02 Kwi 2010, Pią 10:48, PID: 200466
Temat nieco niekonwencjonalnie napisany i z przesłaniem, całkiem dobrze się czytało. W sumie mógłbym się podpisać po tym co napisał Modrzew.
Nie tak dawno temu, bo w zeszłe wakacje, udało mi się wprowadzić w życie podobny model postrzegania świata, te 3 miesiące życia były najlepszymi jaki mi się dotychczas przytrafiły. Nie było to łatwe, czytałem, słuchałem (w tym konkretnym przypadku audiobooki Nikodema Marszałka - POLECAM GORĄCO), dużo rozmyślałem oraz poznałem w necie jedną osobę (później przenieśliśmy znajomość do reala), która mimo niełatwego życia starała się każdego dnia czerpać z niego to co najlepsze, z czasem oboje zaczęliśmy napędzać się pozytywną energią. Dzięki temu wszystkiemu znalazłem w sobie siłę by znacznie zniwelować moje dwa największe kompleksy, które towarzyszą od długich lat.
W tym czasie poznałem mnóstwo osób oraz przeprowadziłem więcej rozmów niż w ciągu wielu ostatnich lat mojego życia. Zacząłem nawiązywać bliższe kontakty z kobietami, dostałem się na staż (moja pierwsza praca) oraz spełniłem kilka swoich małych "marzeń", tj. zapisałem się na kickboxing (z którego jednak musiałem zrezygnować z powodu groźby kontuzji) oraz kurs tańca, byłem rozmowny, spontaniczny, radosny i szczęśliwy, nie dopuszczałem do siebie negatywnych myśli, niemalże w pełni się usamodzielniłem, prawie w ogóle nie bywałem w domu. Teraz jak o tym piszę brzmi dla mnie to niczym bajka... Niestety jak soulja słusznie zauważył:
Moje ostatnie update`y, mimo że chwilowo mi pomogły, na dłuższą metę nie zmieniły mojego "oprogramowania" na tyle, by działało ono sprawnie.
Wraz z rozpoczęciem kolejnego roku akademickiego, powróceniem do starego środowiska zacząłem się załamywać. Podjąłem kilka niefortunnych decyzji m.in. związanych z uczelnią, które osłabiły moja wiarę w siebie, siłę ducha jak i fizyczną. Zrezygnowałem z tańca, który sprawiał mi wiele przyjemności, gdyż brakowało mi energii po całym dniu spędzonym na uczelni. Na początku roku nawiązałem bliższą znajomość z ciekawą, inteligentną, atrakcyjną kobietą jednak ten związek również nie przetrwał, mimo że miała Ona w sobie wiele empatii do mnie, jednak ja zawiodłem przede wszystkim siebie i ją w efekcie. W późniejszym czasie popadłem w największą depresję z jaką przyszło mi się zmierzyć, w jej czasie zaniedbałem swoje zdrowie, formę nad którą systematycznie, w pocie czoła, pracowałem przez wiele tygodni, moje kompleksy znowu zaczęły brać górę, porażka na całej linii, teraz mam trudności ze spojrzeniem na siebie w lustrze... Odizolowałem się od wszystkich otaczających mnie ludzi, zerwałem kontakty z osobami, które ceniłem, nadal cenię. Ostatnie pół roku były dla mnie prawdziwą mordęgą, szczególnie okres około świąteczny kiedy to chyba nie było dnia, żebym nie myślał o śmierci, samobójstwie. Na szczęście najgorszy okres już przetrwałem, teraz ma być już tylko lepiej!
Jednak do czego dążę? Napisałem to wszystko, ponieważ jestem jednym z przykładów, że można, da się znacznie odmienić swoje życie, nawet jeśli jeszcze nie tak dawno się w to nie wierzyło. Jednak nie wystarczy przeczytać kilka inspirujących słów, cudzych doświadczeń, jak te Modrzewia. Z wiedzą często nie idzie zrozumienie, większość rzeczy trzeba doświadczyć na własnej skórze by pojąć ich sens, "przesiąknąć" nimi. Wątpię żeby przeczytanie tego tematu sprawiło że czytający dowiedzą się czegoś co było dla nich "niedostrzegalne", "niedostępne", nagle otworzyło im oczy i zmieniło w zauważalny sposób ich życie. No to trzeba przede wszystkim czasu i ciężkiej, systematycznej pracy, prawdziwej determinacji i silnej woli oraz rozsądku, mi w pewnym momencie czegoś zabrakło, mimo świetnych rezultatów większa część (niektóre zmiany wciąż się utrzymują i prawdopodobnie tak już zostanie) mojej pracy nad sobą poszła na marne. Ilość schematów, które musimy przełamać bywa naprawdę olbrzymia, bywa że tworzyły się one w naszej podświadomości przez lata i właśnie z tego powodu pozbycie się ich, TRWAŁE przełamanie otaczającej nas bariery również wymaga wiele wysiłku.
Oczywiście wszystko jest możliwe, możemy osiągnąć niemalże wszystko co sobie postanowimy, jednak wpierw musimy do tego dojrzeć, czego Wam, oraz sobie, serdecznie życzę.
