PhobiaSocialis.pl
Medytacja. - Wersja do druku

+- PhobiaSocialis.pl (https://www.phobiasocialis.pl)
+-- Dział: Pomoc (https://www.phobiasocialis.pl/forum-3.html)
+--- Dział: Inne wątki związane z wychodzeniem z nieśmiałości i leczeniem fobii (https://www.phobiasocialis.pl/forum-47.html)
+--- Wątek: Medytacja. (/thread-369.html)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42


Re: Medytacja. - Olimpia - 30 Sty 2014

Siadałam zwykle w pozycji lotosu, zamykałam oczy, próbowałam się wyciszyć, ale nie mogłam się nigdy skupić ani na oddechu, ani nie mogłam sobie nic wizualizować, bo zawsze coś mi zaczynało przeszkadzać.


Re: Medytacja. - mc - 30 Sty 2014

Generalnie to powszechne na początku, jak się rozpraszasz to polega to na tym, żeby za każdym razem powracać to świadomości np. oddechu, raz za razem, nie przejmując się, że na chwilę uwaga odeszła. Wizualizacje mogą być trudne, łatwiejsze dla większości osób jest powtarzanie wybranej mantry, zwykle polecane zresztą dla początkujących.


Re: Medytacja. - Olimpia - 30 Sty 2014

Ok, dziękuję za radę. Spróbuję jeszcze, może w końcu mi się uda :Stan - Uśmiecha się:


Re: Medytacja. - mc - 30 Sty 2014

Cytat:PORADY DO MEDYTACJI

Ponieważ wszystko powstaje z umysłu, co stanowi podstawową przyczynę całego doświadczenia, czy to „dobrego” czy „złego”, najbardziej niezbędną ze wszystkich rzeczy jest pracowanie ze swoim własnym umysłem, tak aby nie pozwolić mu na błądzenie i aby nie zagubić się w jego wędrówkach. Odetnij jego niepotrzebne powikłane konstrukcje i wytwory, które wprowadzają pomieszanie. Stłum problem w zarodku, że tak powiem.

Pozwól sobie na rozluźnienie i poczuj pewną przestronność, pozwalając umysłowi aby osadził się naturalnie. Ciało powinno być nieruchome, zachowaj milczenie a oddech niech będzie taki jaki jest, płynący swobodnie. Jest w tym uczucie puszczenia, odsłonięcia, pozostawienia.

Jak czujesz się w tym rozluźnieniu? Powinieneś być jak ktoś po dniu naprawdę ciężkiej pracy, wyczerpany i spokojnie zadowolony, a twój umysł znajduje satysfakcję w odpoczynku. Coś osadza się na poziomie jelit i gdy czujesz jak to spoczywa w twoich jelitach, zaczynasz doświadczać lekkości. Jest tak jakbyś się rozpuszczał.

Umysł jest tak nieobliczalny – nic nie ogranicza fantastycznych i subtelnych wytworów, które powstają w nim, jego nastrojów; on może poprowadzić cię poza wszelkie granice. Lecz nawet pośród natłoku myśli, jeśli będziesz po prostu świadomy umysłu, utrzymując ciało nieruchomo i w ciszy, pozwalając umysłowi być takim jaki jest, wtedy naturalnie i stopniowo uspokoi się sam z siebie i jego pobudzenie ustanie.

Nawet gdy twój umysł szumi i chytrze tobą manewruje, jest skrajnie szalony i rozdyskutowany, jeśli utrzymując świadomość pozwolisz temu dziać się, on sam się uspokoi i stopniowo wejdzie w rozbrzmiewającą ciszę – czysty, pusty i spokojny.

To jest świetlisty, czysty aspekt umysłu, twoja podstawowa natura; więc pozostaw to tak i po prostu trwaj w tym spokojnym stanie. Dopóki świadomość nie zostanie rozwinięta i wzmocniona, nasza podstawowa natura jest jak dziecko na polu walki powstających myśli; spokój nie trwa długo; wciąż powstają myśli lub zmiany, jak fale na oceanie. Gdy to się dzieje, bądź po prostu świadomy tego, rozpoznaj to. Nie utrzymuj uczucia, że tej myśli nie powinno być – niech ona wprawia cię w zakłopotanie lub niech sprawia, że będziesz czuł się niepewnie w swojej medytacji; ale jakakolwiek zmiana wydarza się, spokojnie trwaj i pozostaw ją w swoim własnym powstawaniu. W obliczu tego rozpoznania, pozwól temu być a to rozpuści się, wyzwoli się bez wysiłku.

Jeśli, na przykład, próbujesz zatrzymać lub wymanipulować tą zmianę, z tego powodu powstanie więcej myśli – wywoła to większe zakłócenie i samo stanie się podmiotem złudzenia: zanim się zorientujesz, jesteś rozproszony. Wystarczy zwykłe rozpoznanie zmiany. Bądź po prostu świadomy powstających myśli, nie podążaj za nimi ani nie przeciwdziałaj im.

Pozostawaj spokojny w ten sposób. Niepokój i pobudzenie są uspokajane tym sposobem i głębokie uczucie wytchnienia (grace) pojawia się gdy umysł łagodnie spoczywa w swojej naturze.

