01 Paź 2010, Pią 15:35, PID: 224364
Zastanawiałem się nad tym, żeby pójść, ale się wahałem (czy w ogóle pójść, a jeśli pójść to czy po to, żeby przełamać lęk, czy po to, żeby trafić do łóżka). I to zdanie jest czasem aktualne w czasie przeszłym, a czasem w czasie teraźniejszym - chyba można się domyślić o co chodzi
Z jednej strony - to obca osoba, w moim wyobrażeniu ktoś prawie jak sklepowa - tylko, że zamiast np warzyw sprzedaje siebie, osoba, która nie ma prawdopodobnie najmniejszej ochoty nawiązywać jakiejkolwiek więzi ze swoim klientem ...
Z drugiej - będąc osobą, która kilkakrotnie będąc w "sytuacjach podbramkowych" dostała ataku paniki i nabrała dodatkowego (jakby fobii społecznej, osobowości unikającej etc było mało) lęku przed próbami spotkań z płcią przeciwną (chodzi o to, że 1.w moim odczuciu płeć przeciwna ma tendencje do prób dochodzenia do "sytuacji podbramkowych" zadziwiająco szybko i łatwo oraz 2.płeć przeciwna ma tendencje do czegoś, co określiłbym jako "bezgraniczne oddanie się mężczyźnie" w owych sytuacjach - a takie bezgraniczne oddanie się mi jest dla mnie po prostu przerażające) uważałem to za ciekawą próbę "oswojenia się" z taką sytuacją bez psucia sobie (bardzo nielicznych) znajomości (może to za wielkie słowo) z kobietami z mojego otoczenia.
Dodam, że wielu aspektach życia "przełamałem się" (nie do końca oczywiście), ale kwestia prób znalezienia sobie towarzyszki życia (nie umiałem doraźnie wymyślić lepszego określenia - przepraszam) to dla mnie sprawa szczególnie ciężka - nawet na napisanie krótkiego maila nie potrafię się zdobyć, choć w wyniku ciężkich przygotowań psychicznych (trwających już trochę lat) od jakiś paru tygodni jestem w stanie (choć nie zawsze) powiedzieć "cześć" (i to jako pierwszy) jednej dziewczynie, która mi się podoba
Doraźnie pogubiłem się w swoich rozważaniach - może ktoś coś z tego zrozumie (na co liczę) ...
Z jednej strony - to obca osoba, w moim wyobrażeniu ktoś prawie jak sklepowa - tylko, że zamiast np warzyw sprzedaje siebie, osoba, która nie ma prawdopodobnie najmniejszej ochoty nawiązywać jakiejkolwiek więzi ze swoim klientem ...
Z drugiej - będąc osobą, która kilkakrotnie będąc w "sytuacjach podbramkowych" dostała ataku paniki i nabrała dodatkowego (jakby fobii społecznej, osobowości unikającej etc było mało) lęku przed próbami spotkań z płcią przeciwną (chodzi o to, że 1.w moim odczuciu płeć przeciwna ma tendencje do prób dochodzenia do "sytuacji podbramkowych" zadziwiająco szybko i łatwo oraz 2.płeć przeciwna ma tendencje do czegoś, co określiłbym jako "bezgraniczne oddanie się mężczyźnie" w owych sytuacjach - a takie bezgraniczne oddanie się mi jest dla mnie po prostu przerażające) uważałem to za ciekawą próbę "oswojenia się" z taką sytuacją bez psucia sobie (bardzo nielicznych) znajomości (może to za wielkie słowo) z kobietami z mojego otoczenia.
Dodam, że wielu aspektach życia "przełamałem się" (nie do końca oczywiście), ale kwestia prób znalezienia sobie towarzyszki życia (nie umiałem doraźnie wymyślić lepszego określenia - przepraszam) to dla mnie sprawa szczególnie ciężka - nawet na napisanie krótkiego maila nie potrafię się zdobyć, choć w wyniku ciężkich przygotowań psychicznych (trwających już trochę lat) od jakiś paru tygodni jestem w stanie (choć nie zawsze) powiedzieć "cześć" (i to jako pierwszy) jednej dziewczynie, która mi się podoba
Doraźnie pogubiłem się w swoich rozważaniach - może ktoś coś z tego zrozumie (na co liczę) ...