26 Gru 2012, Śro 19:42, PID: 331828
Ja już nie czuję tej całej magii świąt ale tegoroczne święta przeszły w miarę spokojnie.
Wigilia: do 15 tradycyjnie awantury przy przygotowaniu, matka się żali że jej nie pomagamy choć w tym roku było nawet lepiej. Nawet było mniej awantur. Po 15 tradycyjny wyjazd do babci. Byliśmy pierwsi więc pomagaliśmy przy przygotowywaniu kolacji. Zaraz potem pozjeżdżała się rodzina. Życzenia, czyli nielubiana przeze mnie część wieczoru: życzę Ci dalszych sukcesów w nauce, znalezienia dziewczyny (powiedziane osobie, którą paraliżuje potencjalne zbliżenie z dziewczyną) i tradycyjnie matka: mniej nerwów (akurat...). Potem była kolacja, byłem syty już po zupie i pierogach. Zresztą po 1,5-rocznym wyposzczeniu w internacie zauważyłem że potrzebuje mniejszych ilości jedzenia by się nasycić. Zaraz potem przyszedł czas na prezenty. Widziałem autentyczną radość kuzynów z Anglii (4 i 8 lat) bawiących się helikopterem na radio. Za długo się nim nie bawili bo sterując nim rzucali, w końcu odpadł statecznik i nici z latania. Dla babci kupiłem w Cepelii kubek z widoczkami a dla dzieciaków polskie słodycze. Trochę posiedzieliśmy, pogadaliśmy, pooglądaliśmy śpiewającego Komorowskiego, ja parę razy się odezwałem ale ową wigilię spędziłem wybarłożony na wersalce. Powrót do domu - powtórka z rozrywki bowiem tato zajechał. Znowu potrawy ale w małych ilościach. Do tego znowu życzenia "Mniej nerwów". Ja już wypaliłem ojcu, że to nie ma sensu. On na to "Bądźmy dobrej myśli" i parę innych frazesów. Co potem? Znowu prezenty. Ja dostałem koszulkę i zegarek. W tym roku pomimo lekkich zgrzytów przy finansowaniu prezentów nie czułem się tak, że niby na to nie zasłużyłem. Pozostała część wieczoru typiczna: ojciec wypił parę kieliszków i położył się spać, brat jak co dzień musiał wejść na "zbiornik" (a mówię mu: idź do banku nasienia, zarobisz jakieś pieniądze, a on: NIE!). Dom spał już przed 2 w nocy.
Boże Narodzenie: jedziemy jeszcze raz do babci, rozmowy z rodziną, brat wyjeżdża do dziewczyny, oglądanie telewizji, wszyscy śpią już po 23.
Dzień dzisiejszy: wyjazd do rodziny, rozmowy, narzekanie na powtórkową ofertę telewizji, dojadanie potraw z wigilii, wszyscy senni już przed 19. Bez odbioru!
Wigilia: do 15 tradycyjnie awantury przy przygotowaniu, matka się żali że jej nie pomagamy choć w tym roku było nawet lepiej. Nawet było mniej awantur. Po 15 tradycyjny wyjazd do babci. Byliśmy pierwsi więc pomagaliśmy przy przygotowywaniu kolacji. Zaraz potem pozjeżdżała się rodzina. Życzenia, czyli nielubiana przeze mnie część wieczoru: życzę Ci dalszych sukcesów w nauce, znalezienia dziewczyny (powiedziane osobie, którą paraliżuje potencjalne zbliżenie z dziewczyną) i tradycyjnie matka: mniej nerwów (akurat...). Potem była kolacja, byłem syty już po zupie i pierogach. Zresztą po 1,5-rocznym wyposzczeniu w internacie zauważyłem że potrzebuje mniejszych ilości jedzenia by się nasycić. Zaraz potem przyszedł czas na prezenty. Widziałem autentyczną radość kuzynów z Anglii (4 i 8 lat) bawiących się helikopterem na radio. Za długo się nim nie bawili bo sterując nim rzucali, w końcu odpadł statecznik i nici z latania. Dla babci kupiłem w Cepelii kubek z widoczkami a dla dzieciaków polskie słodycze. Trochę posiedzieliśmy, pogadaliśmy, pooglądaliśmy śpiewającego Komorowskiego, ja parę razy się odezwałem ale ową wigilię spędziłem wybarłożony na wersalce. Powrót do domu - powtórka z rozrywki bowiem tato zajechał. Znowu potrawy ale w małych ilościach. Do tego znowu życzenia "Mniej nerwów". Ja już wypaliłem ojcu, że to nie ma sensu. On na to "Bądźmy dobrej myśli" i parę innych frazesów. Co potem? Znowu prezenty. Ja dostałem koszulkę i zegarek. W tym roku pomimo lekkich zgrzytów przy finansowaniu prezentów nie czułem się tak, że niby na to nie zasłużyłem. Pozostała część wieczoru typiczna: ojciec wypił parę kieliszków i położył się spać, brat jak co dzień musiał wejść na "zbiornik" (a mówię mu: idź do banku nasienia, zarobisz jakieś pieniądze, a on: NIE!). Dom spał już przed 2 w nocy.
Boże Narodzenie: jedziemy jeszcze raz do babci, rozmowy z rodziną, brat wyjeżdża do dziewczyny, oglądanie telewizji, wszyscy śpią już po 23.
Dzień dzisiejszy: wyjazd do rodziny, rozmowy, narzekanie na powtórkową ofertę telewizji, dojadanie potraw z wigilii, wszyscy senni już przed 19. Bez odbioru!