17 Sty 2010, Nie 12:27, PID: 193577
O, to ja z kolei nie wiedziałam, że można tak bez ministrantów xd
U nas jest tak, że ministranci najpierw pukają, pytają, czy domownicy przyjmą księdza, jeśli tak, to wchodzą do domu, śpiewają "Przybieżeli do Betlejem" i mówią, że ksiądz zaraz przyjdzie. Mają skarbonkę i można im coś wrzucić Wychodzą i pochwili zjawia się ksiądz, wchodzą razem z nim i wszyscy odmawiają krótką modlitwę. Potem ministranci wychodzą i idą zaśpiewać do następnego mieszkania, a ksiądz zostaje chwilę na pogawędce.
U nas jest tak, że ministranci najpierw pukają, pytają, czy domownicy przyjmą księdza, jeśli tak, to wchodzą do domu, śpiewają "Przybieżeli do Betlejem" i mówią, że ksiądz zaraz przyjdzie. Mają skarbonkę i można im coś wrzucić Wychodzą i pochwili zjawia się ksiądz, wchodzą razem z nim i wszyscy odmawiają krótką modlitwę. Potem ministranci wychodzą i idą zaśpiewać do następnego mieszkania, a ksiądz zostaje chwilę na pogawędce.
Cytat:Moja parafia jest duża, ale tylko jeśli chodzi o liczbę ludzi - kolędę przez długi czas mieliśmy co 2 lata.U nas też tak czasami było. Teraz księżom pomagają zakonnicy