09 Paź 2012, Wto 19:29, PID: 319738
Staramy się skomentować każdy punkt naszych wypowiedzi? To miłe
Oj, nie bezpieczeństwo w takim sensie, w jakim Ty to interpretujesz. W sensie akceptacji. Zabezpieczenia, że nagle nie powie: "wiesz, jesteś głupia i już się z Tobą nie zadaję". Nie oczekuję, że będzie robił coś wbrew sobie. Na tym polega związek, że akceptujemy siebie nawzajem takimi, jakimi jesteśmy i jesteśmy razem.
Nie musisz się od razu obnażać ze swoimi uczuciami. Naprawdę, wystarczy, że będziesz po prostu jej słuchał. Jak zapyta, to odpowiesz. Kobiety są w stanie prowadzić długie monologi, z których można się o nich dużo dowiedzieć i często nie oczekują, że będziesz sam chciał mówić. Trochę ją poznasz, to będziesz wiedział o czym z nią rozmawiać.
Nie umiem pomóc z nieśmiałością. Sama byłam kiedyś trochę nieśmiała i nadal muszę się przełamywać, żeby podejść do kogoś obcego, ale idzie to dużo łatwiej i szybciej aniżeli kiedyś. W pewnym momencie po prostu poczułam frustrację i przeskoczyłam dziurę między mną a ludźmi, po czym zdziwiłam się, że oni mnie akceptują a nawet lubią.
Czytałam, że na poprawę pewności siebie działa mówienie "cześć" (ew. dzień dobry) nieznajomym: zanim się zorientują, że Cię nie znają, już je miniesz. W ten sposób tylko będą się zastanawiać, skąd się znacie.
Bronię? A może monopolizuję oskarżanie go ?
Jednakowoż "bieganie" za takim nieśmiałym chłopakiem, który, nie wiem, boi się mnie? jest wyczerpujące dla mojej psychiki i podkopuje moją samoocenę - nie podchodzi sam, nie chce rozmawiać, może coś zrobiłam? Jednocześnie czuję się akceptowana i bezpieczna, okazuje mi zainteresowanie. Myślę sobie: co robię nie tak? A zmiana nastawienia z "normalnego" na "nieśmiałe" tak obłudnie przypomina zachowanie, jakby się obraził albo miał pretensje, że mimo świadomości tej jego nieśmiałości, czuję się skołowana. Bo jakim cudem, wcześniej tego nie było a teraz jest? Co się zmieniło i jak to naprawić? Zwłaszcza, że on wygrzebuje się z tego, ale mnie ten zaszczyt, że sam rozpocznie rozmowę - ba, że pierwszy się przywita - ech, jakoś jeszcze nie dotknął...
Oj, nie bezpieczeństwo w takim sensie, w jakim Ty to interpretujesz. W sensie akceptacji. Zabezpieczenia, że nagle nie powie: "wiesz, jesteś głupia i już się z Tobą nie zadaję". Nie oczekuję, że będzie robił coś wbrew sobie. Na tym polega związek, że akceptujemy siebie nawzajem takimi, jakimi jesteśmy i jesteśmy razem.
Nie musisz się od razu obnażać ze swoimi uczuciami. Naprawdę, wystarczy, że będziesz po prostu jej słuchał. Jak zapyta, to odpowiesz. Kobiety są w stanie prowadzić długie monologi, z których można się o nich dużo dowiedzieć i często nie oczekują, że będziesz sam chciał mówić. Trochę ją poznasz, to będziesz wiedział o czym z nią rozmawiać.
Nie umiem pomóc z nieśmiałością. Sama byłam kiedyś trochę nieśmiała i nadal muszę się przełamywać, żeby podejść do kogoś obcego, ale idzie to dużo łatwiej i szybciej aniżeli kiedyś. W pewnym momencie po prostu poczułam frustrację i przeskoczyłam dziurę między mną a ludźmi, po czym zdziwiłam się, że oni mnie akceptują a nawet lubią.
Czytałam, że na poprawę pewności siebie działa mówienie "cześć" (ew. dzień dobry) nieznajomym: zanim się zorientują, że Cię nie znają, już je miniesz. W ten sposób tylko będą się zastanawiać, skąd się znacie.
Bronię? A może monopolizuję oskarżanie go ?
Jednakowoż "bieganie" za takim nieśmiałym chłopakiem, który, nie wiem, boi się mnie? jest wyczerpujące dla mojej psychiki i podkopuje moją samoocenę - nie podchodzi sam, nie chce rozmawiać, może coś zrobiłam? Jednocześnie czuję się akceptowana i bezpieczna, okazuje mi zainteresowanie. Myślę sobie: co robię nie tak? A zmiana nastawienia z "normalnego" na "nieśmiałe" tak obłudnie przypomina zachowanie, jakby się obraził albo miał pretensje, że mimo świadomości tej jego nieśmiałości, czuję się skołowana. Bo jakim cudem, wcześniej tego nie było a teraz jest? Co się zmieniło i jak to naprawić? Zwłaszcza, że on wygrzebuje się z tego, ale mnie ten zaszczyt, że sam rozpocznie rozmowę - ba, że pierwszy się przywita - ech, jakoś jeszcze nie dotknął...