozumiałem, dojrzałem do pewnych rzeczy, ale warto było Zdobywam wiedzę cały czas, nawet dzisiaj wypożyczyłem dwie książki związane z takim tematem i wiem z czego wynikał ten problem. Muszę go jeszcze trochę zgłębić, ale nie przesadnie. Wiem, że chciałem spełnić czyjeś oczekiwania, sprostać "swoim" chorym wymaganiom, które tak naprawdę nie były moje. Przy okazji zupełnie niesłusznie czułem się winny nieudanego życia najbliższych osób. Nie miałem z tym nic wspólnego, bo nie mogłem mieć. Dlatego starałem się być perfekcyjny w tym, co robię, a jeśli nie mogłem osiągnąć zadowalającego poziomu w czymś (co rzadko mi się udawało) rezygnowałem. To strasznie destrukcyjny stan, prowadzący do trwałej beznadziejności.

Aha, jeszcze co do tego zawyżonego poczucia własnej wartości o którym wspominasz też tutaj. Może Twoje prawdziwe poczucie własnej wartości jest tak niskie, że podświadomość każe Ci myśleć inaczej dla lepszego samopoczucia? Nie umiem tego nazwać językiem psychologicznym, ale też miewałem takie momenty. Ze skrajności w drugą fikcyjną skrajność w bajce pt. "co by było gdyby?". Takie myśli nie mogą towarzyszyć chyba cały czas, ale w chwilach wyjątkowo podłego samopoczucia, pewnie mogą się zdarzać.

Mi  natomiast wydaje się, że ja jednak w tej kwestii przede wszystkim mam bardzo duże wymagania wobec samej siebie. Albo raczej pragnienie posiadania, a przede wszystkim kontroli. Nikt niby nie stawia przede mną jakichś szczególnych wymagań, ale ja i tak boję się, że nie spełnię czyichś oczekiwań, które często chyba sama sobie wymyślam.

Ja piszę o tym zawyżonym poczuciu własnej wartości, bo jak już wspomniałam, nie mogę znieść, kiedy coś nie idzie po mojej myśli. A tak dzieje się bardzo często, a więc odczuwam ciągłą złość i lęk. Poza tym ciągle wydaje mi się, że tylko ja mam rację, że ja już wszystko wiem (no cóż, przynajmniej w pewnych kwestiach), że to co ja mam do powiedzenia/pokazania jest najbardziej wartościowe... I ogólnie czuję się taka niedoceniona, niezrozumiana itp.
Nawet eksperci zwykle mnie nie rozumieją :Memy - Facepalm:


RE: Lęk przed utratą KONTROLI; Perfekcjonizm/Mania? - aureliaglitter - 26 Lis 2019

(25 Lis 2019, Pon 13:30)Punkt Izolowany napisał(a): Ja często miewam tak, że paraliżuje mnie wykonanie jakiegoś zadania, przez co zdarza mi się odwlekać. A potem robię sobie wyrzuty, że to na pewno z powodu lenistwa. Myślę, że taki paraliż częściowo jest motywowany perfekcjonizmem, ale bardziej lękiem przed oceną, traktowaniem życia i świata jako jedno wielkie assessment center. Czyli w moim przypadku bardziej ma to związek z zaniżonym/zerowym poczuciem własnej wartości niż zawyżonym.

Ja już nie wiem, jak to jest z tym poczuciem wartości, w każdym razie ja też często odwlekam różne rzeczy, które niby sama z siebie chciałabym zrobić, ale jednocześnie nie chcę/boję się za nie zabrać, choć prawda jest taka, że mi zajmuje mnóstwo czasu zajmowanie się swoim zdrowiem, przez co chyba naprawdę nie mam "możliwości" zrobienia wielu rzeczy.
Ostatecznie często dochodzę do wniosku, że sama nie wiem, czego chcę. Nieustanny konflikt wewnętrzny  :Stan - Niezadowolony - Brak słów:


RE: Lęk przed utratą KONTROLI; Perfekcjonizm/Mania? - czerczesow - 27 Lis 2019

(25 Lis 2019, Pon 19:23)aureliaglitter napisał(a): Mi natomiast wydaje się, że ja jednak w tej kwestii przede wszystkim mam bardzo duże wymagania wobec samej siebie. Albo raczej pragnienie posiadania, a przede wszystkim kontroli. Nikt niby nie stawia przede mną jakichś szczególnych wymagań, ale ja i tak boję się, że nie spełnię czyichś oczekiwań, które często chyba sama sobie wymyślam.