Gdy wciąż medytujesz w ten sposób i przyswajasz sobie, wzmacniasz tą praktykę, możesz doświadczyć pewnej fizycznej lub mentalnej ekstazy, klarowności lub jasności pomiędzy wieloma doświadczeniami, które powstają i jest to oznaka, że medytacja była praktykowana właściwie. I znowu, nie chwytaj się tego doświadczenia ani nie trzymaj się go, lecz pozwól mu być a ono cię zainspiruje i pomoże ci.

Możesz także doświadczyć mętnego, półświadomego dryfującego stanu, tak jakbyś miał kaptur na głowie – pewnego rodzaju sennego otępienia. Jest to coś takiego jak bezruch, mianowicie stagnacja, zamazana obojętna ślepota. Jak wydostajesz się z tego stanu? Pobudź się, wyprostuj plecy, wypchnij nieświeże powietrze z płuc i skieruj swoją świadomość w czystą przestrzeń po to by sprowadzić świeżość. Jeśli pozostaniesz w tym ospałym stanie nie będziesz się rozwijać, tak więc gdy pojawia się to zahamowanie, usuwaj je raz za razem. Ważne jest rozwijanie czujności, pozostawanie wrażliwie przytomnym.

Tak więc, jasna świadomość medytacyjna jest rozpoznawaniem zarówno bezruchu jak i zmiany a niezmącona czystość spokojnego trwania jest naszą podstawową inteligencją. Praktykuj to, gdyż jedynie poprzez rzeczywiste robienie tego, doświadczysz urzeczywistnienia lub zaczniesz zmieniać się.



Re: Medytacja. - mc - 31 Sty 2014

Było tu zadanie niedawno pytanie, czemu innym się powodzi lepiej w życiu niż mnie..

Cytat:Robert: Greetings and salutations. We can be real informal. All I can do is tell you about my own personal experiences, not what I read. And I can tell you that nothing exists the way it appears. Everything is an appearance, and the trap is we get pulled into the appearance. We react to it. We feel hurt. We feel slandered. We feel as if something is wrong. We have emotions and they become negative, because we are falling for a false premise, and the false premise is that the world is real.

In fact, the world is not real and neither are you. What we have to do is stop react- ing to anything. And the only way to do that is to discover who you are. When you discover your true nature, when you awaken to your true nature, everything becomes per- fectly clear. You're at peace. If something works out, it works out. If it doesn't, it doesn't. But you don't look at it that way. Your feelings have been transmuted. You no longer feel what human beings feel. You just have a great love for all things, a great compassion. And you know that the substratum of all existence is harmony, peace, emptiness, and you feel wonderful all the time. What can disturb you if you are at peace? If you've found true peace, what can possibly disturb you?

The world comes and goes. One day the world is like this, the next day it's like that. But what does it got to do with you? Nothing, you are free. You are not the world. You are not your body, you are not your mind. You are total freedom, total joy, total love. You have to awaken to this fact. It's the truth. Science is beginning to see this more and more. They are beginning to see that the only thing permanent in life is change.

We speak many words, we take many actions, but to what avail? Does it matter in the end? We build our life, we own possessions, we father children, and what happens at the end? Poof! It's all gone. Everything just disappears (he laughs). There's nothing.

So what's the purpose? People say, "I'm making this world a better world for my children." They're just dreaming. The world will never be better, it'll never be worse. The world just is a dream of existence and it's like this one day, it's like that another day. But you are not the world. You have to awaken to that fact. You are not your thoughts. You are not your karmic expressions. You are not your inclinations from past lives. These things appear real as long as you believe in them.

As an example, if you believe in the devil, the devil will appear to you, because you are creating the devil yourself. If you believe in a god, the god will appear to you. As for instance, Rama Krishna believed in the god Kali. Kali used to become very real to him, and he used to dance and sing with Kali (he laughs), and this was true as far as he was concerned. But he created Kali. That's why nobody else was able to see her but him. And that's how we create our lives.

Think of the things you fear in your life. Say you fear becoming sick, you fear poverty, you fear getting divorced, you fear getting married. Whatever you fear is a con- cept created by your own mind. There is no question of should I get married or shouldn't I get married. It doesn't matter. What matters is how you react to it, how you see it, what you expect of it. This is true of every aspect of your life. That's what you've been trained to believe since you were a little kid. It first started in kindergarten. Your teachers brain- washed you, your family brainwashed you, the outside world brainwashed you, the sys- tem brainwashed you, and here you are. You are filled with ideas, concepts, notions, feel- ings, attitudes and that makes you what you are: miserable. (laughter)

As soon as you wake up all that disappears. Nothing can ever happen to you that is of a destructive nature. There is absolutely nothing that can ever destroy you. You can- not be destroyed. Your body may appear to vanish, but that's like a dream. You dream about yourself, you're doing something, and you get shot, and you disappear. But then you wake up.

So my question to you is, "What do you believe about yourself and about the world? What's most important to you?" This is why I feel that a spiritual path, not neces- sarily this one, but a true spiritual path, should be the first thing of importance in your life. Why? Because it wakes you up.

No matter how good of a life you live, you may become the richest and most fa- mous person on earth, you will have to experience the other side of the same coin one day and be the poorest, most miserable person on earth. That's the way it works. You may say to me, "My neighbor never has any problems. It's like he fell into a pot of gold. Everything he touches turns into money. He's as healthy as a horse. He's got a beautiful wife, a big house, everything he could possibly need, and look at me! And I know that guy's life hasn't changed in forty years."

