25 Cze 2009, Czw 19:42, PID: 159798
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 25 Cze 2009, Czw 19:50 przez stamp.)
Po przeanalizowaniu sprawy stwierdzam, że trzeba działać w obydwu kierunkach jednocześniej. Od środka budowanie akceptacji, od zewnątrz maskowanie/ukrywanie/usuwanie wymówek.
Taki oręż zdaję się być najlepszym, niczym psychoterapia i farmakoterapia przy leczeniu głębokiej depresji.
Acz to tylko przemyślenia.
Bo jeśli zakładając , że ktoś zastosuje metodę lizarowa, to w dużej mierze jego problemy mogą zostać zażegnane, choć i to od człeka zależy, bo z kolei wewnętrzne ja może wysnuć inną wymówkę, że "przecie to sztucznie osiągnięte" i problem może trwać mimo zlikwidowania zewnętrznej przyczyny, tu przydaje się budowa akceptacji od wewnątrz, by powstrzymać jakkolwiek problemy natury psychologicznej.
Może być też tak, że po tego typu zabiegu, problemy znikną, wtedy człęk będzie się usprawiedliwiał "przecie nie jest tak źle, wyglądam jak chciałem - dopiąłem swego!", co będzie go motywować i powodować w dalszym następstwie coraz głębsze przemiany samorzutnie.
Może być też tak, że budując akceptację od wewnątrz człek (nadużywam chyba tegoż wyrazu ), będzie coraz bardziej akceptował problem, nie zważając nań tak bardzo uwagi i eksponowa inne pozytywy swej osobowości, bądź nawet zalety problemu. Np. bez problemu dostanie się w szyb wentylacyjny podczas wypadku w metrze, by uruchomić awaryjną wyntylację (no, może nie aż tak bardzo przesadzam ).
Tak więc nie ma jednoznacznego podejścia, można podchodzić problem z różnych stron. Chyba, że są jeszcze jakieś czynniki, o których nie wiem.
Moim zdaniem oręż, bądź próba każdego z osobna. Kwestia osoby.
W przykładach zakładełem, że każdy wytrzyma ból , mogę ewnetualnie zaimenić na coś innego
Mam nadzieję, że nikogo tym postem nie uraziłem
Taki oręż zdaję się być najlepszym, niczym psychoterapia i farmakoterapia przy leczeniu głębokiej depresji.
Acz to tylko przemyślenia.
Bo jeśli zakładając , że ktoś zastosuje metodę lizarowa, to w dużej mierze jego problemy mogą zostać zażegnane, choć i to od człeka zależy, bo z kolei wewnętrzne ja może wysnuć inną wymówkę, że "przecie to sztucznie osiągnięte" i problem może trwać mimo zlikwidowania zewnętrznej przyczyny, tu przydaje się budowa akceptacji od wewnątrz, by powstrzymać jakkolwiek problemy natury psychologicznej.
Może być też tak, że po tego typu zabiegu, problemy znikną, wtedy człęk będzie się usprawiedliwiał "przecie nie jest tak źle, wyglądam jak chciałem - dopiąłem swego!", co będzie go motywować i powodować w dalszym następstwie coraz głębsze przemiany samorzutnie.
Może być też tak, że budując akceptację od wewnątrz człek (nadużywam chyba tegoż wyrazu ), będzie coraz bardziej akceptował problem, nie zważając nań tak bardzo uwagi i eksponowa inne pozytywy swej osobowości, bądź nawet zalety problemu. Np. bez problemu dostanie się w szyb wentylacyjny podczas wypadku w metrze, by uruchomić awaryjną wyntylację (no, może nie aż tak bardzo przesadzam ).
Tak więc nie ma jednoznacznego podejścia, można podchodzić problem z różnych stron. Chyba, że są jeszcze jakieś czynniki, o których nie wiem.
Moim zdaniem oręż, bądź próba każdego z osobna. Kwestia osoby.
W przykładach zakładełem, że każdy wytrzyma ból , mogę ewnetualnie zaimenić na coś innego
Mam nadzieję, że nikogo tym postem nie uraziłem