28 Lis 2011, Pon 14:38, PID: 281293
Odbyłam już trzydniowy kurs aktywizacji zawodowej z PUP, kto jest zainteresowany, niech przeczyta. :-P
Dzień # 1
Przed wyjściem z domu denerwowałam się, ale jakoś się opanowałam i poszłam na tramwaj, czekała mnie półgodzinna podróż. Na miejscu okazało się, że ludzie już czekają na kurs, ale większość jest w wieku ok. 40+, tylko dwie osoby były mniej więcej w moim wieku. Sala okazała się bardzo mała, każdy siedział blisko innych osób, mnie przypadło miejsce pomiędzy dwoma kobietami (do końca kursu każdy siadał na tym samym miejscu). Po wstępnych informacjach prowadząca powiedziała, że musimy się poznać, więc najpierw każdy miał powiedzieć swoje imię, wykształcenie, doświadczenie zawodowe oraz co lubi i czego nie lubi, następnie rozdała takie jakby wizytówki i trzeba była na nich wpisać swoje imię (przypomniało mi to czasy szkoły :-D ). W pierwszy dzień omawiany był rynek pracy i sposoby poszukiwania pracy, czyli raczej oczywiste rzeczy. Najbardziej obawiałam się przerwy, która miała być ok. 20-minutowa, ale w tym czasie poszłam do łazienki, potem przeglądałam ogłoszenia i zjadłam wafelka. Następnie wróciłam do sali, do której niektórzy już wrócili i pili kawę, ja jej sobie nie zrobiłam z dwóch powodów, po pierwsze nie lubię kawy, po drugie nawet jakby była herbata, to bym się denerwowała, że ludzie patrzą jak ją robię, ale nie wszyscy pili, więc było ok. Zajęcia do końca miały już formę teorii, potem poszłam na tramwaj powrotny, niektóre kobiety ze sobą gadały, jednak nie miałam ochoty z nimi wsiadać, bo o czym JA miałabym z nimi rozmawiać lub co gorsza nad nimi stać i nic nie mówić? Wsiadłam więc do drugiego wagonu.
Dzień # 2
Ten dzień zaczął się pechowo, bo mój tramwaj nie przyjechał i musiałam czekać kwadrans na kolejny, więc pojawiła się wizja, że się spóźnię. Jak już w końcu jechałam, to nieoczekiwanie na jednym przystanku wsiadła jedna "koleżanka" z kursu, kobieta ok. czterdziestoletnia, i chciała, żebym się do niej dosiadła. Co miałam zrobić? Zgodziłam się i nie było tak źle, trochę rozmawiałyśmy, sama nawet zadałam jakieś pytania. Potem poszłyśmy razem do sali i przyszłyśmy spóźnione, ale najwyżej z 3 minuty. W tym dniu były omawiane sposoby pisania CV i listu motywacyjnego. Ja już sama wcześniej umiałam je napisać, ale dowiedziałam się kilku nowych rzeczy, dostaliśmy też przykładowe wzory różnych listów i CV. Była praca w grupach ok. siedmioosobowych, 3 osoby zaczęły głośno dyskutować, więc nie miałam ochoty się odzywać, jedna z kobiet w pewnym momencie spytała mnie nawet, czy jestem w ich grupie, no ale nie wszyscy się udzielali, więc nie czułam się z tym źle. Przerwa minęła, potem jeszcze było trochę teorii i oglądaliśmy pierwszą część filmu nt. rozmowy kwalifikacyjnej.
