04 Lut 2008, Pon 1:28, PID: 11687
Heh... dobre pytanie. To chyba największy dramat w moim życiu... to najbardziej boli. Brak poczucia, że jest ktoś... bliski, rozumiejący, oczekujący. I to nie dlatego, że nie było w moim życiu ludzi który chcięli się do mnie zbliżyć, a dlatego, że ja nie potrafię budować bliskich relacji. Mam znajomych, mógłbym nawet znaleźć ludzi którym mogę praktycznie o wszystkim powiedzieć, ale gdybym teraz był na urlopie, nie miał współlokatorów i umarł , to przypuszczam, że ktoś zacząłby się martwić najwcześniej po 2 tygodniach i byłby to zapewne ktoś z rodziny.
Jednym z pierwszych wydarzeń w moim życiu które pamiętam było przyrzeczenie, że nikogo nie potrzebuję i sam dam sobie ze wszystkim radę, BEZ ŁASKI!!! Oczywiście nie był to przejaw siły i samodzielnośći ,ale bezsilności bezbronnego dziecka.
Jednym z pierwszych wydarzeń w moim życiu które pamiętam było przyrzeczenie, że nikogo nie potrzebuję i sam dam sobie ze wszystkim radę, BEZ ŁASKI!!! Oczywiście nie był to przejaw siły i samodzielnośći ,ale bezsilności bezbronnego dziecka.