You're making the wrong conclusion. He has earned this karmically, and if he doesn't pull away from it he might spend his whole life in goodness, human goodness. But then he will be drawn back again, by the law of karma, which is in his mind, and he doesn't know it, and this time he will be a homeless person. And whatever he does, he won't be able to make a dime. He'll try his best, but he'll always be poverty stricken. He won't be able to earn a dime no matter how hard he tries. This is why we should never judge. You have no idea what your neighbor's going through. Never say, "He or she has a wonderful life and look at mine. Why am I poor? Why am I sick? Why am I this way? Why am I that way?" The idea is to wake up, not to look at yourself, not to feel sorry for yourself, not to compare yourself with others, but to awaken.


When you awaken something happens that is unexplainable. There are no human words to explain. When you awaken you just understand, not even understand, you know, you feel, and those words are inadequate, you become, divine harmony. You are no longer fooled by person, place and thing. You no longer react.

As an example, someone tells you, "Oh, you won the lotto, you won fifty-billion dollars." It's okay. You do not become a slave to that. Someone tells you, "You lost fifty billion dollars," same thing, same reaction. You do not become a slave to that. What hap- pens in the human life does not matter. When you know who you are you do not say it doesn't matter. You simply exist. You exist as yourself. You're at peace. No one can ever take the peace away from you, no matter how hard they try. You're not fooled by things. Rather, what you do is you give of yourself. You can give yourself because you become the living Self. Therefore you can give yourself away and you're still there, for you've become the infinite Self, the divine mother, omnipresence, total oneness with all things. So you can give of yourself and yet you're always there.

Zobaczcie jakie są w nas silne nawyki żeby reagować na to wszystko. I Robert mówi, żeby nie reagować, to się przewija u niego cały czas. Inne podejście to mogłoby być 'surrender, leave everything to God'', etc. To jest to samo.


Re: Medytacja. - f - 14 Lut 2014

mc napisał(a):f, coś dla ciebie: https://www.youtube.com/watch?v=k4sbvkoCwwQ :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
dziękuję Ci! (dopiero teraz mogę odtworzyć)

niewiele z tego zrozumiałam oprócz tego, że "jest nadzieja" (że jest jakiś sens)


Re: Medytacja. - mc - 14 Lut 2014

Btw, http://www.kindlemyheartsflame.org/live-devotionals-online/ za 20 min. już..

(prowadzi to 'dziewczyna' Eda Muziki, ucznia Roberta Adamsa)


Re: Medytacja. - mc - 19 Lut 2014

Nawet jak to ciało będzie w ciągłym orgazmie to i tak będzie szukać wyzwolenia: http://www.youtube.com/watch?v=bXgkMrTjrRE

:Stan - Uśmiecha się:


Re: Medytacja. - iLLusory - 22 Lut 2014

Piękne video znalazłam. Wydaje mi się, że pasuje do tego wątku w formie dygresji. Czy jakoś tak.
http://www.youtube.com/watch?v=07Ch4A9PnZI


Re: Medytacja. - mc - 22 Lut 2014

My tu się już nie chcemy odradzać w żadnej formie :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:


Re: Medytacja. - iLLusory - 23 Lut 2014

Prawa fizyki stanowią, że energia w przyrodzie nie ginie.


Re: Medytacja. - mc - 23 Lut 2014

Gdzie są prawa fizyki kiedy jesteś w głębokim śnie? Nie jesteś świadoma świata, nie jesteś świadoma swojego ciała fizycznego, nie jesteś świadoma swego ciała subtelnego (wewnętrznych stanów, odczuć), nie ma żadnej wiedzy o niczym, nie ma pamięci o czymkolwiek, nie ma czasu, nie ma przestrzeni, jest tyko świadomość. Później budzisz się i świat jest dopiero tworzony, można powiedzieć, że cały czas jest tworzony w ten sposób..
Świat i ja w nim, jest czymś co się pojawia i znika, a to co nie znika to świadomość. Kim jestem..?
Doświadczyłem kiedyś tego jeszcze nim w ogóle zacząłem cokolwiek medytować, akurat są odpowiednie rośliny wykorzystywane w szamanizmie, które po kilku sekundach przeniosą cię w stan z głębokiego snu, gdzie stopniowo tak jakby wpływ umysłu zostaje zredukowany do absolutnego minimum albo do zera i doświadczasz nagiej świadomości, taka absolutna pustka :Stan - Uśmiecha się: Znika percepcja wszystkiego, przestajesz istnieć jako człowiek i świat przestaje istnieć, bo świat potrzebuje twego umysłu by być "podtrzymany". Całe doświadczenie może trwać kilka, może kilkanaście minut, a kulminacja może kilkadziesiąt sekund, może kilka minut.

Mówi się, że w medytacji można też tego doświadczyć. Oczywiście ten stan nie jest celem w żadnym wypadku, ale może trochę rozszerzyć perspektywę.. Normalnie człowiek dostaje trochę za dużo bodźców, żeby tego doświadczyć, więc można sobie pomóc w ten sposób, choć przyznam, że może to być bardzo szokujące doświadczenie jak ktoś nie jest przygotowany.

