21 Cze 2020, Nie 11:12, PID: 823309
Witam.
Postanowiłem wyrzucić z siebie tutaj swoje rozterki, ponieważ wiem że wiele osób z tego forum mogło być w podobnej sytuacji albo nadal w niej jest.
Borykam sie z fobia spoleczna podejrzewam że nawet i depresją w zasadzie od bardzo długo czasu można powiedzieć że od dzieciństwa, moja samoocena jest na bardzo niskim poziomie, codzienne zycie to wlasciwie dla mnie stres, zwyczajne sytuacje zyciowe w których mogę zostać poddany ocenie wywołują u mnie ścisk żoładka, otumanienie, problemy ze skupieniem i zapamietywaniem.
Moje zycie zawodowe poza paroma krótkimi epizodami nie istnieje, ciagly czas bez stalej pracy i perspektyw uswiadomil mi ze marnuje swoje zycie, wiec postanowilem cos zmienic, zapisalem sie do psychoterapeuty ( jeszcze nie byłem dopiero mam ustalony termin) i postanowilem podjac jakas stała prace, jedynym moim hobby które wyrywało mnie z codziennej katorgi była siłownia, pomagało mi to się odstresować i w jakimś tam stopniu niedużym ale zawsze wraz z poprawa mojej sylwetki zwiekszala sie tez samoocena (ale i tak jestem tylko stresujaca siebie bomba w skórze niedźwiadka) z tąd też pomyślałęm czy nie warto pomyśleć o ochronie.
Bledem ktorym wydaje mi sie ze popelnilem bylo wyslanie cv do ochrony, cv zostało wyslane od czapy, w zasadzie to było jedyne cv ktore wyslalem, mialem podswiadomie nadzieje ze nawet nie uzyskam na nie odpowiedzi, niestety stalo sie inaczej i zostalem zaproszony na rozmowe, sama swiadomosc ze mam miec spotkanie wywołał u mnie gigantyczny stres i uczucie ze cos schrzanie, w glowie zaczelo narastac milion różnych złych scenariuszy co może wydarzyć się tam nie tak, a co jeśli stanie się to i tamto? 2 dni przed rozmowa chodziłem w ciaglym stresie i odechcialo mi sie w zasadzie wszystkiego.
Nastał dzień w którym musiałem na to spotkanie wyruszyć, wiedziałem że jak się nie pojawie to bedzie porażka na całej linii i totalny objaw tchórzostwa, tym bardziej ze moi najblizsi bardzo ucieszyli sie z faktu ze cokolwiek postanowilem ze soba zrobic, jak na zlosc kolejny pech sprawil ze pomimo mojego nierozgarnietego zachowania na miejscu rozmowy (jakania, zacinania, pomylenia drzwi, bledne odpowiedzenie na pytania testowe i wiele tego typu innych) zaproszono mnie na okres próbny, stres który miałem na rozmowe pozwolil mi jedynie zapamietac to ze to praca bardzo wymagajaca, z podzielnoscia uwagi i wysoka odpornoscia na stres, charakter pracy jest tez taki ze nie odbywa sie ciagle w jednym miejscu tylko jest dość zmienny i wyróżniający się od innych prac na ochronie, z ciągłym kontaktem z dużą ilościa obcych osób, umiejetnoscia szybkiego zapamietywania,krótko mówiąc trzeba być bardzo ogarnietym, mieć sporą kontrole nad soba i nad podzialem swoich obowiazkow.
Zgodziłem się przyjść na próbe, ale poinformowano mnie zebym sie gleboko zastanowil i w razie watpliwosci dal znac czy jestem pewny sie tego podjac i czy nie chce zrezygnowac.
W domu jak zwykle naszly mnie watpliwosci, doszedlem do wniosku ze wszystkie te cechy ktory sa wymagane do tej pracy sa moim przeciwienstwiem, i ze po prostu tam sobie nie poradze, a nawet jak poradze to po prostu zniszcze sie psychicznie pod wpływem wywoływanych tam stresów.
Mam mętlik w głowie, chciałbym odmówić przyjścia na ten okres próbny, najpierw ogarnac sie psychicznie, pochodzic troche na terapie zeby jakos nabrac umiejetnosci opanowania tego stresu, z drugiej jednak strony wiem że jak zrezygnuje to zawiode bliskich, poniewaz bardziej oni ciesza sie z tego ze ja cos ruszylem w tym temacie niz ja sam, a może poszukać czegoś mniej wymagajacego? Poradzcie co wy byście zrobili w takiej sytuacji? Jak sie zachować? Jaki tok myślenia obrać?
