02 Maj 2009, Sob 21:22, PID: 145336
Uśmiechnięta. Groteskowa jest Funia, ze swoją postawą czynnego społecznictwa, bo manifestując absurdy życia, ograniczającego się do wykonawstwa, bez uwzględniania celowości naszych działań - co jak zauważyliśmy, jest przedmiotem jej trosk - nakazuje nam zadać pytanie o sens egzystencjalnej nicości i odszukać podmiotowość całej sytuacji. Tragizm tej dramatycznej sceny przypomnina nam wszystkim, o naszym trudnym losie samotników, nie mających bezpośredniego wpływu na swoje położenie. Jej cierpienie staje się przedmiotem kultu, dlatego ja nie poprzestanę w wierności oddawania jej przesłania, kontynuując czynności, które mogą być nam wszystkim drogą ku zbawieniu, przez wykupienie jej niezrozumiałego dla innych dramatu. Pomożemy Ci grać dalej tę scenę, Funiu. Innym niech się wydaje, że to adsurdalny los, pozbawiony sensu, bo zaprzątnięci sobą, nie chcą wiedzieć, że jesteśmy sobie tożsami. Ot taki kult wszystkich tych, którzy uczą nas, że tak okupiona wiedza wyrokuje swoją wartością na rzecz innych.
Zabawne, ale jesteśmy naprawdę delikatnymi istotami, które muszą widzieć w sobie sprzymierzeńców, co manifestuje się przez uznanie, a nawet pociąg do siebie...
Jesteśmy twórczy i zapobiegliwi, a o wszystkim, co będzie w przyszłości, można dedukcyjnie wnioskować, bazując na zasadzie konstruktywnej krytyki i poddawaniu w wątpliwość wszystkiego, co jeszcze niezrealizowane. Hipotetycznie można by mówić i wieszczyć, gdyby poglądów nie dało się weryfikować doświadczalnie, w procesie dowodzenia, poprzez rzeczową argumentację. Fakty, wydarzenia bądź treści - choć mogą nie mieć jeszcze aprobaty społecznej, przez nadanie im mocy sprawczej - przejawiają się jako jawne czynownictwo w drodze do postanowień. Tak, jak nieuznanie problemu cierpienia Funi, jako nadrzędnego interesu społecznego - oddającego zjawisko przemijalności, a dotyczącego nas wszystkich - jest powodem do tego, by się zatrzymać i oddać cześć żywemu dowodowi społecznej niesprawiedliwości, jakim jest położenie Funi. Co oddając przebieg całego dramatu, stanowić będzie w konsekwencji, co następuje...
Funia, melduj się ze swojego czynownictwa, byśmy wiedzieli, co mamy robić, by chciało Ci się bynajmniej nie tylko sięgąć po papierek. Myślę, że zasługujesz na to, byśmy się zastanawiali - w kontekście Twojego poświęcenia - nad wyrokiem całego Twojego martyrologicznego procesu męki, nad jego społecznym wymiarem. Kochamy Cię, świadomie czy też poprzez podświadomość.
Zabawne, ale jesteśmy naprawdę delikatnymi istotami, które muszą widzieć w sobie sprzymierzeńców, co manifestuje się przez uznanie, a nawet pociąg do siebie...
Jesteśmy twórczy i zapobiegliwi, a o wszystkim, co będzie w przyszłości, można dedukcyjnie wnioskować, bazując na zasadzie konstruktywnej krytyki i poddawaniu w wątpliwość wszystkiego, co jeszcze niezrealizowane. Hipotetycznie można by mówić i wieszczyć, gdyby poglądów nie dało się weryfikować doświadczalnie, w procesie dowodzenia, poprzez rzeczową argumentację. Fakty, wydarzenia bądź treści - choć mogą nie mieć jeszcze aprobaty społecznej, przez nadanie im mocy sprawczej - przejawiają się jako jawne czynownictwo w drodze do postanowień. Tak, jak nieuznanie problemu cierpienia Funi, jako nadrzędnego interesu społecznego - oddającego zjawisko przemijalności, a dotyczącego nas wszystkich - jest powodem do tego, by się zatrzymać i oddać cześć żywemu dowodowi społecznej niesprawiedliwości, jakim jest położenie Funi. Co oddając przebieg całego dramatu, stanowić będzie w konsekwencji, co następuje...
Funia, melduj się ze swojego czynownictwa, byśmy wiedzieli, co mamy robić, by chciało Ci się bynajmniej nie tylko sięgąć po papierek. Myślę, że zasługujesz na to, byśmy się zastanawiali - w kontekście Twojego poświęcenia - nad wyrokiem całego Twojego martyrologicznego procesu męki, nad jego społecznym wymiarem. Kochamy Cię, świadomie czy też poprzez podświadomość.