Btw: http://forum.advaitaforum.com/index.php?topic=369.0

Cytat:In the deep sleep, there is no object-oriented happiness, since no object is perceived as the perceiving senses are folded and there is no subject-object duality. In addition, the mind that experiences happiness also appears to be folded. The question arises as to who experiences the deep sleep state? Is there an experiencer-experienced –experiencing triad in the deep sleep state? When I am awake from deep sleep state I say that I enjoyed the sleep or I slept well. The law of memory is that the experiencer and the recollector of that experience have to be one and the same. I cannot recollect somebody else’s experience. Therefore, in principle, I was the one who slept and thus experienced the happiness in the deep sleep state, in spite of the apparent absence of experiencer-experienced duality, since I am able to recollect that I slept very well and that I was happy. I do complain and become irritant, if I did not have good sleep. Hence the benefits of the deep-sleep experience of happiness are felt in the waking state. Some even take sleeping pills to get into this deep sleep state of non-duality where one is relieved of the pains of BMI. Thus the first experience of deep sleep is happiness that one enjoys.

The second aspect of this deep-sleep experience is, I have no knowledge of that experience, while I am in the deep sleep state. This is also a common experience of all beings. I experience homogeneous absence of everything, or absence of duality seen in the waking and dream states. Scripture (Mandukya Up.) states this as - na kanchana kAmam kAmayate – that there is no desire to enjoy any objects in the deep sleep state since their existence is not perceived or experienced. There is no experienced duality that includes knower-known duality. Hence all the objective-knowledge gained in the waking and dream states is, as though, absorbed into a homogenous mass of undifferentiated knowledge, which scriptures call it as prajnaana ghanam. The prajnaana ghanam includes the knowledge of things I know and also the knowledge of the ignorance of things that I do not know, viditam vA aviditam vA. In one sense, in the deep sleep state, I have the knowledge of the absence of particular knowledge of any kind. What we have is knowledge of the deep sleep state as ‘I do not know anything’ – that is lack of any particular or differentiable knowledge. Non-existence of objects is also knowledge, since when I am awake I say that I did not know anything during deep-sleep state. This is anupaladbi pramANa, as knowledge of the non-existence of a thing, just as when I say that I see there is no pot here. That is, I see that I do not see a pot here, or I have the knowledge of the absence of a pot here. To have that knowledge, I should have prior knowledge of a pot for me to say that I do not see any pot here. I cannot say there is no gaagaabuubu here, since I do not have a prior knowledge of what gaagaabuubu is. The absence of an object is knowledge only if its presence in the universe was known before, and is stored in the memory.

BMI = Body Mind Intellect

[Obrazek: phoca_thumb_l_Three-States.jpg]

[Obrazek: phoca_thumb_l_Self-Not-Self-1.jpg]


Re: Medytacja. - mc - 25 Lut 2014

LOL: http://www.youtube.com/watch?v=EBcnSt7QdNI :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:
"You insult me Sir!" :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:


Re: Medytacja. - clouddead - 28 Lut 2014

dawno tu nie zagladalem. mc osiagnales juz ta moksze?


Re: Medytacja. - mc - 04 Mar 2014

Kurcze, wczoraj byłem bliski żeby umrzeć z rozpaczy i desperacji, w zasadzie to dzisiaj, bo nie spałem do późna. Nie wiem czy to ciemna noc duszy, bo już się gubię w tym wszystkim, ale jak całkowite wygnanie duszy, tak jakby dano ci łączność z czymś boskim, świętym, pewne obudzenie, świadomość czegoś wyższego, światło przechodząc pewien proces stało sie "ciałem" i przez kilka lat ci towarzyszy, będąc czymś w rodzaju nowej identyfikacji (poza tą materialną, poza ego), a teraz zostaje to odebrane, uwolnione z tej identyfikacji, więc jakby nie ma już tej łączności, która napędzała ruch wertykalny. Mam tak od paru miesięcy, ale teraz dopiero zaczynam sobie uświadamiać co się stało. Naprawdę jest to wszystko niesamowicie trudne do przełknięcia i niepojęte, bo to tak jakby zabrano komuś wszystko, dlatego że światło, które było rejestrowane przez dusze było tak wielkie, a jednocześnie odległe, czymś czym ma ona się stać, że wszystko co na tym świecie, jest tak mizerne, że nie może się z tym równać w zadnym wypadku, dlatego że najpiękniejsze stany w tym świecie są jak brzydota w porównaniu do tego, dlatego, że wszystkio tutaj jest pozbawione blasku świętości. Ktoś mógłby zaoferować absolutnie wszystkio co jest na tym świecie dostępne w całej pełni i bogactwie, ciało może opływać w rozkosz, możesz nawet być w fizycznej ekstazie, twoja prana może cię rozsadzać, ale twoja rozpacz pozostanie nietknięta, bo dusza żyła innym światem. Może nawet nie być żadnej myśli, umysł będzie spokojny, ale tak jakby spokój duszy jest czymś zupełnie innym, dlatego, że spokój dla duszy jest obecnością światła, w którym spoczywa ona w łonie Tego który ją porodził... (mówiąc nieco poetycznie, ale dokładnie tak jest)
Jest to bardzo ciężkie, bo nic ci nie może pomóc ani nawet nikt nie zrozumie o czym ja tu pisze, nawet "oświecone" osoby nic nie wiedzą na ten temat, bo większośc ma nieobudzony ten aspekt siebie.

