11 Maj 2008, Nie 9:21, PID: 22102
Kurna*, jak ja bym chciał nie odczuwać ciągle tej cholernej potrzeby interakcji z innymi ludźmi. Swego czasu też próbowałem sobie wmówić, że są mi oni niepotrzebni, już z tego wyszedłem. U mnie jest dodatkowo ten problem, że z jednej strony ta potrzeba kontaktów jest naprawdę bardzo silna i wciąż się zmaga. Z drugiej chęć wycofania jeszcze bardziej mnie zżera.
Btw: wiele razy próbowałem nawiązać znajomości z kimś, a kiedy już mi się to prawie udało (wydaje mi się, że mnie jakoś polubili lub też chcieli mnie poznać), miałem tych ludzi na starcie dość pragnąc jedynie, żeby się odpieprzyli i wychodząc na olewającego innych gbura. Lub nie byłem w stanie wejść głębiej w tą znajomość. Cóż, osoby nie znające takich jak my problemów z autopsji nigdy nas do końca nie zrozumieją.
Ale mi się wydaję, że przyjaźń i solidarność międzyludzka to nie jest (do końca) mit. Trzeba tylko trafić na odpowiednich ludzi. Żeby to zrobić, trzeba do ludzi (jakichkolwiek) wychodzić by kogoś w miarę bliskiego spotkać, a z tym jest już kłopot i koło się zamyka . Do wyzdrowienia i jakiejś poprawy swojej aspołeczności daleka droga (ale ja chcę to zrobić i mam taki cel, wciąż mam nadzieje, że mi się uda, bo jestem teraz w takim punkcie, gdzie można pójść albo do przodu, albo do tyłu czy w dół, cokolwiek to znaczy )
*Nie wiedziałem, czy mam zacząć od "Jezus" czy od "", więc wybrałem inną opcję
Btw: wiele razy próbowałem nawiązać znajomości z kimś, a kiedy już mi się to prawie udało (wydaje mi się, że mnie jakoś polubili lub też chcieli mnie poznać), miałem tych ludzi na starcie dość pragnąc jedynie, żeby się odpieprzyli i wychodząc na olewającego innych gbura. Lub nie byłem w stanie wejść głębiej w tą znajomość. Cóż, osoby nie znające takich jak my problemów z autopsji nigdy nas do końca nie zrozumieją.
Ale mi się wydaję, że przyjaźń i solidarność międzyludzka to nie jest (do końca) mit. Trzeba tylko trafić na odpowiednich ludzi. Żeby to zrobić, trzeba do ludzi (jakichkolwiek) wychodzić by kogoś w miarę bliskiego spotkać, a z tym jest już kłopot i koło się zamyka . Do wyzdrowienia i jakiejś poprawy swojej aspołeczności daleka droga (ale ja chcę to zrobić i mam taki cel, wciąż mam nadzieje, że mi się uda, bo jestem teraz w takim punkcie, gdzie można pójść albo do przodu, albo do tyłu czy w dół, cokolwiek to znaczy )
*Nie wiedziałem, czy mam zacząć od "Jezus" czy od "", więc wybrałem inną opcję