07 Kwi 2009, Wto 23:04, PID: 138780
mniej więcej... oczywiście to są żarty. tak naprawdę jedynie to, że żartuję z fs pomaga mi jakoś przetrwać. moja terapia polega na tym, że opowiadam jej o wszystkim co mnie boli. zresztą pisałam na powitanie, że terapia jest dla mnie bolesna. samo zrzędzenie bolesne by nie było. jak napisałam gdzie tam, może tu, jestem na etapie, że chciałabym by wszyscy się nade mną litowali i wszystkim wokół mówię o moich lękach. wiem, to straszne, ale tak mam. powoli zaczynam wychodzić z tego etapu mam nadzieje i zacznę realnie działać. chociaż czasami ogarnia mnie przerażenie i wręcz fizyczne przeświadczenie, że nigdy tego nie pokonam. w lepszych momentach się z tego śmieję, ale to śmiech przez łzy. chociaż 26 lat z fs nauczyło mnie mieć do siebie dystans.