Większkość nauczań mówi albo o tym co zamanifestowane (przejawionym aspekcie Boga, Duch w działaniu) albo niezamanifestowanym i mówi o tym jak powrócić do tego co zawsze jest, lecz pomija ten aspekt manifestacji czy kreacji. Jak zajmujesz się tylko jednym aspektem to negujesz drugi. Naprawdę ciężko się w tym wszystkim połapać. Wg. mnie jednak ten 'zrodzony z Ducha' aspekt jest ważniejszy, bo inaczej ścieżka może zamienić się w ucieczkę od cierpienia, i wymaga dopiero transcendencji, kiedy aspekt Ducha jest daną nam przez Boga transcendencją, lecz on musi najpierw być uświadomiony przez nas jako zupełnie inna, nieznana nam wcześniej jakość.. (czyli on ma siłę transcendencji mojego personalnego cierpienia, cierpienie duszy jest z powodu braku przejawionej świętości, chwały Boga we wszystkim, etc.)

Trochę głupie jest to, że człowiek jest zdany na samego siebie, na swoje własne pomieszanie i brak zrozumienia, czasem na swoje błędne projekcje, perwersje ego oraz wypaczenia rozumu, przez co jest narażony na błędy, które niestety są bardzo dotkliwe i bolesne.

edit: wydaje mi się, że to wszystko się zaczeło od poddania (surrender), tak jakby dusza w swoim czuciowym aspekcie poddała się aspekcie świadomości, wyglądało to jak pragnienie duszy by umrzeć w Bogu, annihilacja, lecz to jakby w skutku rozerwało identyfikację z duszą, czyli jakby po rozerwaniu uświadamiasz sobie, że to nie ty robiłeś to surrender!


Re: Medytacja. - masterblaster - 05 Mar 2014

Może kręcimy się w kółko jak szaleni, jakby usiłując dogonić własny ogon, tylko po to, aby w końcu zreflektować się, że on nigdy nie uciekał, że cały czas wszystko mamy na swoim miejscu..

A pro po duszy, podobno 'w zdrowym ciele zdrowy duch' - może nie jest to ścisła zależność ale mz. w chorym, wygłodniałym, toksycznym ciele duch łatwiej świruje, tępi się albo zamiera..


Re: Medytacja. - mc - 05 Mar 2014

masterblaster napisał(a):Może kręcimy się w kółko jak szaleni, jakby usiłując dogonić własny ogon, tylko po to, aby w końcu zreflektować się, że on nigdy nie uciekał, że cały czas wszystko mamy na swoim miejscu..
Wszystkie przeszkody są w celach wzrostu..
Czytam teraz taki tekst: http://pl.scribd.com/doc/197682149/Anadi-Teaching

Autor urodził się w Polsce, głębia i precyzja tego tekstu jest powalająca !!! Powiem wam, że nie czytałem tekstu, który by w taki całościowy sposób objaśniał duchowość i to jeszcze własnym językiem bez powoływania się na kogokolwiek, na żadną tradycję. Polecam to naprawdę przeczytać, bo to jest miazga. Wreszcie ktoś ktoś wyjaśnił we własnych słowach czym jest w ogóle rozwój duchowy, bez negowania niektórych aspektów, bez upraszczania czegokolwiek. Gość wyjaśnia wszystko w prostych słowach, aczkolwiek głębia i złożoność tego jest taka, że pewne rzeczy mogą być trudne do uchwycenia. To jest prawdziwe nauczanie!!

Tu więcej: https://dl.dropboxusercontent.com/u/71803942/anadi/index.html
aczkolwiek narazie zapoznaje się z tamtym tekstem. Autor aktualnie mieszka w Izraelu, gdzie regularnie prowadzi odosobnienia.
Gość mówi, że musiał własną krwią zapłacić za swoje duchowe osiągnięcia, pojechał do Japonii na odosobnienie i siedząc w zazen żebrał na ulicy żeby zarobić na wyjazd do Indii...: : http://anaditeaching.wordpress.com/journey-to-wholeness-an-autobiography-of-anadi/

"Before leaving Japan, I wished to attend another three month retreat in the Soto school of Zen. There was a well-known place which had been recommended to me as one often visited by western practitioners. However, when I arrived there, the energy was so dead that I left the next day. There was something terribly inhuman and depressing about the whole thing. I had had enough of such environments and decided to move on.

By sitting zazen on the street in Japan, a common form of begging there, I collected a substantial amount of money, enabling me to continue my spiritual quest in the East. The next stop was India."

Dorzucę wam jeszcze wywiad: https://www.youtube.com/watch?v=CbanOlqbH1Y

This is a real thing, folks..

Jedzie ktoś ze mną do Izraela? Pora na jakiś radykalny krok, nikt tutaj ani online nam nie pomoże. Można z powodu ograniczeń w rozumieniu zablokować swój własny rózwój. Powiem wam, że to nie cień jest największą przeszkodą, bo wraz z uświadomieniem nieczystej siły dostajemy łaskę na jej pokonanie, więc wszystko się jakby w trakcie procesu równoważy, ale największą przeszkodą jest brak zrozumienia + ewentualnie lenistwo/letarg.


