05 Paź 2010, Wto 14:27, PID: 224725
Niestety, nie przeczytałam jeszcze wszystkich postów w tym temacie. Jest ich niewiele, no ale..
W każdym razie: sama chodzę na terapię poznawczo-beh.
Bardzo lubię moją psychoterapeutkę, czuję się przy niej swobodnie itd.
Byłam już na bodajże 6 spotkaniach. Czułam się naprawdę lepiej. Swoją drogą najwspanialej się czuję zaraz po wyjściu od niej.
Niestety, w ostatnim czasie widzę pewne pogorszenie. Tzn - zaczęłam nową szkołę i już raz było tak, że poziom lęku był tak wielki, że nie pojechałam na zajęcia - zamiast tego siedziałam w ubikacji w makdonaldzie kilka godzin
Nie chcę znów sobie zawalić życia (jeden kierunek studiów skonczyłam z opoznieniem i okupiłam to naprawdę wielkim cierpieniem - jakkolwiek patetycznie by to nie zabrzmiało), wiem, że terapia behawioralna przyniesie rezultat i to taki na zawsze - zmienię swój sposób myślenia, nauczę się rozróżniać opinię od faktów itd.
Niestety, wiem, widzę, że to wymaga wielkiego nakładu czasu. Na to nie jestem w stanie sobie teraz pozwolić. Chcę magicznego środka, który pozwoli mi niemalże natychmiast przestawić się na tyle żebym nie rzuciła tej szkoły przed pierwszym miesiącem zajęć.
Dlatego też - chyba zdecyduję się na włączenie farmakologii. Byłam temu początkowo przeciwna, boję się leków, ale na dobrą sprawę - w chwili obecnej nie widzę innego wyjścia.
Samą terapię - naprawdę Wam polecam. To wielka praca nad samym sobą jaką trzeba wykonać. Często męcząca i na swój sposób (przynajmniej dla mnie) upokarzająca (chwilami).
Sama jestem zła na siebie, że nie pomyślalam o tym wcześniej..przynjamniej poł roku przed rozpoczęciem tej nowej szkoły.. niecałe 2 miesiące przed - to zdecydowanie za mało czasu jak dla mnie...
W każdym razie: sama chodzę na terapię poznawczo-beh.
Bardzo lubię moją psychoterapeutkę, czuję się przy niej swobodnie itd.
Byłam już na bodajże 6 spotkaniach. Czułam się naprawdę lepiej. Swoją drogą najwspanialej się czuję zaraz po wyjściu od niej.
Niestety, w ostatnim czasie widzę pewne pogorszenie. Tzn - zaczęłam nową szkołę i już raz było tak, że poziom lęku był tak wielki, że nie pojechałam na zajęcia - zamiast tego siedziałam w ubikacji w makdonaldzie kilka godzin
Nie chcę znów sobie zawalić życia (jeden kierunek studiów skonczyłam z opoznieniem i okupiłam to naprawdę wielkim cierpieniem - jakkolwiek patetycznie by to nie zabrzmiało), wiem, że terapia behawioralna przyniesie rezultat i to taki na zawsze - zmienię swój sposób myślenia, nauczę się rozróżniać opinię od faktów itd.
Niestety, wiem, widzę, że to wymaga wielkiego nakładu czasu. Na to nie jestem w stanie sobie teraz pozwolić. Chcę magicznego środka, który pozwoli mi niemalże natychmiast przestawić się na tyle żebym nie rzuciła tej szkoły przed pierwszym miesiącem zajęć.
Dlatego też - chyba zdecyduję się na włączenie farmakologii. Byłam temu początkowo przeciwna, boję się leków, ale na dobrą sprawę - w chwili obecnej nie widzę innego wyjścia.
Samą terapię - naprawdę Wam polecam. To wielka praca nad samym sobą jaką trzeba wykonać. Często męcząca i na swój sposób (przynajmniej dla mnie) upokarzająca (chwilami).
Sama jestem zła na siebie, że nie pomyślalam o tym wcześniej..przynjamniej poł roku przed rozpoczęciem tej nowej szkoły.. niecałe 2 miesiące przed - to zdecydowanie za mało czasu jak dla mnie...