30 Sie 2013, Pią 22:48, PID: 361767
U mnie jest tak, że nigdy nie pracowałam u obcej osoby czy nie przez polecenie. Pierwsza praca na targach u rodziny sprzedawanie roślinek. Byłam w 2-giej klasie liceum. Bardzo się cieszyłam, że spora kasa dwa dni tylko. Gorzej było gdy nie radziłam sobie. Chowałam się, żeby nie obsługiwać ludzi a gdy już musiałam często myliłam się z kasą itp. do dziś pamiętam jak jednej babce nie wydałam 10 zł przez przypadek i się z pretensją jakbym chciała ją oszukać, a ja tak jakby sama w to uwierzyłam, że chciałam ją oszukać. Druga praca u rodziny na stacji benzynowej lat 18. Też się cieszyłam tłumaczyłam, że to łatwiej z kasą niż na targach bo liczy komputer. Ale też były czasami braki w kasie czy nadwyżki znów przeze mnie. Stres powodował , że głupiałam. Do tego wizja audytu, nerwowi kierowcy którym się spieszy a ja się mylę i drugi czy trzeci raz proszę ich o podanie NIPu do FV, kradzież paliwa przez złodziei. Miałam pracować 2 tygodnie i ostatniego dnia dostałam kasę i uciekłam a wujek który mnie zatrudniał wybiegł za mną i się pyta czy chcę dalej pracować. Powiedziałam, że może w weekendy a wiedziałam, że nie zatrudni mnie tylko na nie. Praktyki studenckie gdzie w ocenie miałam napisane że jestem nieśmiała i przez to nie ukazuję swoich umiejętności. Potem praca u siostry w terenie stress mega ale już jest lepiej no i z siostrą, która już mniej więcej zauważyła, że coś ze mną jest nie tak - praca dorywcza. Teraz mam rozdawać ulotki po blokach. Stress olbrzymi mimo, że z koleżanką. Potem zastępuję ją w sekretariacie na tydzień. Stress mniejszy, większa odpowiedzialność, ale chcę śpiewać melodię "ja tylko zastępuję koleżankę" itp. Problem mam taki albo to nie problem, że praca sama do mnie przychodzi no i jak całe wakacje siedzę w domu a wszyscy znajomi pracują to wstydzę się odmawiać chociaż nie chętnie przyjmuję ich propozycję. Zobaczymy jak będzie trzymajcie kciuki . Podobno najlepiej łamać lęk do pracy przez pracę ja wiem, że tak jest gdy są sukcesy gdy porażki to już gorzej boję się, żeby nie u mnie nie było gorzej. Za rok koniec studiów...