20 Sty 2014, Pon 19:45, PID: 377378
@cloud
to raczej twój shadow projektuje taki obraz..
to raczej twój shadow projektuje taki obraz..
21 Sty 2014, Wto 0:59, PID: 377448
Mam trzy koty. Wszystkie medytują. Wyglądają wtedy tak, jak na tych fotkach. Fotki wyszukane w necie, bo akurat swoich nie mam.
[Obrazek: a6be84a1a286056ac800b10f71dfb3ef.jpg] [Obrazek: spherical-cat-meditating.png] Jak zobaczę któregoś z moich kotów, wyglądającego tak jak na tych fotkach, to właściwie nie mam wątpliwości, co do stanu ich umysłów w tych momentach. Czasami medytujemy razem. Coś jak w tym linku: http://www.mattcutts.com/blog/30-day-cha...editation/ Jako kociara i znawczyni kotów powiem, że właściwie każdy kot medytuje i potrafi osiągnąć taki stan momentalnie, bez wysiłku.
21 Sty 2014, Wto 4:10, PID: 377467
A nie mówiłem.. i to domowe koty..
Właściwie miałem na myśli medytację/uważność podczas normalnej pełnej aktywności i przytomności, ale może kimanie da się też jakoś podciągnąć - o ile jest wyraźne 'mruczenie'. Medytacja we śnie? W sumie ciekawy pomysł..
21 Sty 2014, Wto 4:15, PID: 377469
Te koty wcale nie śpią.
A sen jest najbardziej doskonałą medytacją.
21 Sty 2014, Wto 4:45, PID: 377475
Skoro tak twierdzisz..
W każdym razie chętnie nauczę się od kotów jak spać :-D
21 Sty 2014, Wto 18:55, PID: 377532
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 21 Sty 2014, Wto 19:00 przez iLLusory.)
master, proponuję najpierw zaczerpnąć od kotów najlepszą pozycję do spania i od tego zacząć naukę spania.
[Obrazek: tumblr_lyw8ulKzlY1qj941ko1_500.jpg] Sama od dłuższego czasu mam ochotę zapisać się na zajęcia z jogi. [Obrazek: tumblr_lodgnfV60H1qcrehho1_500.jpg]
21 Sty 2014, Wto 19:47, PID: 377538
Hehe, mistrzostwo
Nie mam aż takich ambicji ale dzięki za inspirację :-D
23 Sty 2014, Czw 13:58, PID: 377730
Robert Adams napisał(a):The worst thing you could ever do is to judge yourself. Never judge yourself. Don't even look at yourself too much. Realize your divine nature and do not allow your problems to get to you. Understand that you are not your problems. You are not the body. You're not the thoughts or the mind. And begin by controlling your thoughts. Do not allow your thoughts to become greater than you. No matter what your thoughts tell you, don't listen. Remember your thoughts are not your friend. Your thoughts try to confound you, confuse you. And they will tell you all kinds of things. Do not listen to your thoughts, even your good thoughts. Transcend everything, go beyond your thoughts to your bliss, to your joy and to your happiness. Your thoughts will take you away from this. It'll make you think all sorts of things.
