06 Gru 2009, Nie 21:48, PID: 188844
Co to jest tak dokładnie to NLP?
Ogólnie cały temat bardzo ciekawy! Zauważam tu wiele spraw, z którymi bym się zgodziła jeśłi chodzi o optymizm i chcęć pokonywania lęków. Może te misje niekoniecznie mi się podobają, ale jeśłi chodzi o samą idee aby "ruszyć się z miejsca", coś pokonać, wysilić się, być gotowym aby zapłacić cenę za wyzdrowienie (czyli być gotowym aby znaleźć się w trudnej sytuacji i odczuć te wsyztskie trudne emocje, zmierzyć się z nimi...) to jestem ZA TYM.
Uwżam, iż jeśli ktoś czeka i liczy na to, że pewnego dnia, tak z dnia na dzień, nagle poczuje się super dobrze i nagle lęk zniknie to obawiam się, że może się nie doczekać. To tak nie działa. Wszystko wymaga pracy, wymaga "potu". W pewnym sensie trzeba całego siebie "złamać" ( a to boli i wcale nie jest przyjemne) aby móc zacząć żyć na nowo, aby się zmienić. Zatem jeśłi ktoś czeka, aż poczuje się dobrze i dopiero wtedy zamierza coś zrobić (znajdywać się w sytuacjach społecznych) to może się nie doczekać. Ogólnie chodzi o to, że jestem za działaniem!
Uważam, iż bardzo wiele może zdziałać nasza siła woli, to że naprawdę coś się chce. Człowiek z pewnością jest w stanie zrobić więcej niż mu się wydaje, zrobić coś co zdaje mu się być ponad jego siły, ale na pewno wymaga to determinacji, olbrzymiej pracy.
Myślę, że coniektórym może pomóc świadomość, że fs to choroba - coś z czym da się walczyć, jest wyleczalne. Świadomość, że fs jest chorobą może pomóc w zrozumieniu, iż odczuwane lęki są bezpodstawne, nielogiczne, niedorzeczne. Taka osoba może w końcu zrozumieć, że sytuacje z którymi ma do czynienia w rzeczywistości nie stanowią żądnego realnego zagrożenia. I ten lęk może z czasem zacząć traktować jak nieprzyjemną emocję, którą z czasem uda się temu komuś całkowicie zignorować.
Natomiast wydaje mi się, iż dla innych świadomość, że fs jest chorobą może stać się wymówką aby nie musieć niczego zmieniać. Taki ktoś swoje niepowodzenia, czy niechęć do działania zawsze może usprawiedliwaić tym, że właśnie ma fobie. Może też stać się tak, iż ktoś nie podejmie żadnego wysiłku bo uzna, że wszelki wysiłek jest bezcelowy bo choroba powoduje, że się nie jest w stanie, że się nie da niczego zmienić. A ktoś jeszcze inny może zwyczajnie stracić nadzieje na uleczenie biorąc pod uwagę fakt, iż tego typu zaburzenia są przewlekłe i ogólnie trudne do wyleczenia i może naprawdę wierzyć, że nie da się już jemu pomóc. I myślę, iż simi właśnie takie osoby zachęca aby się nie koncentrowały na tym, że mają fobię ale myślały o tym jak chcą żyć, co pragną zmienić. Czasem łatwiej jest niezdawać sobie sprawy z tego, że się ma fs, bo wówczas łatwiej to pokonać. Ale to duże uogólnienie.
Ogólnie cały temat bardzo ciekawy! Zauważam tu wiele spraw, z którymi bym się zgodziła jeśłi chodzi o optymizm i chcęć pokonywania lęków. Może te misje niekoniecznie mi się podobają, ale jeśłi chodzi o samą idee aby "ruszyć się z miejsca", coś pokonać, wysilić się, być gotowym aby zapłacić cenę za wyzdrowienie (czyli być gotowym aby znaleźć się w trudnej sytuacji i odczuć te wsyztskie trudne emocje, zmierzyć się z nimi...) to jestem ZA TYM.
Uwżam, iż jeśli ktoś czeka i liczy na to, że pewnego dnia, tak z dnia na dzień, nagle poczuje się super dobrze i nagle lęk zniknie to obawiam się, że może się nie doczekać. To tak nie działa. Wszystko wymaga pracy, wymaga "potu". W pewnym sensie trzeba całego siebie "złamać" ( a to boli i wcale nie jest przyjemne) aby móc zacząć żyć na nowo, aby się zmienić. Zatem jeśłi ktoś czeka, aż poczuje się dobrze i dopiero wtedy zamierza coś zrobić (znajdywać się w sytuacjach społecznych) to może się nie doczekać. Ogólnie chodzi o to, że jestem za działaniem!
Uważam, iż bardzo wiele może zdziałać nasza siła woli, to że naprawdę coś się chce. Człowiek z pewnością jest w stanie zrobić więcej niż mu się wydaje, zrobić coś co zdaje mu się być ponad jego siły, ale na pewno wymaga to determinacji, olbrzymiej pracy.
Myślę, że coniektórym może pomóc świadomość, że fs to choroba - coś z czym da się walczyć, jest wyleczalne. Świadomość, że fs jest chorobą może pomóc w zrozumieniu, iż odczuwane lęki są bezpodstawne, nielogiczne, niedorzeczne. Taka osoba może w końcu zrozumieć, że sytuacje z którymi ma do czynienia w rzeczywistości nie stanowią żądnego realnego zagrożenia. I ten lęk może z czasem zacząć traktować jak nieprzyjemną emocję, którą z czasem uda się temu komuś całkowicie zignorować.
Natomiast wydaje mi się, iż dla innych świadomość, że fs jest chorobą może stać się wymówką aby nie musieć niczego zmieniać. Taki ktoś swoje niepowodzenia, czy niechęć do działania zawsze może usprawiedliwaić tym, że właśnie ma fobie. Może też stać się tak, iż ktoś nie podejmie żadnego wysiłku bo uzna, że wszelki wysiłek jest bezcelowy bo choroba powoduje, że się nie jest w stanie, że się nie da niczego zmienić. A ktoś jeszcze inny może zwyczajnie stracić nadzieje na uleczenie biorąc pod uwagę fakt, iż tego typu zaburzenia są przewlekłe i ogólnie trudne do wyleczenia i może naprawdę wierzyć, że nie da się już jemu pomóc. I myślę, iż simi właśnie takie osoby zachęca aby się nie koncentrowały na tym, że mają fobię ale myślały o tym jak chcą żyć, co pragną zmienić. Czasem łatwiej jest niezdawać sobie sprawy z tego, że się ma fs, bo wówczas łatwiej to pokonać. Ale to duże uogólnienie.