06 Maj 2009, Śro 1:56, PID: 146272
Hektor napisał(a):Cała współczesna psychologia czerpie z ich doświadczeń! Przecież to Oni pierwsi doszukali się przyczyn nerwic w dzieciństwie pozbawionym miłości.
Skoro cała współczesna psychologia- to podaj mi przykład. Konkretną książkę albo dwie.
Nieustannie piszesz hasła w rodzaju "cała", "wszyscy" - ale konkret od Ciebie uzyskać.
Hektor napisał(a):Ja myślę wielokierunkowo, czasami wręcz w sposób sprzeczny, ale daje mi to bardzo szeroką perspektywę i dzięki temu nic nie ucieknie przed moją krytyką - każdy najmniejszy szczegół musi pasować. Nie ma czegoś takiego jak mój spójny sposób myślenia, na wszystko patrzę z wielu perspektyw, dlatego też zarzut jakobym był oporny na argumenty jest absurdalny.
Jeśli nie zapoznajesz się z argumentem, tylko od razu go odrzucasz -to możesz sobie myśleć tak wielokierunkowo jak tylko chcesz i tak jesteś odporny na argumenty, bo nawet ich do siebie nie dopuszczasz, żeby je wielokierunkowo przemyśleć.
Hektor napisał(a):Zaburzenia opisane w DSM to konkretne jednostki chorobowe mające swoje podłoże w nerwicy charakteru. Przecież lekarz nie napisze Ci w kartotece, że masz osobowość neurotyczną...
Nie - ponieważ wg. niego coś takiego jak osobowość neurotyczna NIE ISTNIEJE.
Termin "osobowość neurotyczna" wywodzi się z psychoanalizy, który to model jest SPRZECZNY z modelem na podstawie którego powstało DSM-IV.
A więc zaburzenie nerwicowe z DSM-IV to coś innego niż osobowość neurotyczna Horney - i nie można ich używać naprzemiennie.
W przeciwnym wypadku musiałbyś np. do swojej tezy o dwóch osobowościach - własnej i wynikłej z socjalizacji - dodać np. teorię o 3 osobowościach - wewnętrznym dziecku, dorosłym i rodzicu, pochodzącą z analizy transakcyjnej - dziedziny cenionej co najmniej tak bardzo jak psychoanaliza i wnoszącej do współczesnej psychologii co najmniej równie dużo (wystarczy wspomnieć, że chyba jedyne dotychczasowe nagrody Nobla otrzymane przez psychologów zostały nadane za zastosowanie teorii gier, wywodzącej się z AT).
Nie ma jednego spójnego modelu psychologii - i nie można ich sobie wedle życzenia mieszać, bo prowadzi to do powstawania potworków.
Hektor napisał(a):Neurotyk, to człowiek, który kieruje się redukcją lęku np. poprzez wycofanie[chyba jednak nie czytałeś tej książki]. A jakbyś nazwał to, że fobik społeczny unika spotkań towarzyskich? Czyż nie jest to wycofanie? Wycofanie spowodowane potrzebą redukcji lęku?
Neurotyk, to człowiek który W CAŁYM ŻYCIU kieruje się redukcją lęku, jest to siła przewodnia jego życia.
W przypadku Fobii Społecznej, jest to jeden obszar życia - ale w innych może się on równie dobrze kierować dążeniem do przyjemności. Więc np. unika spotkań towarzyskich, ale chętnie pisze na forum, żeby coś udowodnić. Gdybyś był pełnym neurotykiem, nie pisałbyś na forum, bo np. bałbyś się, że zostaniesz ośmieszony, więc nie podejmowałbyś się wypowiedzi publicznej, nawet pod nickiem.
W przeciwnym wypadku absolutnie wszyscy ludzie byliby neurotykami - ponieważ KAŻDY człowiek kieruje się:
1) uciekaniem od bólu (a więc redukcją lęku)
2) dążeniem do przyjemności
A gdyby tak było, termin "neurotyk" byłby zbędny, gdyż byłby synonimem do słowa "człowiek".
Dodatkowo - definicja neurotyka u Horney jest nieco bogatsza i wymaga konkretnej struktury potrzeb. Samo unikanie lęku nie wystarcza.
Dlatego mam coraz większe wrażenie, że to Ty nie czytałeś tej książki - albo zapamiętałeś z niej wybiórcze elementy, zgodne z Twoją prywatną wizją świata.
Hektor napisał(a):Argumenty ad personam też są bardzo istotne jeżeli masz pomagać w tak delikatnej kwestii jak FS. Przecież musisz cieszyć się zaufaniem swoich pacjentów(klientów), czyż nie? To trochę tak jak z politykami - muszą spodziewać się trudnych pytań.
1) Argumenty ad personam to nie są "trudne pytania" - ta ataki osobiste, które nie są żadnymi pytaniami, jedynie próbą obniżenia statusu rozmówcy, bez żadnych merytorycznych podstaw. Zwykle stosowane są, gdy komuś brakuje merytorycznych argumentów, więc jest zmuszony używać docinków osobistych i lżenia.
