21 Sty 2009, Śro 22:25, PID: 114493
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 21 Sty 2009, Śro 23:02 przez Kaktus.)
Ja jestem chyba człowiekiem Renesansu, jestem wszechstronny. Może nie wszechstronnie utalentowany ( ), żaden ze mnie geniusz : ], ale nie jest tak, że jedne rzeczy mnie interesują i dobrze mi z nimi idzie, a reszty nie jerstem w stanie pojąć.
Wprawdzie mam odchył bardziej w strone przedmiotów humanistycznych, ale zasadniczo nie ma przedmiotów, których bym nie trawił, nie rozumiał, bądź nie lubił. Np. matematyka. Ja bardzo lubię matematykę, ale przyswajam ją znacznie wolniej od historii. Wchodzi mi znacznie wolniej niż np. historia, dlatego w szkole nigdy nie nadążałem z matematyką, zrozumiałem temat A, to na lekcjach jest już temat C i dlatego też ciągle bylem z matematyki zagrożony. Podobnie z fizyką, czy z chemią, albo z logiką. Wszyscy których znam, a to w większości tzw "humaniści, psiocza na logikę i nie daja sobie z nią rady. Też mi nie bardzo idzie, bo, ponownie, wolniej przyswajam materiał niż to przewiduje program zajęć, ale przedmiot sam w sobie interesuje mnie tak samo jak cała reszta. Może nawet bardziej?
Nie potrafię iść tylko w jednym kierunku, wszystko mnie interesuje, dlatego poszedłem na jedyne słuszne studia dla takich jak ja, hyh. Nie potrafiłbym studiowac jakiegoś bardzo wyspecjalizowanego kierunku, bo co z resztą rzeczy, która mnie ciekawi? Samemu nie zawsze jest czas, bądź możlliwośc sie kompetentnie douczyć - a i tak po sesji mam zamiar sie z wlasnej woli podciągnąć w matematyce ;]
Poza tym, podział na humanistów i scisłowców jest nie dość że nieprecyzyjny, to jeszcze niepełny. Co bowiem z ludxmi, którzy njie sa ani ściśli, ani humanistyczni, tylko hm przyrodniczy (?!). Mówię o tych, co najlepiej radzą sobie z chemią, czy i biologią a potem ida np. na medycyne. Chyba najmniej wyraźna grupa, ale tacy też są.
Wprawdzie mam odchył bardziej w strone przedmiotów humanistycznych, ale zasadniczo nie ma przedmiotów, których bym nie trawił, nie rozumiał, bądź nie lubił. Np. matematyka. Ja bardzo lubię matematykę, ale przyswajam ją znacznie wolniej od historii. Wchodzi mi znacznie wolniej niż np. historia, dlatego w szkole nigdy nie nadążałem z matematyką, zrozumiałem temat A, to na lekcjach jest już temat C i dlatego też ciągle bylem z matematyki zagrożony. Podobnie z fizyką, czy z chemią, albo z logiką. Wszyscy których znam, a to w większości tzw "humaniści, psiocza na logikę i nie daja sobie z nią rady. Też mi nie bardzo idzie, bo, ponownie, wolniej przyswajam materiał niż to przewiduje program zajęć, ale przedmiot sam w sobie interesuje mnie tak samo jak cała reszta. Może nawet bardziej?
Nie potrafię iść tylko w jednym kierunku, wszystko mnie interesuje, dlatego poszedłem na jedyne słuszne studia dla takich jak ja, hyh. Nie potrafiłbym studiowac jakiegoś bardzo wyspecjalizowanego kierunku, bo co z resztą rzeczy, która mnie ciekawi? Samemu nie zawsze jest czas, bądź możlliwośc sie kompetentnie douczyć - a i tak po sesji mam zamiar sie z wlasnej woli podciągnąć w matematyce ;]
Poza tym, podział na humanistów i scisłowców jest nie dość że nieprecyzyjny, to jeszcze niepełny. Co bowiem z ludxmi, którzy njie sa ani ściśli, ani humanistyczni, tylko hm przyrodniczy (?!). Mówię o tych, co najlepiej radzą sobie z chemią, czy i biologią a potem ida np. na medycyne. Chyba najmniej wyraźna grupa, ale tacy też są.