04 Lut 2014, Wto 13:49, PID: 379684
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 04 Lut 2014, Wto 13:51 przez mc.)
Mnie jakoś nie ciągnie do związku, jeśli dołożyć do tego że nie spotykam się praktycznie z nikim i jestem nieśmiały to efekt jest taki, a nie inny, jakoś zbytnio mi to nie przeszkadza. Nawet jak się nadarza okazja to przyznam, że jakoś mnie nie ciągnie specjalnie i to się tyczy jakichkolwiek relacji z kimkolwiek, nie tylko z dziewczynami, ale w ogóle. Tak jakby trochę nie czaje tego tematu, o co w tym wszystkim chodzi, o co tyle szumu, starań, zabiegań. Zdarza mi się czasem spotykać gdzieś na spacerze ludzi trzymających się za ręce, i sobie myślę czasem "jak świetnie, że mogę chodzić teraz sam w spokoju". Byłem kiedyś w związku i dla mnie to było jak więzienie, podobnie jakieś bliskie kolegowanie się z kimś - po prostu nie rozumiesz czego ktoś od ciebie chce, i naprawdę nie chodzi o fobię. Albo jakikolwiek autorytet - żadna relacja nie funkcjonuje, tak jakby w żadnej roli się nie odnajdujesz, tak jakby każda taka rola była nieprawdziwa. Jakakolwiek relacja brzmi dla mnie jak koncept, który nie funkcjonuje po prostu. Dla mnie to co funkcjonuje to pewnego rodzaju spontaniczność, coś bardzo krótkoterminowego, wtedy to działa całkiem nieźle, po prostu coś pod wpływem chwili.
Wg. mnie najlepiej zainwestować w psa, nic więcej nie potrzeba. Po prostu z psem można się dogadać, wszystko jest proste, spontaniczne i naturalne. Choć z pewnych przyczyn to psa też nie mam od jakiegoś czasu.
Oczywiście czasami budzą się jakieś tęsknoty itp, ale to jest zwykle tylko chwilowe i zaraz znika
Wg. mnie najlepiej zainwestować w psa, nic więcej nie potrzeba. Po prostu z psem można się dogadać, wszystko jest proste, spontaniczne i naturalne. Choć z pewnych przyczyn to psa też nie mam od jakiegoś czasu.
Oczywiście czasami budzą się jakieś tęsknoty itp, ale to jest zwykle tylko chwilowe i zaraz znika