21 Maj 2010, Pią 23:54, PID: 206820
Postanowiłem uczcić postem moje 29 urodziny ... a skoro już nawinął się mój ulubiony temat
Straszny problem mam z wejściem do restauracji, parę razy zrezygnowałem z obiadu na mieście i zjadłem byle co w domu. Jak już coś zamawiam to raczej na wynos. Zamawiam, uciekam i wracam odebrać. Do knajpek, pubów, klubów etc. sam nie chodzę. Ze znajomymi (bardzo rzadko) nie mam takich problemów. W grupie po prostu czuję się bezpiecznie. Niestety nie jestem zbyt rozrywkowy jak już przyjdzie co do czego i już mnie raczej ze sobą nie zabierają...
Z urzędami już się przyzwyczaiłem. Nawet przez telefon nie mam takiego stresa jak kiedyś. Chociaż przez nerwy czasami zdarza mi się paplać głupoty.
W pracy niestety unikam publicznych wystąpień nie licząc codziennego, porannego spotkania mojego zespołu, ale to moment i nie plącze mi się już język tak bardzo.
Ostatnio musiałem coś załatwić na mieście i jako jedyny z firmy nie byłem na obiedzie. Poszedłem sam do chińczyka (na szczęście był stolik dla dwóch wolny, więc miałem farta) i udało mi się bezstresowo zjeść. Więc sukces !
Jutro idę na obiad na miasto. Wchodzę do pierwszej interesującej knajpki i tyle! Nic "łatwiejszego" do głowy mi nie przychodzi...
Straszny problem mam z wejściem do restauracji, parę razy zrezygnowałem z obiadu na mieście i zjadłem byle co w domu. Jak już coś zamawiam to raczej na wynos. Zamawiam, uciekam i wracam odebrać. Do knajpek, pubów, klubów etc. sam nie chodzę. Ze znajomymi (bardzo rzadko) nie mam takich problemów. W grupie po prostu czuję się bezpiecznie. Niestety nie jestem zbyt rozrywkowy jak już przyjdzie co do czego i już mnie raczej ze sobą nie zabierają...
Z urzędami już się przyzwyczaiłem. Nawet przez telefon nie mam takiego stresa jak kiedyś. Chociaż przez nerwy czasami zdarza mi się paplać głupoty.
W pracy niestety unikam publicznych wystąpień nie licząc codziennego, porannego spotkania mojego zespołu, ale to moment i nie plącze mi się już język tak bardzo.
Ostatnio musiałem coś załatwić na mieście i jako jedyny z firmy nie byłem na obiedzie. Poszedłem sam do chińczyka (na szczęście był stolik dla dwóch wolny, więc miałem farta) i udało mi się bezstresowo zjeść. Więc sukces !
Jutro idę na obiad na miasto. Wchodzę do pierwszej interesującej knajpki i tyle! Nic "łatwiejszego" do głowy mi nie przychodzi...