13 Paź 2012, Sob 15:07, PID: 320423
Hejka wszystkim mniej i bardziej nieśmiałym. Ja zdecydowanie należę do tej drugiej grupy. Mam niespełna 23 lata i... : zero życia towarzyskiego, brak przyjaciół, ogólnie nie mam nic. Ani chłopaka, choć brzydka nie jestem i może szkoda, bo wtedy mogłabym jakoś odpowiadać na zaczepki krewnych że np kto by taką bekę chciał. Moja nieśmiałość jest wręcz chorobliwa! Nie pracuję bo na żadnej rozmowie nie mam nic ciekawego do powiedzenia, nie potrafię zaprezentować się pracodawcy w odpowiedni sposób i marzę żeby już wyjść. Ponadto sam wyjazd pociągiem mnie stresuje, boję się że pomylę stację a potem zgubię się w mieście ( mieszkam na małej wsi ). Skasowanie biletu w autobusie powoduje u mnie drżenie rąk a jak już jakiś kolo na mnie zerknie, czy nawet nie, wystarczy że przejdzie, usiądzie na przeciw bądź go mijam to juz całkiem masakra. Dosłownie dostaję paraliżu, nie mogę nic powiedzieć i mało tego często się czerwienię i odwracam wzrok. Udaję ze nie widzę...Na studia też nie mogę się zapisać ze strachu że sobie tam nie poradzę nikogo nie znając. I ciężko jakoś przekonać mi się do waszych rad bo w gimnazjum przeżyłam prawdziwe piekło. Nikogo tam nie znałam i nie mogłam z nikim nawiązać przyjaźni, mało tego nieraz padałam ofiarą śmiechów i kpin względem mojej osoby.
Wiem że muszę coś zmienić w swoim życiu bo czas mija a ja z niego nie korzystam... ale jak to zrobić. Zamiast przezwyciężać nieśmiałość coraz bardziej w nią popadam i na dodatek bardziej niż kiedykolwiek odizolowałam się od ludzi. I co ja mam z sobą zrobić??? Jak "stanąć" na nogi???
Wiem że muszę coś zmienić w swoim życiu bo czas mija a ja z niego nie korzystam... ale jak to zrobić. Zamiast przezwyciężać nieśmiałość coraz bardziej w nią popadam i na dodatek bardziej niż kiedykolwiek odizolowałam się od ludzi. I co ja mam z sobą zrobić??? Jak "stanąć" na nogi???