09 Sty 2009, Pią 16:29, PID: 108777
fistaszek napisał(a):Mecza mnie rozmowy w stylu "co u ciebie slychac?", "widziales tego czy tamtego?". Nawet jak uda mi sie poznac kogos, z kim w . Nie umiem rozmawiac o "niczym", to dla mnie wieksze wyzwanie niz zalatwianie czegos w urzedach czy rozmowy sluzbowe. Nawet "najciekawsze" plotki nudza mnie smiertelnie po kilku minutach, o sobie nie lubie mowic, a jedyne znajomosci jakie przetrwaly, to takie, gdzie ta druga osoba czuje potrzebe mowienia o swoim zyciu, a ja z uprzejmowsci slucham A i te moge policzyc na palcach jednej reki, bo az tak uprzejma nie jestem i juz nie chce mi sie tyle sluchac
Fistasiu. Jakbyś czytala w moich myslach i napisała to tu.
Ja mam zupełnie to samo. Mam wiele znajomych i każdy opowiada coś śmiesznego, kabarety jakieś tam i się smieją, ja udaje, że mnie to bawi. To jest strasznie meczące. Przyjaciółka, taka jedna z tych bliższych, jak się spotykam z nią to ona ciągle o sobie, ja o sobie nic nie powiem, mam jakieś blokady, które trudno przełamać, jak powiem coś za dużo na temat siebie to mam wyrzuty sumienia ; c. Beznadziejnie. A ona nie widzi tego, że wałkujemy temat ten sam, oczywiście o niej od pół roku... Chyba traktuje mnie, jak darmowego psychologa. Ale jak rozmawiam na tematy konkretniejsze, odnośnie konkretnej sytuacji, to na prawde moge się rozkręcić. Nie lubie gadania od rzeczy. Z malo znanymi osobami tez nie wiem o czym rozmawiac i zwykle kończy sie na rozmowie o "niczym".
Mam wrażenie, że z boku wygladam, jak snobek : O. Swangoz czesciej zdarza mi się nie odzywać, jakaś ostatnio dziwnie milcząca jestem. Nie chce zrazac ludzi do siebie. Może taka moja natura?. Ludzie narzekają, że nigdy o sobie nic nie powiem, jakby mnie w ogóle nie było. Nie potrafie opisać tego, co czuje i dlaczego tak się zachowuje, ale co dziennie udawać to trudne strasznie. . Ludzie gadają i gadają, a ja czasem lubie ciszę, to przyjemne. Raz jestem wygadana (zależy przy kim) i gadam bzdury, ale to taka forma terrapii, odstresowuje się..