Dzień # 3
W ostatni dzień dojechałam na czas, kilka osób jednak się spóźniło, więc musieliśmy czekać. Pierwszą rzeczą, jaką robiliśmy był test predyspozycji zawodowych. Jeszcze o tym nie wspomniałam, ale przed kursem obawiałam się, że będziemy robić jakieś zadania i nie będę mogła nadążyć lub coś ( ), ale okazało się, że przekrój społeczny grupy jest bardzo duży i ja należałam do tej grupy osób, która najszybciej wszystko robiła. Niektórzy nie rozumieli poleceń, nie wiedzieli, jak coś zrobić lub już w ogóle nie kończyli danego zadania, bo nie było czasu. Tak właśnie było z tym testem predyspozycji. Jeśli chodzi o moje rozwiązanie, to ten opis zawodów/moich zainteresowań z najwyższą liczbą punktów tylko w połowie mi odpowiadał, bo wyszło mniej więcej, że lubię obcować ze słowem pisanym i mówionym (prawda) i że lubię przemawiać, kierować innymi (nieprawda). Później przeszliśmy do cech osobowości i m.in. dostaliśmy taką listę z wypisanymi cechami. Tutaj też pojawiły się trzy "gry". Pierwsza polegała na zaznaczeniu na kartce trzech cech, które posiadamy i uzasadnieniu w jakich sytuacjach się one przejawiają, np. jestem punktualna, bo zawsze przychodzę wszędzie na czas. I tak wyszło, że to ja pierwsza mówiłam, bo inna pani chciała być ostatnia. Te uzasadnienia można było zapisać wcześniej, ale ja już je mówiłam z pamięci, bo nie chciało mi się pisać. Niektórzy mieli z tym problem, nie uzasadniali itp. Drugie zadanie przypominało głuchy telefon, tylko że 5 osób wyszło z sali, a jedna w środku miała zapamiętać przeczytaną historię, reszta tylko się przysłuchiwała zabawie. Pani, która została wybrana nie mogła jednak zapamiętać historii, więc inna ją wyręczyła. Ogólnie po dwukrotnym przeczytaniu tej opowiastki, zapamiętałam ją, ale chyba będąc na miejscu tej pani, tez miałabym z tym problemy, stres itd. Wtedy osoby, które wyszły po kolei wchodziły i każdy miał przekazać tę historię, przy ostatniej osobie już tylko ogólny zarys pozostał ten sam, bo dużo szczegółów się zmieniło. W trzeciej grze trzeba było narysować walizkę i w środku wpisać 2 cechy zewnętrzne, 2 cechy wewnętrzne i 1 nasze doświadczenie, potem prowadząca zebrała kartki i każdy miał wylosować jakąś, żeby odczytać cechy innej osoby i spróbować odgadnąć kto je napisał. Po przerwie przeszliśmy do omawiania rozmowy kwalifikacyjnej, dała nam też kserówki z przykładowymi pytaniami, jakie mogą pojawić się na rozmowie, oglądaliśmy też drugą część filmu. Na końcu można było wpisać się na kurs komputerowy, który będzie organizowany dopiero od nowego roku, będą na nim podstawy Worda, Excela i Internetu, ale kurs ma trwać miesiąc, więc myślę, że czegoś nowego bym się na nim dowiedziała. Dostaliśmy też zaświadczenia o ukończeniu kursu aktywizacji zawodowej i można było się rozejść.
Podsumowanie: w ogólnym rozrachunku kurs oceniam pozytywnie, dowiedziałam się kilku nowych rzeczy, dostałam przydatne kserówki, coś robiłam, a nie tylko siedziałam w domu, przebywałam wśród ludzi i pomimo że aż tak dużo nie rozmawiałam, to jednak się odzywałam, wykonywałam różne zadania i zapisałam się na kurs komputerowy. :-P
Dzień # 1
Przed wyjściem z domu denerwowałam się, ale jakoś się opanowałam i poszłam na tramwaj, czekała mnie półgodzinna podróż. Na miejscu okazało się, że ludzie już czekają na kurs, ale większość jest w wieku ok. 40+, tylko dwie osoby były mniej więcej w moim wieku. Sala okazała się bardzo mała, każdy siedział blisko innych osób, mnie przypadło miejsce pomiędzy dwoma kobietami (do końca kursu każdy siadał na tym samym miejscu). Po wstępnych informacjach prowadząca powiedziała, że musimy się poznać, więc najpierw każdy miał powiedzieć swoje imię, wykształcenie, doświadczenie zawodowe oraz co lubi i czego nie lubi, następnie rozdała takie jakby wizytówki i trzeba była na nich wpisać swoje imię (przypomniało mi to czasy szkoły :-D ). W pierwszy dzień omawiany był rynek pracy i sposoby poszukiwania pracy, czyli raczej oczywiste rzeczy. Najbardziej obawiałam się przerwy, która miała być ok. 20-minutowa, ale w tym czasie poszłam do łazienki, potem przeglądałam ogłoszenia i zjadłam wafelka. Następnie wróciłam do sali, do której niektórzy już wrócili i pili kawę, ja jej sobie nie zrobiłam z dwóch powodów, po pierwsze nie lubię kawy, po drugie nawet jakby była herbata, to bym się denerwowała, że ludzie patrzą jak ją robię, ale nie wszyscy pili, więc było ok. Zajęcia do końca miały już formę teorii, potem poszłam na tramwaj powrotny, niektóre kobiety ze sobą gadały, jednak nie miałam ochoty z nimi wsiadać, bo o czym JA miałabym z nimi rozmawiać lub co gorsza nad nimi stać i nic nie mówić? Wsiadłam więc do drugiego wagonu.
