03 Sty 2013, Czw 1:20, PID: 332905
Przyczepiłeś mi łatę buddysty, kiedy wcale nim nie jestem, ale wybaczam bo to tylko łata.
w gruncie rzeczy nie liczą się tak nazwy jak to co się za nimi kryje, to co chcą przekazać.
jeśli pragniesz jakoś połączyć psychoanalizę z duchowością albo zrozumieć jak to się ze sobą łączy to chyba musiałbyś sięgnąć po Junga. przyznam, że sam znam bardzo pobieżnie Junga (bardziej z innych źródeł niż bezpośrednio z jego książek), ale spotkałem się z opiniami osób, że tak powiem praktykujących różne "duchowości", że Jung'a powinno się poznać zaraz po jakimś tam romansie z Freudem.
(nawiasem mówiąć pare dni temu natrafiłem na taką ksiązkę Junga "Red book - Liber Novus", która była ukrywana i opublikowana dopiero w 2009. czytałem zaledwie fragment ze środka tej księgi i jedno się rzuciło w oczy, że Jung nie był tylko teoretykiem, ale przede wszystkim praktykiem i ta ksiązka jest chyba bardziej autobiograficzna, o jego własnej drodze - może dlatego zakazał ją publikować)
poruszyłeś mnóstwo tematów, i żeby się za to zabrać trzeba by naprawdę książkę napisać. Próbujesz wszystko zrozumieć, lecz rozumienie i wiedza jest funkcją doświadczenia. W istocie wiedza jest niczym innym jak doświadczeniem, a nie tym co człowiek przeczyta z książek i mysli sobie, że już "wie". Człowiek więc potrzebuje więcej doświadczenia, a mniej różnych teorii zapychających mu głowę. Jak to kiedyś ktoś napisał: "jeśli zmieni się twoje bycie, zmieni się twoje rozumienie."
oczywiście etap czytania, rozumowania, potrzeby dowodzenia też trzeba przejść by go miec za sobą.
Oczywiście to są słowa-klucze, trzeba pogłębić ich rozumienie pogłębiając doświadczenie, a nie przyczepić się do słów w ich powszechnym rozumieniu, bo na tym się daleko nie zajedzie
Czym jest duchowość? Nie wiem.
Kwestionowanie jest dobre, człowiek powinien zacząc od kwestionowania absolutnie wszystkiego co wydaje mu się, że "wie". Człowiek nawet widzi w tym sens, bo uświadamia sobie bezcelowość samej wiary, wydaje mu się niewystarczająca, jest nią rozczarowany. I bezcelowość wiedzy teoretycznej, poznania poprzez intelekt. W istocie poszukiwanie dowodów jest po prostu szukaniem doświadczenia tych prawd, które całe życie kazali nam przyjąć na wiarę. Ale kto przyjmuje intelektualnie, rozumując dane kwestie wyłącznie intelektualnie - nie jest w żaden sposób lepszy. Lecz takie pobieżne przyjęcie i zadowolenie się tym, może nam zamknąć potrzebę realnych poszukiwań i w efekcie - doświadczenia, tego do czego tak naprawdę prawdziwa religia czy nawet filozofia (umiłowanie wiedzy) powinny prowadzić.
Oczywiście intelektualnie rozumienie jest nam niezbędne, ale trzeba wiedzieć, gdzie ono się przydaje, a gdzie zupełnie zawodzi.
Np. czym jest ogień? Wejdź w ogień, a będziesz miał wiedzę.
a ludzie piszą elaboraty o ogniu, a nigdy nie płonęli w nim [ i nie łudź się, że jak włożyłeś palec na chwilę do ognia, to już wiesz wszystko o nim]. (że tak podam dośc przemawiający do wyobraźni przykład)
Czym są w ogóle przykazania? To jest bardzo głębokie pytanie. I przyznam, że nie wiem.
w gruncie rzeczy nie liczą się tak nazwy jak to co się za nimi kryje, to co chcą przekazać.
jeśli pragniesz jakoś połączyć psychoanalizę z duchowością albo zrozumieć jak to się ze sobą łączy to chyba musiałbyś sięgnąć po Junga. przyznam, że sam znam bardzo pobieżnie Junga (bardziej z innych źródeł niż bezpośrednio z jego książek), ale spotkałem się z opiniami osób, że tak powiem praktykujących różne "duchowości", że Jung'a powinno się poznać zaraz po jakimś tam romansie z Freudem.
(nawiasem mówiąć pare dni temu natrafiłem na taką ksiązkę Junga "Red book - Liber Novus", która była ukrywana i opublikowana dopiero w 2009. czytałem zaledwie fragment ze środka tej księgi i jedno się rzuciło w oczy, że Jung nie był tylko teoretykiem, ale przede wszystkim praktykiem i ta ksiązka jest chyba bardziej autobiograficzna, o jego własnej drodze - może dlatego zakazał ją publikować)
poruszyłeś mnóstwo tematów, i żeby się za to zabrać trzeba by naprawdę książkę napisać. Próbujesz wszystko zrozumieć, lecz rozumienie i wiedza jest funkcją doświadczenia. W istocie wiedza jest niczym innym jak doświadczeniem, a nie tym co człowiek przeczyta z książek i mysli sobie, że już "wie". Człowiek więc potrzebuje więcej doświadczenia, a mniej różnych teorii zapychających mu głowę. Jak to kiedyś ktoś napisał: "jeśli zmieni się twoje bycie, zmieni się twoje rozumienie."
oczywiście etap czytania, rozumowania, potrzeby dowodzenia też trzeba przejść by go miec za sobą.
