25 Lut 2011, Pią 16:46, PID: 241377
frezja napisał(a):Problem jest taki, że na co dzień tak łatwo nie mam, czy wobec tego takie sytuacje będę mieć wszędzie, bo ludzie przyjaźnią się tylko z tymi super nastawionymi, a jak ma się jakieś problemy to "radź sobie sam, nie chce mi się z tobą rozmawiać, albo będziemy się z ciebie śmiać bo można"?
Może przyjaźnią się z takimi, którzy się na nich otworzą i nie będą sprawiali wrażenia groźnych lub bardzo słabych (zwykłe instynkty stadne).
Dobrze, gdyby empatia i współczucie były bardziej rozwinięte u co niektórych... ale tak naprawdę nie ma znaczenia, co powinno być, co chciałabym, żeby było. Zwłaszcza chodzi o oczekiwania wobec innych ludzi - ich zachowań, nastawienia, emocji. Nie mamy na to wpływu. Mamy wpływ tylko na siebie i dlatego ważne jest jedynie, co możemy zrobić ze sobą. Na to reaguje otoczenie i w ten sposób poprawiamy swoją sytuację. Przynajmniej tak na terapii powiedzieli Ale mnie to przekonuje.
Kiedyś myślałam, że świat i ludzie są w błędzie i na dodatek niesprawiedliwi, i to ja wiem najlepiej (nie ważne co). Tymczasem jeśli naprawdę większość zachowuje się w określony sposób, to nie ma możliwości, żeby ci wszyscy ludzie się mylili. Większe prawdopodobieństwo, że ja coś partaczę.
Doszłam do wniosku, że nie ma sprawiedliwości i nigdy nie będzie. Pozostaje się dostosować. Albo nie - ale wtedy ponosić tego konsekwencje. Wybór należy do mnie. Na razie jestem w tej drugiej sytuacji
Chociaż... zdarzają się cudowni ciepli ludzi, przy których łatwiej być sobą.