EDIT: posłuchajcie co on mówi od 60 minuty....
Powiem, że nareszcie zaczynam łapać o co chodzi, miałem te wątpliwości od dawna, dlatego szukałem w różnych naukach, ale nie mogłem odnaleźć 'całości', wiedza była fragmentaryczna, wszystko oddzielone od siebie, szczególnie mi nie dawał spokoju ten aspekt ewolucji duszy i z drugiej strony jakby negacji indywidualności, celu kreacji poprzez realizację absolutu, czegoś przed kreacją, "już jesteś Buddą", itp - jak to niektóre nauczania prezentują. Mam nadzieję, że moja dusza się obudzi, bo wygląda, że wszystko było w porządku, a zepsułem sprawę przez brak zrozumienia i włożyłem swą energię nie tam gdzie trzeba albo w nieprawidłowy sposób z braku integralności celu.

"As we have said, the path begins upon us gaining entry into one of the awakened states. Ideally, this first entry should be into pure consciousness. Without the foundation of an awakened consciousness, true evolution cannot happen for the very simple reason that one simply remains unconscious. There is no hope for those who are unconscious other than to become conscious. As the path begins, practice begins. If we have no connection to I am, who is there to practice? The observer? All the mental gymnastics that the observer performs in the name of practice are a joke; this is not practice. Practice begins within the sphere of the relationship between me and I am. Without I am, me has nothing to relate to other than itself and its mind.

It must be absolutely clear that practice is all about the relationship of me with I am. Me is practicing in order to deepen this relationship through remembrance, abidance, surrender, merging and embodying I am. After the period of cultivation and integration has reached its culmination, one has arrived at the stage of being beyond practice on that particular level. This means that the state has become fully natural and assimilated into our identity. This stage of being beyond practice does not mean that the relationship between me and I am comes to a standstill, which would in fact imply a lack of proper integration. Integration involves reaching the condition of the natural, uninterrupted surrender of me into I am. From there, the relationship between me and I am is no longer defined as a practice but as a natural way of being – the natural state.

Each awakening ultimately leads to a state beyond practice. However, the condition beyond practice is not the end of practice as such; it is merely the end of one level of practice. Either through one’s own intelligence or through instructions received from a spiritual guide, one has to recognize the next level of practice. For instance, after consciousness is fully awakened, one then needs to begin the process of opening the energy of being. If the state is not yet awakened, one has to engage in the process of preparation, in which we become increasing tuned to our next step of evolution, learning how to redirect our energy flow and re-orient our me so that it can come as close as possible to the state that we are trying to activate. After the state is awakened, the period of cultivation follows."

jeszcze to:

"The more we are complete, the less there is a need for practice. The role of practice is to bridge separation between me and I am, and between the soul and existence. The more we are unified with our pure nature, the less there is duality between our lower self and our higher self, and between our higher self and existence. When we have become complete, we have actualized our evolutionary potential and can finally just rest, just be, beyond practice. We have become one self. This does not mean that our evolution stops; it means that it is no longer based on practice. We are one with life and one with the unfoldment of time, the becoming of the light of creation. There is no separation between who we are and our evolution. We no longer evolve into the inner realm; we evolve within the inner realm, in the domain of the beloved. When we are one with reality, our very existence becomes a constant revelation of truth, like a flower of love and understanding that never ceases to open." :Stan - Zadowolony - Zakochany:


Re: Medytacja. - haraczu - 10 Mar 2014

@mc
Szczerze mówiąc, to trochę dziwnie dla mnie to brzmi, ale wiesz, że ja już mam własne preferencje i dewiacje duchowe ; )

Pomyślałem sobie właśnie o reinkarnacji - nie żebym w to wierzył, bo sprawa wydaje mi się równie kuriozalna, co niepokalane poczęcie - ale takiej jakby w dół, do stworzeń coraz prostszych, bo jeśli się zastanowić, pytając takiego mistyka o jego przeżyciach, to intelektualnie będzie oczywiście aproksymacja do swoistej prostoty i zapewnienie jeszcze, że to tylko aproksymacja i tylko używanie wskazywania, a najlepiej to w ogóle oddaje poezja, muzyka itp. itd. Więc wyobraziłem sobie reinkarnacje do jakichś robaczków, motylków itd., które, nie posiadając intelektu, mają może jakąś wybitnie błogą świadomość bliskości absolutu, a ubijając takiego komara jednoczymy go tylko z tym tam panem u góry ; )

A pomyślało mi się to porzesłuchaniu tego - http://www.minds.com/blog/view/251724251730546688/someone-recorded-crickets-then-slowed-down-the-track-and-it-sounds-like-people-singing (tu machamy łapką do kochanej i przemiłej użytkowniczki nemo : )


Re: Medytacja. - clouddead - 13 Mar 2014

https://www.youtube.com/watch?v=xrk4TbOXBZ8


Re: Medytacja. - mc - 17 Mar 2014

Taki obrazek:
[Obrazek: 483258_10152253780006988_803263418_n.jpg]


Re: Medytacja. - clouddead - 21 Mar 2014

Co on przedstawia?


