13 Wrz 2009, Nie 13:48, PID: 175431
Taaaaa, IBS. Choróbsko doszczętnie spie*****o już mi życie i wcale nie zapowiada na jakąkolwiek poprawę. Wystarczy, że zdenerwuję się czymkolwiek i muszę gonić do kibla. Za niecały miesiąc rozpoczynam studia i aż nie mogę się doczekać, gdy siedząc w ławce wokół kompletnie nieznanych mi ludzi zapadnie na chwilę cisza i odezwą się moje jelita/ew. żołądek (takie 'perełki' zdarzały się w szkole średniej) : (
Na razie próbowałem się kurować ziółkami, ale efekty były marne. Kiedy miałem maturę, rano zaliczałem ok.5-6 wizyt w łazience, później łykałem 2 laremidy i jakoś obyło się bez komplikacji. Ale przecież ile tak można...
Na razie próbowałem się kurować ziółkami, ale efekty były marne. Kiedy miałem maturę, rano zaliczałem ok.5-6 wizyt w łazience, później łykałem 2 laremidy i jakoś obyło się bez komplikacji. Ale przecież ile tak można...