25 Sty 2014, Sob 23:16, PID: 378116
Hej, wrzucę wam coś ciekawego, nie daje mi ta kwestia spokoju od dłuższego czasu, więc szukałem odpowiedzi. Jak niektórzy wiedzą, interesuje się trochę kabałą, która jest podobna do tantry. Generalnie polecam przeczytac całą wymianę zdań, a ja tu wrzucam najbardziej 'ezoteryczny' fragment, który mnie zainteresował:
Cytat:Janice: oczywiście to 'love making' to nie jest generalnie to co mamy na myśli. Z tego co wiem to Rupert Spira i Francis Lucille nauczają też tantry i Ed Muzika coś pisze o tantrze, stąd moje wątpliwości, czy zanurzenie się w Absolucie to koniec zabawy czy początek i czemu by nie wykorzystać tych doświadczeń na drodze w taki sposób jak tam pisze. (można powiedzieć, że wszystko co jest przedmiotem doświadczenia może być wykorzystane.) Klasyczna advaita vedanta na ten temat milczy (choć Ram własnie uczy klasycznej vedanty) Z tego co pamiętam to nawet Nisargadatta pisał, że w nim ukochany i ukochana są cały czas w połączeniu W końcu i w zen (obrazy pasterskie) jest moment w którym 'oświecony' powraca do domostw, na plac targowy, zanurza się z powrotem w świat i żyje zwykłym życiem, ale już jako przebudzony.Nawet wielki Kalu Rinpocze miał podobno "skandal seksualny", więc może coś w tym jest? http://www.shiningworld.com/top/files/sa...rience.pdf No dobra, wysłałem incomplete ten link to wrzucam też tutaj: https://www.youtube.com/watch?v=TwsqOyrr...e=youtu.be Ciekawe, co tam sam Francis pisze w odpowiedzi na yt: "We somehow "chose to believe" that consciousness is limited and separate since there is no supporting evidence that it is. There is an implicit option/decision here, a choice we made but the making of which we have forgotten. Any belief in an unsubstantiated fact implies a choice, since there is no compelling evidence that would limit our freedom." Kurcze, to prawda, choć przyznam, że czasem ciężko przełożyć to nam na praktykę, ale jak popatrzymy właśnie na to co niektórzy uczą o bezinteresownej miłości, altruizmie, etc. to jest to jedna z metod by opuścić swoją limitowaną świadomość, jakiś pierwszy krok ku temu, niczym jeden z tych pierwszych obrazów pasterskich, odnalezienie śladów byka... Chyba wiecie o czym mówię - jak nie to zacznę wstawiać przypisy to wypowiedzi
27 Sty 2014, Pon 7:47, PID: 378378
We wszystkim jest coś i nic i - powtarzam - ten paradoks nie należy do dyskursu, ale do empirii. Nikt niczego nie naucza. Chrystus jest jednocześnie rodzajami podmiotów, jak i Bogiem.
27 Sty 2014, Pon 22:52, PID: 378460
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 27 Sty 2014, Pon 22:55 przez mc.)
Mam dzisiaj bardzo przyziemną sprawę, chodzi o emocje. Ostatnio ktoś na fejsie napisał, że gniew jest utajoną formą strachu, a strach utajoną formą smutku - czy coś takiego. I tak dzisiaj miałem sytuację, która mogła wywołać gniew (kwestia finansowego naciągnięcia przez firmę telekom.), w zasadzie zaczeła wywoływać, trochę zaczynałem być wkurzony (w zasadzie było to pół godziny temu), ale sobie pomyślałem jak to Adams radzi: 'to whom this dream appear?', żeby nie ulec całej sytuacji i gniew lub złość zmienił się momentalnie w smutek, tak jakby jesteś zasmucony, że takie sytuacje mają tutaj miejsce. Generalnie gdzieś tam wewnątrz człowiek wie, że wszelakie zło jest nienaturalne, jakby niepowinno go być, to tak jak dziecko, które niewinnie wyciąga rękę i nigdy nie mysli, że będzie skrzywdzone. Mam tak ostatnio, że takie sytuacje wywołują u mnie dosłownie taką reakcje jak u dziecka, któremu zabrano smoczek albo zabawkę i wpada w płacz - po prostu momentalnie odczuwasz emocje, jakby nie rozumiesz czemu tak jest, czemu na tym świecie jest zło. Gdzieś tam oczywiście wiesz, ale gdzieś ta cała wiedza odchodzi w tło, bo pierwotnie - nie wiesz, niewiedza jest pierwotna, wiedza o tym jest nabyta..