Nie tak dawno temu, bo w zeszłe wakacje, udało mi się wprowadzić w życie podobny model postrzegania świata, te 3 miesiące życia były najlepszymi jaki mi się dotychczas przytrafiły. Nie było to łatwe, czytałem, słuchałem (w tym konkretnym przypadku audiobooki Nikodema Marszałka - POLECAM GORĄCO), dużo rozmyślałem oraz poznałem w necie jedną osobę (później przenieśliśmy znajomość do reala), która mimo niełatwego życia starała się każdego dnia czerpać z niego to co najlepsze, z czasem oboje zaczęliśmy napędzać się pozytywną energią. Dzięki temu wszystkiemu znalazłem w sobie siłę by znacznie zniwelować moje dwa największe kompleksy, które towarzyszą od długich lat.
W tym czasie poznałem mnóstwo osób oraz przeprowadziłem więcej rozmów niż w ciągu wielu ostatnich lat mojego życia. Zacząłem nawiązywać bliższe kontakty z kobietami, dostałem się na staż (moja pierwsza praca) oraz spełniłem kilka swoich małych "marzeń", tj. zapisałem się na kickboxing (z którego jednak musiałem zrezygnować z powodu groźby kontuzji) oraz kurs tańca, byłem rozmowny, spontaniczny, radosny i szczęśliwy, nie dopuszczałem do siebie negatywnych myśli, niemalże w pełni się usamodzielniłem, prawie w ogóle nie bywałem w domu. Teraz jak o tym piszę brzmi dla mnie to niczym bajka... Niestety jak soulja słusznie zauważył:
soulja napisał(a):Najbardziej wkurza mnie to ,że w ciągu dnia zapominam o tym i działam jak ten sam nakręcony robot na starym oprogramowaniu.
Ile razy bym sobie w tej głowie nie poukładał wiecznie ten sam burdel się robi gdy trzeba działać.
Moje ostatnie update`y, mimo że chwilowo mi pomogły, na dłuższą metę nie zmieniły mojego "oprogramowania" na tyle, by działało ono sprawnie.
Wraz z rozpoczęciem kolejnego roku akademickiego, powróceniem do starego środowiska zacząłem się załamywać. Podjąłem kilka niefortunnych decyzji m.in. związanych z uczelnią, które osłabiły moja wiarę w siebie, siłę ducha jak i fizyczną. Zrezygnowałem z tańca, który sprawiał mi wiele przyjemności, gdyż brakowało mi energii po całym dniu spędzonym na uczelni. Na początku roku nawiązałem bliższą znajomość z ciekawą, inteligentną, atrakcyjną kobietą jednak ten związek również nie przetrwał, mimo że miała Ona w sobie wiele empatii do mnie, jednak ja zawiodłem przede wszystkim siebie i ją w efekcie. W późniejszym czasie popadłem w największą depresję z jaką przyszło mi się zmierzyć, w jej czasie zaniedbałem swoje zdrowie, formę nad którą systematycznie, w pocie czoła, pracowałem przez wiele tygodni, moje kompleksy znowu zaczęły brać górę, porażka na całej linii, teraz mam trudności ze spojrzeniem na siebie w lustrze... Odizolowałem się od wszystkich otaczających mnie ludzi, zerwałem kontakty z osobami, które ceniłem, nadal cenię. Ostatnie pół roku były dla mnie prawdziwą mordęgą, szczególnie okres około świąteczny kiedy to chyba nie było dnia, żebym nie myślał o śmierci, samobójstwie. Na szczęście najgorszy okres już przetrwałem, teraz ma być już tylko lepiej!
Jednak do czego dążę? Napisałem to wszystko, ponieważ jestem jednym z przykładów, że można, da się znacznie odmienić swoje życie, nawet jeśli jeszcze nie tak dawno się w to nie wierzyło. Jednak nie wystarczy przeczytać kilka inspirujących słów, cudzych doświadczeń, jak te Modrzewia. Z wiedzą często nie idzie zrozumienie, większość rzeczy trzeba doświadczyć na własnej skórze by pojąć ich sens, "przesiąknąć" nimi. Wątpię żeby przeczytanie tego tematu sprawiło że czytający dowiedzą się czegoś co było dla nich "niedostrzegalne", "niedostępne", nagle otworzyło im oczy i zmieniło w zauważalny sposób ich życie. No to trzeba przede wszystkim czasu i ciężkiej, systematycznej pracy, prawdziwej determinacji i silnej woli oraz rozsądku, mi w pewnym momencie czegoś zabrakło, mimo świetnych rezultatów większa część (niektóre zmiany wciąż się utrzymują i prawdopodobnie tak już zostanie) mojej pracy nad sobą poszła na marne. Ilość schematów, które musimy przełamać bywa naprawdę olbrzymia, bywa że tworzyły się one w naszej podświadomości przez lata i właśnie z tego powodu pozbycie się ich, TRWAŁE przełamanie otaczającej nas bariery również wymaga wiele wysiłku.
Oczywiście wszystko jest możliwe, możemy osiągnąć niemalże wszystko co sobie postanowimy, jednak wpierw musimy do tego dojrzeć, czego Wam, oraz sobie, serdecznie życzę.