06 Mar 2013, Śro 11:49, PID: 341887
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 06 Mar 2013, Śro 12:05 przez clouddead.)
U mnie też burze przeszły (raczej sztormy, chociaż większość była spowodowana moim oporem i słabościami, medytowałem intensywnie przez ostatnie parę miesęcy w całkowitej samotności, dotknąłem bardoz subtelnych wglądów). Wymiękłem pewnej nocy gdy ciało zaczęło rozkładać się na czynniki pirewsze, coś prawie jak lekcja anatomii na własnym organiźmie. Od jakiegoś czasu mam spokój, żyję tym co jest. Za sukces uważam niepopełnienie samobójstwa. Moim problemem jest to że podchodzę do wszystkiego za bardzo obsesyjnie, perfekcjonizm mi szkodzi. Generalne mam problem z fizyczną rzeczywistością, nie mam prawie żadnych potrzeb ogę cały dzień patrzeć na ptaki, ubogo się wysławiam, mam teraz bardzo prosty umysł. Jestem tak dobry dla ludzi że aż mnie to w+, jak patrze na swoją dobrotliwą twarz w lustrze to mnie czasem korci żeby walnąć ryjem o ścianę albo coś. Każdy podniesiony głos albo jak ktoś się denerwuje albo krzyczy powoduje u mnie cierpienie. Często odnotowuje hejty wobec mojej osoby, ciężkie to, tzn. mnie to osobiście nie dotyka bo jakby w ogoóle straciłem osobowość, ale jednak boli.