07 Paź 2008, Wto 15:03, PID: 75031
Uważam, że zrozumienie problemu to połowa sukcesu.
Dlatego napisałem jak ja pojmuje mój stan, z chęcią przeczytam co o tym myślicie, może macie jakieś inne przemyślenia?
U mnie występuje takie błędne koło. Gdy znajduję się w miejscu/sytuacji (które mój mózg automatycznie rozpoznaje jako zagrożenie) gdzie pojawia się FS najpierw pojawiają się myśli(nieprzyjemne, dowalające), które powodują określone reakcje w moim ciele( np. wydzielanie adrenaliny, pocenie), pojawiają się kolejne myśli teraz już związane z reakcjami organizmu, powodują one jeszcze większe reakcje. Zaczyna się błędne koło które przerywam ucieczką z miejsca zagrożenia. Bo tak się nauczyłem.
Być może kiedyś mój mózg zapamiętał, że uciekłem w chwili dużego stresu i przyniosło to wtedy ulgę, przez szereg lat ten „skrypt” się rozrastał na inne zachowania aż stał się częścią mojego życia. Teraz jest dominującym zachowaniem w sytuacjach w których odczuwam FS.
To by tłumaczyło dlaczego jak biorę leki jest lepiej a jak je odstawiam to po pewnym czasie fs wraca. Leki widocznie głuszą ten skrypt, ale jest on ciągle w niezmienionej formie(uśpiony), więc jak chemia przestaje działać to pod wpływem stresu on powoli wraca. Bo mój mózg nie zna innej skutecznej metody radzenia sobie w takich sytuacjach.
Z tego by wynikało, że największą skuteczność powinno mieć branie leków i w tym czasie udział w terapii lub samodzielna zmiana skryptu/zachowania. Dlatego niektórym się udaje całkowicie wyjść z tego podczas brania leków a niektórzy w tym ja, cały czas mają nawroty.
Ja brałem leki i jak mi się poprawiało to rzucałem się w wir nadrabiania zaległości. To było stresujące, przy tym nic w sobie nie zmieniałem. Miałem takie same myślenie. Teraz już nawet jak myślę o sytuacji zagrożenia to uruchamiam błędne koło, to jest już automatyczne.
Dlatego napisałem jak ja pojmuje mój stan, z chęcią przeczytam co o tym myślicie, może macie jakieś inne przemyślenia?
U mnie występuje takie błędne koło. Gdy znajduję się w miejscu/sytuacji (które mój mózg automatycznie rozpoznaje jako zagrożenie) gdzie pojawia się FS najpierw pojawiają się myśli(nieprzyjemne, dowalające), które powodują określone reakcje w moim ciele( np. wydzielanie adrenaliny, pocenie), pojawiają się kolejne myśli teraz już związane z reakcjami organizmu, powodują one jeszcze większe reakcje. Zaczyna się błędne koło które przerywam ucieczką z miejsca zagrożenia. Bo tak się nauczyłem.
Być może kiedyś mój mózg zapamiętał, że uciekłem w chwili dużego stresu i przyniosło to wtedy ulgę, przez szereg lat ten „skrypt” się rozrastał na inne zachowania aż stał się częścią mojego życia. Teraz jest dominującym zachowaniem w sytuacjach w których odczuwam FS.
To by tłumaczyło dlaczego jak biorę leki jest lepiej a jak je odstawiam to po pewnym czasie fs wraca. Leki widocznie głuszą ten skrypt, ale jest on ciągle w niezmienionej formie(uśpiony), więc jak chemia przestaje działać to pod wpływem stresu on powoli wraca. Bo mój mózg nie zna innej skutecznej metody radzenia sobie w takich sytuacjach.
Z tego by wynikało, że największą skuteczność powinno mieć branie leków i w tym czasie udział w terapii lub samodzielna zmiana skryptu/zachowania. Dlatego niektórym się udaje całkowicie wyjść z tego podczas brania leków a niektórzy w tym ja, cały czas mają nawroty.
Ja brałem leki i jak mi się poprawiało to rzucałem się w wir nadrabiania zaległości. To było stresujące, przy tym nic w sobie nie zmieniałem. Miałem takie same myślenie. Teraz już nawet jak myślę o sytuacji zagrożenia to uruchamiam błędne koło, to jest już automatyczne.