Pomyslałem, że wszystko na tym świecie jest nietrwałe i to od razu wywołało smutek, w zasadzie to łzy popłynęły, bo uświadamiasz sobie, że w tym gdzie są ulokowane twoje pragnienia, różne przywiązania to wszystko jest nietrwałe i wiesz, że to tak naprawdę nie jest to czego szukasz. I czujesz wewnątrz, że nie po to tu przyszedłeś, tak jakby było to nienaturalne, bo twoja natura jest trwała, ale z drugiej strony nie znasz tego co trwałe, to co widzisz jest bez wyjątku nietrwałe i dające nietrwałe szczęście. Btw, tak się zastanawiam, być może z fobią jest tak samo? W końcu to, że ktoś się boi, tzn. że doświadczył kiedyś czegoś negatywnego (np. był wysmiewany, krytykowane za swoje naturalne zachowanie, etc.) co samo w sobie na początku musiało wywołać smutek, a nie strach, czyż nie? Lęk już jest reakcją obronną przed daną sytuacją, jakąś nałożoną maską, czymś wtórnym. W lęku jest już 'wiedza, że istnieje zło', pamięc o tym, że np. byłem źle potraktowany, z kolei smutek jest jakby tylko byciem oddzielonym od tego co kochamy. Krótko mówiac, zastanawiam sie czy smutek nie jest najbardziej pierwotny z tego wszystkiego? Myslę, że dlatego małe dziecko momentalnie reaguje płaczem jak coś jest nie tak, bo wychodzi z tej jedności, z tego bezpieczeństwa - i ta reakcja jest całklowicie spontaniczna, jakby instynktowna. Jak generalnie w jakimś stopniu odchodzi ta wiedza, to naprawdę wygląda to tak jakby człowiek był dalej dzieckiem, nie rozumie tego świata, naturalną reakcją na zło jest niemoc i smutek - w zasadzie niemoc to smutek też, tylko w pewnej formie. Generalnie jak się tak zastanowić, to człowiek w procesie edukacji oduczył się takiego emocjonalnego reagowania albo te emocje są zamaskowane. Możę dlatego w komentarzu do Bhagavad-gity, Swami Dayananda pisze, że Gita to jest 'remedium for sorrow', nie remedium for anger, desires czy fear/anxiety. Czyli fundamentalny problem to sorrow, i cel tutaj tego życia to freedom from sorrow, czyli moksha (ultimate happiness). Czli instynktownie od narodzin każdy pragnie ultimate hapiness czyli moksha, i nie ma wyboru, czy chce tego czy nie pragnie szczęścia instynktownie (inaczej by nie reagowało płaczem, etc.) To jest zresztą nauka vedanty, że każdy już bez wyjątku ma pragnienie do moksha, bo przecież kazdy pragnie być zawsze szczęśliwy, wolny od smutku. Sorry za angielskie słówka, ale to efekt czytania po angielsku tego wszystkiego Takie bardziej psychologiczne rozkminy dzisiaj, przyznam, że od 2 dni nie mogę się skupić na żadnej praktyce, tak jakby cała uwaga została skierowana na zewnątrz. P.S. Jakby kogoś interesowało to: https://www.dropbox.com/sh/s8qi60wc31s2xdt/WyXbNU_swX
28 Sty 2014, Wto 5:02, PID: 378488
Ja to nazywam bólem, cierpieniem, ale po co nazywać emocje, jeśli dostałeś dar łez?
28 Sty 2014, Wto 15:47, PID: 378498
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 28 Sty 2014, Wto 16:14 przez mc.)
Wydaje mi się, że smutek jest bardziej pierwotny, przy gniewie jest większy dodatek ego, jeśli tak to można określić. W smutku możesz prosić o pomoc, a w gniewie nie możesz bo twój gniew jest barierą, twoje ego jest barierą. Nie widziałem małego dziecka (takiego do 3 lat), żeby sie złościło, ale widziałem płacz, smutek. Lęk też jest bardziej pierwotny - może pojawiać się instynktownie w niektórych sytuacjach.
Tak sobie myślę, że małe dziecko zawsze reaguje płaczem jak coś jest nie tak, natomiast starsze już reaguje złością, płacz jest jest zawsze jakąś manifestacją słabości i ego nie chce manifestować tej słabości, wiec manifestuje złość czy gniew, jako rodzaj maski. btw, jak to Francis tam wyżej mówił "suffering is the means to get out of suffering', jeśli zatrzymuje się na obiektach szukając w nich źródła szczęscia, to tkwię w samsarze, nie mogę wtedy pragnąć wolności, bo podoba mi się samsara. Także to cierpienie, dukkha, smutek, przychodzi nam tutaj z pomocą
28 Sty 2014, Wto 16:12, PID: 378500
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 28 Sty 2014, Wto 16:13 przez f.)
