14 Cze 2012, Czw 16:10, PID: 304547
mysle, ze istotniejsze jest, by przygladnac sie temu jak rodzicie wplyneli na nas, na nasze postrzeganie siebie, innych ludzi czy rzeczywistosci w ogole. trzeba sie zastanowic jak to, co dzialo sie kiedys uksztaltowalo nas i w jakims stopniu przenosimy owe doswiadczenia na zycie dzis.
jako prosty przyklad moze posluzyc chocby fobia spoleczna itp: skoro w domu nie bylo poczucia bezpieczenstwa, najblizsi od ktorych pragnie sie milosci potrafia niszczyc ciebie, twoje poczucie wartosci jest skutecznie zanizane, to nic dziwnego, ze wyrasta sie na osobe, ktora boi sie ufac innym, postrzega ludzi jako zagrozenie, jedyna forma akceptacji wydaje sie byc ta bezwarunkowa, a wszystko to jest jeszcze podsycane niskim poczuciem wartosci (co stanowi dodatkowe 'uzasadnienie', by sie bac).
tutaj, wybaczenie oprawcom, mozna postrzegac jako symboliczne wybaczenie wszystkim ludziom w ogole. skoro dopuszczamy mysl, ze oprawcy mogli byc tez w jakims stopniu dobrzy, mogli kochac i teraz -ponownie- przeniesiemy to na innych ludzi, to dostrzezemy, ze ludzie nie musza byc tacy straszni, tak wiec fobia nie ma 'racji bytu'.
jako prosty przyklad moze posluzyc chocby fobia spoleczna itp: skoro w domu nie bylo poczucia bezpieczenstwa, najblizsi od ktorych pragnie sie milosci potrafia niszczyc ciebie, twoje poczucie wartosci jest skutecznie zanizane, to nic dziwnego, ze wyrasta sie na osobe, ktora boi sie ufac innym, postrzega ludzi jako zagrozenie, jedyna forma akceptacji wydaje sie byc ta bezwarunkowa, a wszystko to jest jeszcze podsycane niskim poczuciem wartosci (co stanowi dodatkowe 'uzasadnienie', by sie bac).
tutaj, wybaczenie oprawcom, mozna postrzegac jako symboliczne wybaczenie wszystkim ludziom w ogole. skoro dopuszczamy mysl, ze oprawcy mogli byc tez w jakims stopniu dobrzy, mogli kochac i teraz -ponownie- przeniesiemy to na innych ludzi, to dostrzezemy, ze ludzie nie musza byc tacy straszni, tak wiec fobia nie ma 'racji bytu'.