26 Lip 2013, Pią 19:07, PID: 358152
Jak dotąd w swoim życiu pracowałem w trzech miejscach, w dziekanacie, co było traumatycznym przeżyciem które chciałbym wymazać z pamięci, w markecie, co było równie traumatyczne, oraz w sklepie.
W dziekanacie pracowałem jako pomoc biurowa, byłem wtedy studentem, działało to na zasadzie praca za czesne. Po 3 miesiącach podziękowano mi za współpracę, przyczyną była nieudolność w nawiązywaniu kontaktów, chociaż szef podał za przyczynę zupełnie coś innego. Nie umiem rozmawiać z ludźmi i raczej nigdy się tego nie nauczę, jest to dla mnie zbyt stresujące. Każdy godzina spędzona w biurze była dla mnie torturą, co gorsza ta sytuacja nie tylko męczyła mnie, ale i współpracowników, co wywierało jeszcze większy stres na mojej osobie. Kiedy więc szef podziękował za współpracę zamiast się martwić poczułem ulgę że to już koniec. Oczywiście zmartwienie przyszło później jak nie miałem z czego zapłacić za czesne, i tak więc oto skończyła się moja przygoda ze studiami.
Po tym doświadczeniu zdałem sobie sprawę jak poważny mam problem, bałem się iść do pracy, ale wysyłałem CV ponieważ presja wywoływana przez rodzinę mnie do tego zmuszała. Chodziłem na rozmowy kwalifikacyjne, chociaż czasami jechałem na miejsce, ale strach nie pozwalał mi wejść do środka.
Sytuacja w domu stawała się coraz bardziej nie do zniesienia, wyrzuty sumienia nie dawały mi spokoju, chciałem pomóc rodzinie, ale strach był zbyt wielki.
W końcu jakimś cudem trafiła mi się praca w markecie, starałem się zachować dobre stosunki z szefową i współpracownikami, ale jest to dla mnie niemożliwe. wyleciałem po półtora miesiąca pracy. Kiedy otrzymałem wypowiedzenie wszelka wiara we własne możliwości wyleciała przez okno. Po tym nawet nie starałem się znaleźć pracy... poddałem się.
Trzecia praca trafiła mi się tylko dzięki znajomości mojej mamy. Praca po znajomości wywierała na mnie większą presją niż normalna, ale zdecydowałem się na nią ponieważ nie było innego wyjścia. Praca nie okazała się zła, ponieważ nie miałem żadnych współpracowników, a szef zaglądał tylko 2 razy w tygodniu z dostawą. Niestety szef zwinął biznes i znów jestem bez pracy.
Sytuacja w domu robi się naprawdę niemiła, rodzina jest w trudnej sytuacji finansowej, oczekują że im pomogę. Przestałem się czuć komfortowo w domu, czasami wychodzę na cały dzień, a czasami zamykam się w pokoju aby nie musieć kontaktować się ze swoją rodziną.
Jestem pod ścianą, czuje że nie ma wyjścia z tej sytuacji i jestem stracony. Nie oczekuję pomocy z waszej strony, miałem jedynie potrzebę napisania o tym, możliwe dlatego aby nie czuć się tak winnym.
W dziekanacie pracowałem jako pomoc biurowa, byłem wtedy studentem, działało to na zasadzie praca za czesne. Po 3 miesiącach podziękowano mi za współpracę, przyczyną była nieudolność w nawiązywaniu kontaktów, chociaż szef podał za przyczynę zupełnie coś innego. Nie umiem rozmawiać z ludźmi i raczej nigdy się tego nie nauczę, jest to dla mnie zbyt stresujące. Każdy godzina spędzona w biurze była dla mnie torturą, co gorsza ta sytuacja nie tylko męczyła mnie, ale i współpracowników, co wywierało jeszcze większy stres na mojej osobie. Kiedy więc szef podziękował za współpracę zamiast się martwić poczułem ulgę że to już koniec. Oczywiście zmartwienie przyszło później jak nie miałem z czego zapłacić za czesne, i tak więc oto skończyła się moja przygoda ze studiami.
Po tym doświadczeniu zdałem sobie sprawę jak poważny mam problem, bałem się iść do pracy, ale wysyłałem CV ponieważ presja wywoływana przez rodzinę mnie do tego zmuszała. Chodziłem na rozmowy kwalifikacyjne, chociaż czasami jechałem na miejsce, ale strach nie pozwalał mi wejść do środka.
Sytuacja w domu stawała się coraz bardziej nie do zniesienia, wyrzuty sumienia nie dawały mi spokoju, chciałem pomóc rodzinie, ale strach był zbyt wielki.
W końcu jakimś cudem trafiła mi się praca w markecie, starałem się zachować dobre stosunki z szefową i współpracownikami, ale jest to dla mnie niemożliwe. wyleciałem po półtora miesiąca pracy. Kiedy otrzymałem wypowiedzenie wszelka wiara we własne możliwości wyleciała przez okno. Po tym nawet nie starałem się znaleźć pracy... poddałem się.
Trzecia praca trafiła mi się tylko dzięki znajomości mojej mamy. Praca po znajomości wywierała na mnie większą presją niż normalna, ale zdecydowałem się na nią ponieważ nie było innego wyjścia. Praca nie okazała się zła, ponieważ nie miałem żadnych współpracowników, a szef zaglądał tylko 2 razy w tygodniu z dostawą. Niestety szef zwinął biznes i znów jestem bez pracy.
Sytuacja w domu robi się naprawdę niemiła, rodzina jest w trudnej sytuacji finansowej, oczekują że im pomogę. Przestałem się czuć komfortowo w domu, czasami wychodzę na cały dzień, a czasami zamykam się w pokoju aby nie musieć kontaktować się ze swoją rodziną.
Jestem pod ścianą, czuje że nie ma wyjścia z tej sytuacji i jestem stracony. Nie oczekuję pomocy z waszej strony, miałem jedynie potrzebę napisania o tym, możliwe dlatego aby nie czuć się tak winnym.