01 Wrz 2007, Sob 1:25, PID: 1482
Agnieszko, od razu zrobiło mi się raźniej . Normalnie jakbym czytał z grubsza o sobie. Mam bardzo podobne problemy, a właściwie... no właśnie, też często zastanawiam się czy ja taki po prostu nie jestem? Też przyzwyczaiłem się do swojej osobowości i z niechęcią myślę o zmianach (szczególnie o wizytach u lekarzy - bo wydaje mi się to bezcelowe - w końcu radzę sobie - nie jest tak, że mam problemy z normalnym funkcjonowaniem, inna sprawa, że przez nieśmiałość wielę tracę, ale nie dokucza mi to aż tak bardzo, żeby opowiadać o tym jakiemuś obcemu człowiekowi - to dopiero byłaby trauma). Przyzwyczaiłem się do bycia na uboczu i tego, że nie mam ludziom niczego do zaoferowania. Na swój sposób jest mi z tym dobrze, mimo że wiem, że przy takim podejściu nigdy nie będę żył pełnią życia.
Cóż, to chyba bardziej osobowość unikająca niż fobia społeczna...
Nie da się ukryć, że idę na łatwiznę, ale za bardzo denerwuje mnie całe to życie i schematy, które nim rządzą, żebym chciał o coś walczyć. Po prostu za dużo mnie kosztuje ta 'wyższa jakość'.
No, od razu lżej na sercu.
Agnieszko, wiem, że ze swoimi problemami nie jestem wiarygodnym pocieszycielem, ale jedno wiem na pewno - to, że w wieku 17 lat nie miałaś chłopaka czy to, że miałaś wrażenie, że nikt się o Ciebie nie starał, nie jest żadnym wskaźnikiem 'beznadziejności'. Pamiętaj, że to tylko Twoje wrażenie, że nikt się Tobą nie interesował. Poza tym czy 17 lat to ostatni gwizdek na miłość? Pozdrawiam.
Cóż, to chyba bardziej osobowość unikająca niż fobia społeczna...
Nie da się ukryć, że idę na łatwiznę, ale za bardzo denerwuje mnie całe to życie i schematy, które nim rządzą, żebym chciał o coś walczyć. Po prostu za dużo mnie kosztuje ta 'wyższa jakość'.
No, od razu lżej na sercu.
Agnieszko, wiem, że ze swoimi problemami nie jestem wiarygodnym pocieszycielem, ale jedno wiem na pewno - to, że w wieku 17 lat nie miałaś chłopaka czy to, że miałaś wrażenie, że nikt się o Ciebie nie starał, nie jest żadnym wskaźnikiem 'beznadziejności'. Pamiętaj, że to tylko Twoje wrażenie, że nikt się Tobą nie interesował. Poza tym czy 17 lat to ostatni gwizdek na miłość? Pozdrawiam.