Dzień # 2
Ten dzień zaczął się pechowo, bo mój tramwaj nie przyjechał i musiałam czekać kwadrans na kolejny, więc pojawiła się wizja, że się spóźnię. Jak już w końcu jechałam, to nieoczekiwanie na jednym przystanku wsiadła jedna "koleżanka" z kursu, kobieta ok. czterdziestoletnia, i chciała, żebym się do niej dosiadła. Co miałam zrobić? Zgodziłam się i nie było tak źle, trochę rozmawiałyśmy, sama nawet zadałam jakieś pytania. Potem poszłyśmy razem do sali i przyszłyśmy spóźnione, ale najwyżej z 3 minuty. W tym dniu były omawiane sposoby pisania CV i listu motywacyjnego. Ja już sama wcześniej umiałam je napisać, ale dowiedziałam się kilku nowych rzeczy, dostaliśmy też przykładowe wzory różnych listów i CV. Była praca w grupach ok. siedmioosobowych, 3 osoby zaczęły głośno dyskutować, więc nie miałam ochoty się odzywać, jedna z kobiet w pewnym momencie spytała mnie nawet, czy jestem w ich grupie, no ale nie wszyscy się udzielali, więc nie czułam się z tym źle. Przerwa minęła, potem jeszcze było trochę teorii i oglądaliśmy pierwszą część filmu nt. rozmowy kwalifikacyjnej.
Dzień # 3
W ostatni dzień dojechałam na czas, kilka osób jednak się spóźniło, więc musieliśmy czekać. Pierwszą rzeczą, jaką robiliśmy był test predyspozycji zawodowych. Jeszcze o tym nie wspomniałam, ale przed kursem obawiałam się, że będziemy robić jakieś zadania i nie będę mogła nadążyć lub coś ( ), ale okazało się, że przekrój społeczny grupy jest bardzo duży i ja należałam do tej grupy osób, która najszybciej wszystko robiła. Niektórzy nie rozumieli poleceń, nie wiedzieli, jak coś zrobić lub już w ogóle nie kończyli danego zadania, bo nie było czasu. Tak właśnie było z tym testem predyspozycji. Jeśli chodzi o moje rozwiązanie, to ten opis zawodów/moich zainteresowań z najwyższą liczbą punktów tylko w połowie mi odpowiadał, bo wyszło mniej więcej, że lubię obcować ze słowem pisanym i mówionym (prawda) i że lubię przemawiać, kierować innymi (nieprawda). Później przeszliśmy do cech osobowości i m.in. dostaliśmy taką listę z wypisanymi cechami. Tutaj też pojawiły się trzy "gry". Pierwsza polegała na zaznaczeniu na kartce trzech cech, które posiadamy i uzasadnieniu w jakich sytuacjach się one przejawiają, np. jestem punktualna, bo zawsze przychodzę wszędzie na czas. I tak wyszło, że to ja pierwsza mówiłam, bo inna pani chciała być ostatnia. Te uzasadnienia można było zapisać wcześniej, ale ja już je mówiłam z pamięci, bo nie chciało mi się pisać. Niektórzy mieli z tym problem, nie uzasadniali itp. Drugie zadanie przypominało głuchy telefon, tylko że 5 osób wyszło z sali, a jedna w środku miała zapamiętać przeczytaną historię, reszta tylko się przysłuchiwała zabawie. Pani, która została wybrana nie mogła jednak zapamiętać historii, więc inna ją wyręczyła. Ogólnie po dwukrotnym przeczytaniu tej opowiastki, zapamiętałam ją, ale chyba będąc na miejscu tej pani, tez miałabym z tym problemy, stres itd. Wtedy osoby, które wyszły po kolei wchodziły i każdy miał przekazać tę historię, przy ostatniej osobie już tylko ogólny zarys pozostał ten sam, bo dużo szczegółów się zmieniło. W trzeciej grze trzeba było narysować walizkę i w środku wpisać 2 cechy zewnętrzne, 2 cechy wewnętrzne i 1 nasze doświadczenie, potem prowadząca zebrała kartki i każdy miał wylosować jakąś, żeby odczytać cechy innej osoby i spróbować odgadnąć kto je napisał. Po przerwie przeszliśmy do omawiania rozmowy kwalifikacyjnej, dała nam też kserówki z przykładowymi pytaniami, jakie mogą pojawić się na rozmowie, oglądaliśmy też drugą część filmu. Na końcu można było wpisać się na kurs komputerowy, który będzie organizowany dopiero od nowego roku, będą na nim podstawy Worda, Excela i Internetu, ale kurs ma trwać miesiąc, więc myślę, że czegoś nowego bym się na nim dowiedziała. Dostaliśmy też zaświadczenia o ukończeniu kursu aktywizacji zawodowej i można było się rozejść.
Podsumowanie: w ogólnym rozrachunku kurs oceniam pozytywnie, dowiedziałam się kilku nowych rzeczy, dostałam przydatne kserówki, coś robiłam, a nie tylko siedziałam w domu, przebywałam wśród ludzi i pomimo że aż tak dużo nie rozmawiałam, to jednak się odzywałam, wykonywałam różne zadania i zapisałam się na kurs komputerowy. :-P