04 Sie 2010, Śro 23:09, PID: 217506
aga_p napisał(a):Może ja nie mam fobii, mnie nikt nie diagnozował. Również towarzyszy mi lęk w sytuacjach społecznych, więc jest mi to najbliższe miejsce. Może ja nie wierzę, że cokolwiek umiem, od umycia podłogi po obsługę kasy (o trudniejszych rzeczach nie myślę na razie) i stąd wynikają wszystkie moje lęki. A jeśli to fobia, to nie musi dotyczyć chyba każdej płaszczyzny... Nie wiem, potrzebny byłby psycholog, ale nie określiłabym siebie jako osobę nieśmiałą, tylko strachliwą i wycofaną. Jak już się nie wycofuję, to jestem śmiała, nie super śmiała, tylko taka normalna.anikk napisał(a):Ja nie jestem nieśmiała (...)A to forum o fobii społecznej 8) Fobia to skrajna postać nieśmiałości. Ale nic to... anikk, zdaje mi się, że przeceniasz trudności związane z pracą w sklepie, obsługą kasy itd. Ten lęk jest zupełnie nieuzasadniony, byle matoł się nauczy kasę obsługiwać. Zaledwie kilka guziczków. Ja też w stresie ciężko kapuję, no ale, kurczę, trzeba jakoś sobie radzić, trzeba wierzyć. Głowa do góry i startuj na sprzedawcę! Zobaczysz, że nie ma tu żadnej filozofii.
Ja właśnie uważam, że się nie nauczę. Ale nie, że biadolę bez sensu, wyjeżdżam na kilka dni i startuję zaraz po powrocie. Muszę też zdjęcie zrobić, bo podobno bez tego teraz ani rusz.
BojęSię - no właśnie, mi też się ręce trzęsą, a musiałabym zmieniać rolkę itd. dlatego chciałabym wyspę, gdzie jest mniejszy ruch, a nie że klient za klientem podchodzi. W niektórych sklepach trzeba oderwać jeszcze ten klips zabezpieczający, ja bym pewnie rozwaliła ubranie.
W Szwecji jest fajnie, kasjerka w markecie tylko siedzi i przyjmuje banknoty, a kasa jej wyrzuca resztę, monety się samemu wrzuca, fajnie dla kasjerki, gorzej dla klienta, któremu się trzęsie ręka