04 Kwi 2013, Czw 18:57, PID: 345856
Na początku pół roku pracowałem w siedmioosobowym dziale i było w porządku, mimo stresującego kierownika. Potem na miesiąc usadzili mnie w pokoju innego działu i było bosko; do przełożonej miałem fizyczny dystans. No a potem los przestał być łaskawy, bo siedziałem w jednym pokoju sam na sam z szefową (w randze dyrektora). Przez ponad rok. Nie wiem jak wytrzymałem, bo sytuacja fobiogenna jak mało co. Na własne życzenie przeniosłem się do oddziału, gdzie siedzę w pokoju z dwiema referentkami; pierwsze były w porządku (panie w średnim wieku :-P), ale nastąpiły zmiany personalne i teraz są dwie zupełnie inne, młodsze (ale starsze niż ja), wobec których przeważają u mnie niestety negatywne emocje (temat na osobną dyskusję). Myślę, żeby się stąd wynieść.
Nie pracowałem w open-office i zastanawiam się, jakbym się w nim czuł. Z pewnością ma i wady i zalety. Teraz myślę "tam mają lepiej", a gdybym chwilę tak popracował, pewnie zatęskniłbym za warunkami kameralnymi. Z drugiej strony - pierwsza myśl fobika powinna brzmieć "pracować w towarzystwie kilkudziesięciu ludzi? przecież to okropne" - ale cholera, przynajmniej stale coś by się działo. Także rzeczy wesołych, a o nie przecież chodzi.
szakal165, pisz jak Ci idzie. I powodzenia!
Nie pracowałem w open-office i zastanawiam się, jakbym się w nim czuł. Z pewnością ma i wady i zalety. Teraz myślę "tam mają lepiej", a gdybym chwilę tak popracował, pewnie zatęskniłbym za warunkami kameralnymi. Z drugiej strony - pierwsza myśl fobika powinna brzmieć "pracować w towarzystwie kilkudziesięciu ludzi? przecież to okropne" - ale cholera, przynajmniej stale coś by się działo. Także rzeczy wesołych, a o nie przecież chodzi.
szakal165, pisz jak Ci idzie. I powodzenia!