17 Wrz 2010, Pią 16:04, PID: 223228
vika napisał(a):Eric- też w dzieciństwie lubiłam się bawić sama, dorośli chwalili mnie jako grzeczne dzieckoJa dla odmiany sporo rozrabiałem I byłem uznawany raczej za średnio-grzeczne dziecko
Ja jeśli wychodzę to nie boję się zaczepiania, mimo że ani ze mnie mięśniak, ani w ogóle nie dbam o swój wygląd zewnętrzny (byle nie wyróżniać się z tłumu i nie przyciągać niepotrzebnej uwagi nieprzyjaznych osobników). Pomimo przebycia w tym roku 3000km po mieście, gdzie nie raz wyjeżdżałem jak już było ciemno, a wracałem jak już była kompletna noc, nie zostałem zaczepiony ani razu, bo po prostu nie stwarzam do tego okazji Na początku roku dosyć się bałem, ale teraz to już sobie jeżdżę nawet w miejsca które kiedyś starałem się omijać szerokim łukiem. No bo jak zatrzymać rowerzystę? Nawet jeśli zbierze się 20 dresów pieszo to nie mają fizycznych możliwości, przed autem łatwo uciec wjeżdżając w teren, a motocyklem crossowym rzadko kto dysponuje, a już na pewno nie nosi go pod pachą i tylko czeka na okazję Łatwiej po prostu znaleźć sobie inną ofiarę. Poza tym wspominałem że 90% niebezpieczeństwa to były wyobrażenia? Dresów co prawda widuję czasem gdzieś na chodnikach, ale tam gdzie jest ich bardzo dużo nie jeżdżę. Do tego kompletnie nie zwracam na siebie ich uwagi, nie patrzę na nich, nawet nie spoglądam w ich kierunku żeby sprawdzić czy mnie obserwują. Jest w mieście kilka takich miejsc gdzie czuję się całkowicie spokojnie, lubię sobie tam pojechać, odpocząć, posiedzieć na ławce w parku i pojechać dalej Jakby nie rodzice to miałbym spoooro więcej czasu i bym sobie mógł jeździć gdzieś daleko poza miasto.