Cytat:w skrocie, chodzi mi o to, ze niewiele wiemy na temat CZLOWIEKA, bo malo wiemy na temat tego zwierza stadnego, ktorym jest.To raczej musi być równoczesne: poznawanie swojej zwierzęcości i wznoszenie się ponad nią. Możesz wznieść się tylko ponad to co jest realne. Jeśli nie odczuwasz swojej zwierzęcości/materialności - jako jedyną twoją realność, to nie czujesz potrzeby by się wznieśc ponad materialność, ku duchowości. Krótko mówiąc, człowiek łudzi się, że jest w nim coś duchowego, a w rzeczywistości on jest całkowicie zwierzęcy, całkowicie materialny, lecz nie odczuwa tego. Tylko z tego rodzi się pragnienie ku duchowemu. Choć człowiek nie do końca ma zrozumienie tego czym w ogóle jest zwierzęcość, materialność, na dzień dzisiejszy zwierzęce/ludzkie/boskie lub materialne/duchowe to (w jego doświadczeniu) jedno i to samo, wszystko się zlewa w jedno. Człowiek musi rozróżnić w sobie (w doświadczeniu) te dwie rzeczy - tak mi się wydaje na dzień dzisiejszy. W teorii człowiek "wie" bardzo wiele, i pisze doktoraty na ten temat, a w doświadczeniu nie wie absolutnie nic.Jeśli powiedza mu "zrób coś duchowego" to nie będzie w stanie.
a najchetniej bysmy udawali, ze to nie my..
potrzebujemy dystansowac sie od tego, 'wznosic' ponad nasza zwierzeca nature (jakby istniala jakas inna) czy ponad nawet to co materialne...
jest jakas ta potrzeba by czuc sie, choc w jakims stopniu, 'boskimi', zblizac sie do absolutu.
Oczywiście to są słowa-klucze, trzeba pogłębić ich rozumienie pogłębiając doświadczenie, a nie przyczepić się do słów w ich powszechnym rozumieniu, bo na tym się daleko nie zajedzie
Czym jest duchowość? Nie wiem.
Kwestionowanie jest dobre, człowiek powinien zacząc od kwestionowania absolutnie wszystkiego co wydaje mu się, że "wie". Człowiek nawet widzi w tym sens, bo uświadamia sobie bezcelowość samej wiary, wydaje mu się niewystarczająca, jest nią rozczarowany. I bezcelowość wiedzy teoretycznej, poznania poprzez intelekt. W istocie poszukiwanie dowodów jest po prostu szukaniem doświadczenia tych prawd, które całe życie kazali nam przyjąć na wiarę. Ale kto przyjmuje intelektualnie, rozumując dane kwestie wyłącznie intelektualnie - nie jest w żaden sposób lepszy. Lecz takie pobieżne przyjęcie i zadowolenie się tym, może nam zamknąć potrzebę realnych poszukiwań i w efekcie - doświadczenia, tego do czego tak naprawdę prawdziwa religia czy nawet filozofia (umiłowanie wiedzy) powinny prowadzić.
Oczywiście intelektualnie rozumienie jest nam niezbędne, ale trzeba wiedzieć, gdzie ono się przydaje, a gdzie zupełnie zawodzi.
Np. czym jest ogień? Wejdź w ogień, a będziesz miał wiedzę.
a ludzie piszą elaboraty o ogniu, a nigdy nie płonęli w nim [ i nie łudź się, że jak włożyłeś palec na chwilę do ognia, to już wiesz wszystko o nim]. (że tak podam dośc przemawiający do wyobraźni przykład)
Cytat:to co jest fajne w buddyzmie to ze kaze kwestionowac wlasne (w rozumieniu wchodnim) ego. nie wiem jak to przetlumaczyc na nasz jezyk: poczucie tozsamosci, poczucie JA, osobowosci i wynikajace z niego pragnienia?Ostatnio przeczytałem taki cytat (*): "Nie jesteś kroplą w oceanie, jesteś całym oceanem w kropli"
Cytat: iluminacja przez sile wyzszaprzeczytaj jeszcze raz powyższy cytat (*)
Cytat:zreszta, byc moze bog istnieje? tylko nie wiem skad przekonanie, ze wiemy jak sie do niego zblizac, ale ze w ogole powinnismy to robic?niepotrzebne przekonania, tylko odkrycie w sobie samym pragnienia do tego. To wszystko.
Cytat:moza sobie tlumaczyc, ze projektujemy na kogos swoje nieakceptowane cehcy i zamiast czuc zlosc na siebie, to czujemy na niego, ale co z tego wynika? ze mam akceptowac te cechy?Raczej poszerzyć swoje rozumienie siebie samego, tego co dotychczas było wypierane z świadomości i w ogóle nie uznawane za "ja" i było "przenoszone" na innych. To uświadomienie powinno tą energię, którą zużywałeś na walkę z innymi, wykorzystać do trasformacji siebie samego.
Cytat:a skad wiedziec, ze projekcja w ogole zaszla?Jesli zaczynasz się zastanawiać, to prawdopodobnie nie wiesz.
Cytat:moim zdaniem powstanie przykazan boskich czy prawa w ogole, wynika z naszej naturalnej sklonnosci do porzadkowania zycia spolecznegobardzo dużo wniosków i wiedzy, lepiej poddać wszystko w wątpliwość. Nie-wiem jest lepsze nic tysiąc teorii, które stwarzają wrażenie, że wiem. Wiedza jest doświadczeniem, jeśli sobie to uświadomię to mogę być zaskoczony tym jak niewiele wiem na te tematy, na które mam tak wiele do powiedzenia.
Czym są w ogóle przykazania? To jest bardzo głębokie pytanie. I przyznam, że nie wiem.