2) Nie, nie muszę się cieszyć zaufaniem moich klientów. Klienci nie mają mi ufać - oni mają zaufać SOBIE i osiągnąć cel, z jakim do mnie przyszli.
Hektor napisał(a):To opisz swoją historię!
Żadna historia - jak byłem dzieciakiem wolałem siedzieć w domu i oglądać TV niż nauczyć się socjalizować, to i za to zapłaciłem po prostu. Jak człowiek się nie umie dogadać z ludźmi, to i się tego boi i przed tym ucieka - bo próby kontaktu bez odpowiednich umiejętności są karane.
Gdy przekonałem się, że mi tego brakuje - zacząłem pracować nad tym, żeby takie zdolności w sobie wyrobić i z czasem wyrobiłem - a więc kontakt z ludźmi stał się przyjemniejszy, dzięki czemu mogłem się rozluźnić, dzięki czemu stał się jeszcze przyjemniejszy. I FS do kosza.
Koniec historii. Tylko u mnie ten okres pracy nad tym był dość długi - bo uczyłem się eksperymentalnie, nie wiedząc co i jak myśleć, karając się za błędy zamiast nagradzać za sukcesy, nie mając wzorców do przyśpieszenia nauki i nie wiedząc, że da się to rozpracować szybciej i łatwiej.
Dlatego robię to co robię. Moi klienci mają to ułatwienie, że nie muszą przez to iść eksperymentalnie (i często bez wiedzy jak skutecznie uczyć się na błędach) - więc często mają zdumiewające efekty już po sesji-dwóch.
To trochę jak w sztukach walki. Przez parę lat trenowałem Aikido i sensei(trener) zwykł mawiać, że ważne jest nauczenie się pracować z własnym środkiem ciężkości i że jak do tego dojdziemy, to nasze aikido będzie dużo lepsze. Ale nigdy nie pokazał nam jak to zrobić, zawsze tylko o tym mówił - bo było to coś, co trzeba było poczuć, co przychodziło z czasem.
A potem poszedłem na inną sztukę walki, na Sistiemę. I trener na drugim treningu wspomniał o wykorzystaniu własnego środka ciężkości - po czym zrobił z nami 3 ćwiczenia których celem było nauczenie się pracować ze środkiem ciężkości własnego ciała. I nagle to, co przez dwa lata mi uciekało, stało się oczywiste i już umiem z tym pracować. Faktycznie pomaga to mocno przy wszelkich rzutach. A że miało tak wiele innych osób na tym treningu (pozostałe już wcześniej umiały pracować ze swoim środkiem ciężkości) - wątpię, by chodziło tutaj o przypadek (choć oczywiście dopuszczam też taką możliwość).
I coś takiego możliwe jest także odnośnie FS.
Hektor napisał(a):Ja w nic nie wierzę. I to też jest mój problem w sumie.
Twoje zachowanie wskazuje inaczej.
Hektor napisał(a):Z racji swoich zainteresowań, zajmuje się ideologiami i powiem Ci tak: wszystkie są do d*py, bo właśnie tak samo jak Ty nie uwzględniają zasadniczej, podstawowej kwestii: człowieka.
A czego konkretnie odnośnie człowieka nie uwzględniam?
Bo mam wrażenie, że to Ty człowieka nie uwzględniasz - wolisz wierzyć w "ciężkie dzieciństwo" niż w umiejętność człowieka do zmiany i rozwoju.
Więc kto tu tak naprawdę nie uwzględnia człowieka?
Hektor napisał(a):Tak, kieruje się dumą. Trochę jestem narcyzem, ale to nie ma tutaj większego znaczenia gdyż kłócę się tylko wtedy, gdy wiem, że mam rację. I z tego jestem dumny.
A, to Tobie o racje chodzi?
A to spoko - daję Ci od razu 5 kilo racji, na wynos, i po sprawie.
Widzisz, mi wisi racja - bo każdy uważa że ma rację, ale to, że tak uważa nie mówi nic o tym, czy mówi coś z sensem czy nie.
To na czym mi zależy, to co dana kwestia daje mi - i innym ludziom - praktycznie. Więc jak chcesz rację, proszę bardzo - weź ją sobie.
Ok, masz ją, i co teraz? Lepiej Ci? Nie masz już FS?
Hektor napisał(a):Polecam.
Jaką? Konkretnie, podaj.
A, jeszcze jedno - Hektor, nie gadam z Tobą dalej, dopóki nie dostanę od Ciebie konkretnej bibliografii wspierającej Twoje podejście. Jak na razie, nie ma ono żadnych podstaw, poza archaiczną teorią psychoanalityczną- proszę o coś więcej.
Dlatego jeśli odpowiesz cokolwiek, bez podania takiej - po prostu zacytuję po raz kolejny te trzy zdania, aż do skutku.