Re: Medytacja. - mc - 21 Mar 2014

ogólnie to praktykę duchową, proces transformacji wewnętrznej, oczyszczenie, oddzielenie czegoś czystego od nieczystego (kolby) i później transformacja tego, naprawienie, etc. Dziecko to może duchowe naczynie albo embrion duszy, która powinna zostać w przyszłości urodzona, jakonowy człowiek ,etc. Ogień to wewnętrzne skupienie, etc. Dziecko jest zanurzone w wodzie, woda reprezenuje oczyszczenie.

Nawiasem mówiąc co tam u ciebie? Ja powiem, że u mnie porażka na całej linii, coś się rozsypało w ostatnim czasie, w zasadzie zaczęło się rozsypywać w ciągu ostatniego roku, właśnie to co w tym procesie transformacji jest najwazniejsze czyli naczynie, jest takie stwierdzenie "bez naczynia nie ma światła", więc jakby cały proces został przerwany - tragedia, jestem totalnie załamany.. Takie doświadczenie jest dużo gorsze niż różne noce zmysłów, bo po nich zawsze jest światło, a tutaj jest odczucie jakby położyli na tobie kreskę " z góry" na wieki wieków.. Najgorsza "noc" to przy tym dzień. Jeszcze rok temu wystarczyło, że po prostu skupiłem się na pragnieniu, ustawiłem intencje i reszta szła z automatu, bez większego wysiłku, czasami odczuwałem takie otoczenie światła, że czułem się bezpieczny jak dziecko przy piersi matki, znikają wszsytkie wątpliwości i tak jakby dostajesz pewność, że jesteś na dobrej drodze.. twoje wszystkie ziemskie problemy w tym momencie są niczym, wszystkie materiane pragnienia są niczym istotnym.
Tak sobie myślę teraz, jak człowiek z lekceważeniem podchodzi do niektórych słów mędrców czy wskazówek i zawsze ma swoja wizję gdzieś tam na boku, a chodzi o to, że bez respektowania tych wskazówek można wszystko zepsuć. Brama do Życia jest wąska..


Re: Medytacja. - clouddead - 21 Mar 2014

U mnie spokój, miałem parę miesięcy temu napad schizofrenii ale już mi przeszło. A skąd u ciebie te problemy? Błogostan jest dostępny tu-i-teraz pod przykrywką myśli :Stan - Uśmiecha się: A te wszystkie przemijające świetliste stany albo ciemność to wszystko szit, naszą naturą jest cisza i spokój.

Moja praktyka jest prosta jak drut. świadomy wdech, wydech, here-now+empty-mind=peace. Wszystko się do tego sprowadza. Nic więcej nie da się "osiągnąć" czy zrealizować. Wszystkie niepermanentne stany są warte siusiaka.


Re: Medytacja. - mc - 22 Mar 2014

No wiesz, tu jest ciutkę inaczej imho, podążałem wczesniej nieco inną drogą, na samym początku i było może jak piszesz, w tym przypadku jednak nie możesz zignorować tego, tzn. tej ciemności czyli pustego od światła pragnienia i traktować tego wszystkiego jako nietrwały stan którego jesteś świadkiem, etc. musisz z tym pracować w inny sposób, na najniższym poziomie, dlatego, ze tutaj transformacja jest z samego dołu. Dlaczego? Po prostu inna droga, inny cel, jak próbujesz inaczej to schodzisz z drogi i oddalasz się od celu. Próbowałem tak jak piszesz i jest to już niemożliwe, tzn. Częsciowo chyba mozna by tak zrobić, ale nie na tyle by było to wymówką czy ucieczką od pracy na niższym poziomie, gdzie główna osnowa pracy jest tak naprawdę poprzez modlitwę, etc. Powiedzmy, że jest to praca z pragnieniami i intencją, własnie taka alchemia.
Właśnie mnie takie buddyjskie podejście rozwaliło i straciłem to jednoupunktowione pragnienie budowane przez kilka lat z ogromnym trudem, bo poprzez taką medytację oderwałem się zupełnie od tego, a mało tego, moja medytacja była poprzez to coraz gorsza, coraz mniej skuteczna, jak stan spokojnego otępienia, nie było w tym energii, po prostu jestes jak zombie, dlatego, że wtedy jakby wchodzisz w nieprawdłowy kierunek, nieprawdłowe pragnienie i tracisz ochronę światła, bo nie wykonujesz tego co do ciebie należy, negujesz jakby ten aspekt wzrostu, wygląda to tak, że zaniedbując tą pracę upadasz (tracisz ochronę światła, czyli wpadasz w taką amnezję duchową), więc wygląda tak, że zanegowałeś pragnienie duszy do zjednoczenia z Bogiem i wziąłeś niższe pragnienie ego i twoje ego chce osiągnąć 'wyzwolenie'. Dusza przestaje otrzymywać światło, jej wzrost jest zatrzymany..

Wg. mnie trzeba "wziąść" to pragnienie, ale nie do wyzwolenia od cierpienia czy nirwany, tylko to co nazywam pragnieniem duszy - jest to pragnienie do światła, a to samo nie jest wystarczające, bo trzeba ustawić odpowiednią intencję i z tego praktykować, tzn. z tej modlitwy serca wejść w medytację. Musi być tu odpowiednie ukierunkowanie, inaczej się sypie wszystko. Oczywiście tak jest z mojej perspektywy, niestety troszę za późno zdałem sobie z tego sprawę, dopiero dzięki temu Anadi sobie to uświadomiłem.

