20 Paź 2012, Sob 11:49, PID: 321650
Anna napisał(a):Swangoz częściej je mam. Póki co odganiam je od siebie, łudzę się, że będzie dobrze. Ale nie jest...Nic się nie pojawia w nas bez przyczyny. Cały problem z tymi myślami jest taki, że one zamykają nas w ciasnych i ciemnych zaułkach nas samych nie pozwalając dostrzec nam - mówiąc metaforycznie - że słońce świeci nieustannie, na nas, na innych ludzi i na wszystko co istnieje. Krótko mówiąc te mysli spowijają nas niczym gęsta mgła, przez którą nie dostrzegamy światła. Jak przebić się przez tą mgłę i zobaczyć znowu światło? Odpowiedź jest prosta, żeby wyjść z tego ciasnego zaułka nas samych musimy przestać myśleć o nas samych! Ale jak tu przestać myśleć kiedy człowiek jest cały wypełniony bólem i cierpieniem, pragnąc się uwolnić od niego? Przecież nie może sobie człowiek wmówić, że jest dobrze, jak on rzeczywiście odczuwa odwrotne do tego. Jest tu bardzo prosty środek wskazany w wielu miejscach, i który wyprowadza nas poza nasze ciemne miejsce, obojętnie w jakiej formie, a polega on na tym, żeby w swoim bólu i cierpieniu połączyć się mentalnie z podobnymi nam, którzy również cierpią w różnoraki sposób, i nasze pragnienie do uwolnienia się od cierpienia, połączyć (mentalnie) do pragnienia by wszystkie istoty uwolniły się od cierpienia i zaznały szczęścia. Czyli odczuć całą siłę naszego pragnienia, i połączyć ją z siłą innych, by inni byli szczęśliwi, pełni zdrowia i radośni. W ten sposób człowiek opuszcza własne więzienie, przerywa ciąg myśli skupionych na nim samym i wychodzi ponownie na światło słońca
najprostsza forma tej praktyki, choć może w nieco innej formie niż ja przedstawiłem, to forma medytacji zwana tonglen: http://www.shambhala.org/teachers/pema/tonglen1.php
Jak ktoś ma problem z angielskim, a jest zainteresowany tym tematem to postaram się poszukać gdzieś tłumaczenia.