): Tak, tak jest dokładnie jak piszesz... i tę złość to też właśnie ostatnio doszłam do wniosku, że jak będę się złościć to lepiej się utrzymam w tym świecie. Bo smutnego czy zalęknionego łatwo zniszczyć, a jak jestem zła to widzę że jestem silniejsza. Zastanawiałam się tylko czy ta złość nie mnoży zła, ale......... nie wiem
28 Sty 2014, Wto 16:18, PID: 378504
Generalnie są różne "poziomy cierpienia", niektóre są konstruktywne, inne mniej, dużo zalezy od naszego podejścia.
Cytat:Zastanawiałam się tylko czy ta złość nie mnoży złaSama w sobie jest przecież cierpieniem = zło, nie jest to stan ekstazy przecież Przyszło mi do głowy jezcze coś ale to musicie sprawdzić sami czy jest w tym prawda. Otóż złość często przyjmuje formę narzekania, obwiniania kogoś, frustracji, i jest to projekcja własnego niezadowolenia, smutku, i często to może być mechanizm obronny by nie odczuwać smutku w jakiejś głębszej formie, więc projektuje ten swój smutek na zewnatrz, wkurzając się na różne rzeczy, na innych ludzi, na system, etc. Jak ktoś jest szczęśliwy to przechodzi koło tego i nie myśli o takich rzeczach, ignoruje to, natomiast ktoś kto jest nieszczęśliwy jest podatny na bycie wkurzonym, dlatego, że widzi w tym usprawiedliwienie swojego własnego stanu.
28 Sty 2014, Wto 16:58, PID: 378512
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 28 Sty 2014, Wto 17:00 przez f.)
Hej, tak jest mc tak dokładnie jest. I właśnie - jest to forma mechanizmu obronnego żeby nie odczuwać smutku/jakiegoś trudnego uczucia w głębszej formie. I zaobserwowałam coś takiego dosłownie tak, u siebie też hm. No właśnie - dla mnie złość jest ważniejsza dla udźwignięcia niż lęk itd
od czego zależy to że jedni są szczęśliwi a inni nie, na jednych wpłynie coś na innych nie I druga rzecz którą miałam tutaj sobie bezwstydnie napisać, otóż że akceptując to co się mi przydarza, otwierając się na to właśnie wyjałowiłam się jakby z takiej siły potrzebnej do życia... na niczym mi teraz nie zależy, nie wiem sama. A gdy się z powrotem próbuję "wkręcić" w takie myślenie i działanie że mi zależy, że jest siła do życia to bardzo szybko kończę zakleszczona lękiem i rozpaczą. teraz nie czuję rozpaczy ani nawet lęki ale jestem na dobrej drodze by skończyć jako bezdomny
28 Sty 2014, Wto 19:04, PID: 378522
Cytat:od czego zależy to że jedni są szczęśliwi a inni nie, na jednych wpłynie coś na innych nieNikt nie jest w tym świecie w pełni szczęśliwy, są tylko mniej lub bardziej nieszczęśliwi, chyba, że ktoś jest duchowo 'zrealizowany' tak jak Ramana, Robert Adams, Nisargadatta, itp. Każdy w mniejszym lub większym stopniu doświadca tych stanów lęku, smutku, rozpaczy, gniewu. Czemu inni mają tego mniej nie jest tak istotnym pytaniem, jak pytanie jaka jest przyczyna tego mojego cierpienia i co uczynić by być wolny od niego. Nawet jak się dowiesz, czemu inni cierpią bardziej to to nie wpłynie na twoją sytuację. Zarówno buddyzm jaki i wedanta mówią, że przyczyną cierpienia jest wyłącznie ignorancja, nieświadomość naszej prawdziwej natury, więc wskazują drogę do absolutnego szczęścia/absolutnej wolności od cierpienia. Robert Adams napisał(a):In reality, you are already awake, but you are dreaming and you don’t know it. It's like when you go to sleep and in your dream there's an earthquake. Everyone is dying all around you, and I come to you and I say, "This is not real. You're having a dream, don't you know?" And you tell me, "You’re crazy, Robert. This is not a dream, this is real. Can’t you see the earthquake. Can’t you see people dying all around you?"