"To co się zmienia nie jest prawdziwe" - no wiesz, to jest jedna strona medalu, czyli z pewnej perspektywy tak jest, być może z absolutnego punktu widzenia. Ale twoja niższa natura (ego) przyszła tu w celu transformacji i ewolucji, jest w tym wszystkim założony cel. Buddyzm neguje istnienie ego, ja, jakiejkolwiek indywidualności, neguje cel, etc . Ale dziwna sprawa, bo ci co osiągnęli przebudzenie po kilku miesiącach, może latach piszą, że nagle pojawia się ego! albo przebudzili się, ale wpdają w depresję I takie stany, może inaczej do nich podchodzą, ale napewno nie jest to stan pełni, nie jest to coś zintegrowanego na każdym poziomie, a jakaś cząstkowa realizacja.
Nie możesz więc spoczać w nirwanie i zignorować resztę, bo nie jest to cel kreacji - oczywiście z tego punktu widzenia nawet nie ma kreacji, "nic nie istnieje", "jest tylko To", "już jesteś Buddą, niczym innym nie byłeś", etc. Poczytaj Anadi, on wyjasnia to językiem może bardziej zrozumiałym dla ciebie, bo praktykował zen/wedantę i odszedł od tego –, bo dalej cierpiał i nikt mu nie potrafił pomóc, ogólnie on rozwala cały ten system i mówi, że realizacja jest dużo bardziej skomplikowana I na wielu poziomach. Stwierdzenie 'nie ma nikogo' jest nieprawidłowe, bo to jest poziom realizacji tego świata, tzn. To co realizują, że ego jest nieprawdziwe, bo nie obudzili prawdziwego ja, które jest duchowe.. Więc na pytanie kim jestem nikt nie daje odpowiedzi. On mówi, że ta praktyka jest nie do końca dobra, bo żeby odpowiedzieć na to pytanie, trzeba najpierw obudzić ja I to ja jest w ciągłej zmianie, ewoluuje. Ten zalężek, embrion to jest własnie to co powinno się rozwinąć i urodzić w duchowym świecie. To jest nasze Ja. Dopiero z tego miejsca zaczyna się proces wzrostu i wzniesienia, wypełnienie zamysłu stworzenia. Oczywiście jest to ten aspekt ewolucji, kreacji, etc.


Re: Medytacja. - mc - 06 Kwi 2014

Hej, wrzucam fragment tekstu Corpus Hermeticum, świetny.. :Stan - Uśmiecha się:

Cytat:126. Jeżeli nie zrównasz siebie z Bogiem, nigdy nie będziesz mógł rozumieć Boga.

127. Bo podobne jest zrozumiałe przez podobne.

128. Wzrastaj więc do niezmierzonych wielkości, wychodząc/wychylając się ponad wszystko i wykraczając poza całość czasu, stając się wiecznością, i wtedy na pewno zrozumiesz Boga : jeśli wierzysz w siebie, że nic nie jest niemożliwe, gdy zaliczysz siebie do nieśmiertelnych; i jeżeli będziesz w stanie zrozumieć wszystkie rzeczy, każdy akt działalności i nauki; oraz sposób i zwyczaj każdej żyjącej rzeczy.

129. Stań się wyższy niż wszystkie wysokości, niższy niż wszystkie głębokości, zrozum w sobie właściwości wszystkich Istot Żywych, z Ognia, Wody, Suszy i Wilgoci, zrozum podobnie – że w jednej chwili możesz być wszędzie – w morzu i na ziemi.

130. Musisz od razu zrozumieć Siebie, nie zrodzony jeszcze w łonie, młody, stary, będąc zmarłym, wszystkie rzeczy po śmierci, i wszystko to razem; jak również czas, miejsca, czyny, jakości, ilości, w przeciwnym razie nie możesz jeszcze zrozumieć Boga.

131. Ale jeżeli jednak zamkniesz swoją Duszę w Ciele, i nadużywając ją – mówiąc; Nie rozumiem niczego, Nic nie mogę zrobić, Boję się Morza, Nie mogę wspinać się do nieba, Nie wiem kim jestem, Nie mogę powiedzieć czym będę: Co mam wspólnego z Bogiem? Dlatego nie będziesz mógł zrozumieć żadnej z tych rzeczy co zwą się Dobrem i Pięknem. Pozostaniesz zakochany w swoim Ciele i Złu.

132. Z tego powodu najbardziej wielkim Złem jest nie poznanie Boga.

133. Bycie w stanie/chęć poznania /Boga/ – śmiałość/odwaga oraz nadzieja, jest najprostszą drogą, oraz boską drogą, podobną do Dobra. Jeżeli postawisz swoją stopę na Niej – wszędzie spotka ciebie i wszędzie będziesz Go mógł ujrzeć, prosto i łatwo; kiedy to nie oczekujesz lub nie szukasz tego; Spotkasz /GO/ idąc, śpiąc, żeglując, podróżując nocą, w ciągu dnia, kiedy mówisz, i kiedy trzymasz milczenie/ciszę.

134. Bo nic nie istnieje, co nie jest Jego obliczem/obrazem.

źródło: http://www.taraka.pl/pymander_10


This forum uses Lukasz Tkacz MyBB addons.