Postanowiłem wyrzucić z siebie tutaj swoje rozterki, ponieważ wiem że wiele osób z tego forum mogło być w podobnej sytuacji albo nadal w niej jest.
Borykam sie z fobia spoleczna podejrzewam że nawet i depresją w zasadzie od bardzo długo czasu można powiedzieć że od dzieciństwa, moja samoocena jest na bardzo niskim poziomie, codzienne zycie to wlasciwie dla mnie stres, zwyczajne sytuacje zyciowe w których mogę zostać poddany ocenie wywołują u mnie ścisk żoładka, otumanienie, problemy ze skupieniem i zapamietywaniem.
Moje zycie zawodowe poza paroma krótkimi epizodami nie istnieje, ciagly czas bez stalej pracy i perspektyw uswiadomil mi ze marnuje swoje zycie, wiec postanowilem cos zmienic, zapisalem sie do psychoterapeuty ( jeszcze nie byłem dopiero mam ustalony termin) i postanowilem podjac jakas stała prace, jedynym moim hobby które wyrywało mnie z codziennej katorgi była siłownia, pomagało mi to się odstresować i w jakimś tam stopniu niedużym ale zawsze wraz z poprawa mojej sylwetki zwiekszala sie tez samoocena (ale i tak jestem tylko stresujaca siebie bomba w skórze niedźwiadka) z tąd też pomyślałęm czy nie warto pomyśleć o ochronie.
Bledem ktorym wydaje mi sie ze popelnilem bylo wyslanie cv do ochrony, cv zostało wyslane od czapy, w zasadzie to było jedyne cv ktore wyslalem, mialem podswiadomie nadzieje ze nawet nie uzyskam na nie odpowiedzi, niestety stalo sie inaczej i zostalem zaproszony na rozmowe, sama swiadomosc ze mam miec spotkanie wywołał u mnie gigantyczny stres i uczucie ze cos schrzanie, w glowie zaczelo narastac milion różnych złych scenariuszy co może wydarzyć się tam nie tak, a co jeśli stanie się to i tamto? 2 dni przed rozmowa chodziłem w ciaglym stresie i odechcialo mi sie w zasadzie wszystkiego.
Nastał dzień w którym musiałem na to spotkanie wyruszyć, wiedziałem że jak się nie pojawie to bedzie porażka na całej linii i totalny objaw tchórzostwa, tym bardziej ze moi najblizsi bardzo ucieszyli sie z faktu ze cokolwiek postanowilem ze soba zrobic, jak na zlosc kolejny pech sprawil ze pomimo mojego nierozgarnietego zachowania na miejscu rozmowy (jakania, zacinania, pomylenia drzwi, bledne odpowiedzenie na pytania testowe i wiele tego typu innych) zaproszono mnie na okres próbny, stres który miałem na rozmowe pozwolil mi jedynie zapamietac to ze to praca bardzo wymagajaca, z podzielnoscia uwagi i wysoka odpornoscia na stres, charakter pracy jest tez taki ze nie odbywa sie ciagle w jednym miejscu tylko jest dość zmienny i wyróżniający się od innych prac na ochronie, z ciągłym kontaktem z dużą ilościa obcych osób, umiejetnoscia szybkiego zapamietywania,krótko mówiąc trzeba być bardzo ogarnietym, mieć sporą kontrole nad soba i nad podzialem swoich obowiazkow.
Zgodziłem się przyjść na próbe, ale poinformowano mnie zebym sie gleboko zastanowil i w razie watpliwosci dal znac czy jestem pewny sie tego podjac i czy nie chce zrezygnowac.
W domu jak zwykle naszly mnie watpliwosci, doszedlem do wniosku ze wszystkie te cechy ktory sa wymagane do tej pracy sa moim przeciwienstwiem, i ze po prostu tam sobie nie poradze, a nawet jak poradze to po prostu zniszcze sie psychicznie pod wpływem wywoływanych tam stresów.
Mam mętlik w głowie, chciałbym odmówić przyjścia na ten okres próbny, najpierw ogarnac sie psychicznie, pochodzic troche na terapie zeby jakos nabrac umiejetnosci opanowania tego stresu, z drugiej jednak strony wiem że jak zrezygnuje to zawiode bliskich, poniewaz bardziej oni ciesza sie z tego ze ja cos ruszylem w tym temacie niz ja sam, a może poszukać czegoś mniej wymagajacego? Poradzcie co wy byście zrobili w takiej sytuacji? Jak sie zachować? Jaki tok myślenia obrać?