Ja piszę o tym zawyżonym poczuciu własnej wartości, bo jak już wspomniałam, nie mogę znieść, kiedy coś nie idzie po mojej myśli. A tak dzieje się bardzo często, a więc odczuwam ciągłą złość i lęk. Poza tym ciągle wydaje mi się, że tylko ja mam rację, że ja już wszystko wiem (no cóż, przynajmniej w pewnych kwestiach), że to co ja mam do powiedzenia/pokazania jest najbardziej wartościowe... I ogólnie czuję się taka niedoceniona, niezrozumiana itp.
Mam dokładnie to samo na myśli, tylko wyraziłem to w inny sposób. Ja też myślałem podobnymi kategoriami, a to była zwykła potrzeba zrozumienia itd. Im wcześniej zrozumiesz, że nigdy nie uzyskasz całkowitej kontroli i nigdy nie będziesz z siebie w 100% zadowolona z siebie tym lepiej. U mnie praprzyczyną wszystkich kłopotów był alkoholizm w domu rodzinnym. Jest coś takiego jak syndrom DDA i to daje szereg różnych emocjonalnych, wewnętrznych konfliktów. Poczucie niedowartościowania, wstydu, nadmiernej kontroli emocji, problemów z zaufaniem w stosunku do innych ludzi, niedocenianie samego siebie, nawet ukrywanie swoich najlepszych cech/umiejętności i koncentrowanie się na swoich słabościach.
Ja też zawsze chciałem mieć wszystko pod kontrolą wiedzieć co się dzieje, mieć zaplanowane jak najwięcej rzeczy. To pokłosie mojego wypaczonego dzieciństwa, awantur, braku spokoju, oczekiwanie tego co się wydarzy. Czy będzie spokój, czy może ojciec pojedzie na izbę, czy znowu nie wróci po kilkunastu godzinach z rozbitą głową itd. itp. Już w wieku 10, 12 czy 15 lat byłem znacznie "dojrzalszy" niż inni. Szybciej musiałem dorosnąć i lata mojej beztroski, znacznie krócej niż powinny. Płacę za to do dzisiaj. Nie korzystam ze wsparcia terapeutów i nie wiem, czy będę to robił, bo moim zdaniem to pierwotnej przyczyny swoich problemów, lęków, kompleksów każdy może dotrzeć sam, o ile będzie uczciwy względem siebie.

W książce "Przebudzenie" którą przeczytałem i którą uznaje za za absolutnie fantastyczną natrafiłem na ogromną ilość mądrości, bardzo wiele stron z niej zapisałem choć i tak kupię ją w możliwi niedalekiej perspektywie. Nie będę cytował długich fragmentów, ale ten może tutaj pasować: "Możesz zmienić swe zachowanie, ale nie siebie."
Identyfikuję się z tym 100%.
Kluczem do wszystkiego co jest też w niej wielokrotnie powtarzane jest świadomość. Tak się złożyło, że ja ze świadomością nigdy nie miałem problemów. Ona nie istniała rzecz jasna, kiedy piłem. Kiedy myślałem tymi chorymi kategoriami, że koniecznie muszę się zbliżyć do innych, być do nich podobnymi, orientować się w bieżących trendach itd. To nie ma żadnego znaczenia. Trzeba być świadomym, najbardziej samego siebie. To jest klucz. Nie można być do końca świadomym będąc pod wpływem alkoholu, narkotyków czy leków. Najbardziej znam się na tej pierwszej substancji, ale inne działają chyba podobnie. Nie twierdzę, iż są całkowicie negatywne, ale wszystkie one są drogą na skróty. Jak już się wyjdzie z tej ścieżki odurzenia, to okazuje się, że zabłądziliśmy w kompletnie nieznane rejony. Wiem to z autopsji.
Postaraj się dotrzeć do istoty swoich problemów, od czego to się wszystko zaczęło. Bez tego moim zdaniem nie uwolnisz się z własnego więzienia.


This forum uses Lukasz Tkacz MyBB addons.