28 Sty 2014, Wto 22:20, PID: 378530
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 28 Sty 2014, Wto 22:23 przez mc.)
Generalnie tu o to chodzi w tym wszystkim, żeby wyciszyć umysł, osłabić tyranię umysłu.
Dopiero wtedy zaczniesz coś rozumieć o czym on mówi, to pytanie kim jestem, czym jest ja? to jest tak naprawdę dla kogoś kto przesiedział już sporo w medytacji i to jest ostatni krok, dlatego, że "odpowiedź" na to pytanie jest przebudzeniem, ale ta odpowiedź jest spoza umysłu. Ta praktyka jest również w zen, jest to uniwersalne. Jak nie jesteś w stanie tego robić to lepiej np. powtarzać mantrę przez 20 min. Na początek to jest bardzo dobre. Ja też to praktykuje, do tego modlitwa, itp. Moim zdaniem jak chcesz bardziej czytać i rozkminiać to lepszy jest Nisargadatta, ja po czytaniu NIsargadatty miałem bardzo fajne doświadczenie pomedytacyjne, w zasadzie zrozumienie tego co można nazwać 'naturalnym stanem', pierwszy raz w życiu czujesz co to znaczy być normalny. Tak jakby cała tyrania umysłu odchodzi i czujesz się kompletnie wolny, szczęśliwy, nic ci nie brakuje, niczego nie pragniesz, bo bycie z samym sobą jest wspaniałe. Niestety, to tez minęło, ale był to jakiś przebłysk wolności. Najciekawsze to uświadamiasz sobie w tym, że to jest takie zwyczajne, normalne, naturalne. Ludzie z tej perspektywy goniący w tym świecie za różnymi rzeczami wyglądają na zahipnotyzowanych!
28 Sty 2014, Wto 22:32, PID: 378532
Jak ja se zadalem pyt. Kim jestem to wszystkie moje czlonki; d*pa, ręka, glowa zaczely odpowiadać naraz aż totalnie zglupialem i nastala cisza. Myślę ze ta cisza wieczna niepodzielna jest odpowiedzia na to pytanie.
28 Sty 2014, Wto 22:37, PID: 378534
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 28 Sty 2014, Wto 23:27 przez mc.)
Miałeś szczęście z tym, jeśli można tak powiedzieć U mnie jak zaczyna mi się dobrze medytować to pojawia się więcej energii i potem budzą się jakieś pragnienia, które rozpraszają i zamiast wejść głębiej to wszystko spełza nia niczym, muszę zaczynać od nowa.
generalnie lepiej sobie czasem odpuścić i zapodać jakiś song, czasem można pośpiewać sobie: https://www.youtube.com/watch?v=usJl7oiZPnc --- f, coś dla ciebie: https://www.youtube.com/watch?v=k4sbvkoCwwQ
29 Sty 2014, Śro 11:37, PID: 378560
f napisał(a):Wiem, że nie wpłynie, po prostu mnie ciekawiodpowiedź jest taka, że nie ma innych, myslisz o innych i porównujesz się z nimi bo identyfikujesz się z ciałem, myśląc o sobie jako oddzielonej osobie z własnymi problemami i o kimś innym jako innej jednostce bez problemów. A to jest własnie ta ignorancja, dlatego jedyne pytanie na które trzeba odpowiedzieć to kim jestem. a co do tego pytania 'to whom does this come?', tutaj Rupert Spira to wyjaśnia w relacji do tego jak ktoś ci powie coś niemiłego i czujesz emocjonalną reakcję: https://www.youtube.com/watch?v=Tq248KMO...e=youtu.be To jest w zasadzie to samo, Rupert jak mało kto potrafi dobrze wyjaśniać to wszystko.
30 Sty 2014, Czw 14:37, PID: 378718
Nie potrafię medytować Kiedyś próbowałam, ale nic z tego nie wychodziło. nie mogłam się skupić, wszystko mnie rozpraszało,a ciało i organizm przede wszystkim przeszkadzało, bo to mnie zawsze zaczynało coś swędzieć gdy zaczynałam, albo na kichanie mnie brało...
|
|