20 Cze 2012, Śro 17:06, PID: 305367
Zapomniałem dopisać wczoraj ważnej rzeczy. Nie płaczę przez upał czy coś takiego. Szło mi ładnie, a tu pod koniec JEBUT popełniam debilny błąd. Do końca mnie już rozstroiło.
A dziś było...dobrawo. Dobrawo, bo wyszedłem po siedmiu godzinach. Zławo, bo dzisiejsza ilość pracy została określona jako bardzo mała. Nastawię się jednak na ~dziesięciogodzinne posiedzenia. Poza tym wiedziałem już dokładnie, co mam robić, więc nie męczyłem zbytnio innych pytaniami. Kilka osób próbowało mnie zagadnąć o coś więcej, bo nawet się im nie przedstawiłem, ale ucinałem dialog jak najszybciej. BARDZO, BARDZO brzydko mówię w ich obecności, nie potrafię poprawnie wymówić trudniejszych sylab. Mamy takiego trochę dałnowatego współpracownika, który trzyma się na uboczu, nie ogarnia niektórych tematów (dlatego posyłają go często do zamiatania) i również mówi w dziwny sposób. No więc zakładam, że wszyscy mnie z nim zrównają - siedzi cicho sam, by nie ujawnić swego debilizmu.
Jeśli miałoby być tak codziennie, to bym został. Badam dalej, jak to będzie wyglądać. Trzęsę portkami przed sobotą, bo wtedy podobno nawał zajęć bywa porażający.
Do nikogo mnie tam nie ciągnie. Samo w sobie bym przeżył, ale zaczną podszeptywać między sobą, jaki to ze mnie dziwak (wedle ich definicji).
A dziś było...dobrawo. Dobrawo, bo wyszedłem po siedmiu godzinach. Zławo, bo dzisiejsza ilość pracy została określona jako bardzo mała. Nastawię się jednak na ~dziesięciogodzinne posiedzenia. Poza tym wiedziałem już dokładnie, co mam robić, więc nie męczyłem zbytnio innych pytaniami. Kilka osób próbowało mnie zagadnąć o coś więcej, bo nawet się im nie przedstawiłem, ale ucinałem dialog jak najszybciej. BARDZO, BARDZO brzydko mówię w ich obecności, nie potrafię poprawnie wymówić trudniejszych sylab. Mamy takiego trochę dałnowatego współpracownika, który trzyma się na uboczu, nie ogarnia niektórych tematów (dlatego posyłają go często do zamiatania) i również mówi w dziwny sposób. No więc zakładam, że wszyscy mnie z nim zrównają - siedzi cicho sam, by nie ujawnić swego debilizmu.
Jeśli miałoby być tak codziennie, to bym został. Badam dalej, jak to będzie wyglądać. Trzęsę portkami przed sobotą, bo wtedy podobno nawał zajęć bywa porażający.
Cytat:Zresztą chodzimy do roboty po kasę, a nie by szukać przyjaźniNO CHYBA TY
Do nikogo mnie tam nie ciągnie. Samo w sobie bym przeżył, ale zaczną podszeptywać między sobą, jaki to ze mnie dziwak (wedle ich definicji).
Cytat:Co to za praca jest? Nie chce mi się szukać we wcześniejszych postach, bo obawiam się, że nie jest wymieniona konkretniej na czym on polega?W zasadzie to obowiązuje mnie tajemnica, hehe.
Cytat:Raczej zobaczysz, ale nie zapłacą Ci całej stawki.Może tak, tak by też pewnie rozkazywało prawo pracy, ale w specyficzną umowę się wplątałem. W biurze, podczas jej podpisywania, minąłem niektóre akapity (skupiłem się na najbardziej negatywnych, hehe), jak już dostanę kopię do domu, to się przyjrzę.