09 Sie 2014, Sob 10:53, PID: 406698
Doskonale znam te uczucia. Też mam irracjonalny lęk przed podjęciem pracy, kilka razy się zdarzyło, że w ostatniej chwili odwoływałam rozmowy kwalifikacyjne, bo stwierdziłam, że się nie nadaję. Mam 21 lat i niby wszystko przede mną, ale myśl o zrobieniu tego pierwszego kroku paraliżuje mnie. Teraz w wakacje miałam poszukać sobie pracy, ale jak raz oddzwonili do mnie, to ręce mi się strasznie trzęsły i nie mogłam wydobyć z siebie głosu...
Może ten lęk aż tak irracjonalny nie jest, bo miałam złe doświadczenia jeśli chodzi o pracę. Ktoś wyżej napisał, że może praca w sklepie odzieżowym jest dobrym pomysłem. Otóż, nie jest. Pracowałam przez miesiąc w jednej z sieciówek i szczerze odradzam. Atmosfera jest okropna, wszyscy patrzą ci na ręce (nie tylko kierownicy, "koledzy" z pracy też), cały czas krytykują i mówią co robisz źle (nigdy co robisz dobrze), wszyscy kablują. Poza tym ta praca wymaga być ciągle mega skupionym, otwartym i uśmiechniętym, a także oczywiście obowiązuje zasada "Klient nasz pan". Kierownicy krzywo się patrzyli, kiedy nie podchodziłaś do klientów (choć to samo w sobie nie było takie złe, ludzie i tak zazwyczaj odmawiają pomocy i generalnie są mili, nie napotkałam wrednych przypadków, no ale trzeba się ciągle przełamywać, żeby jednak do takiej obcej osoby podejść).
Ostatecznie straciłam tą pracę, bo mimo że czułam, że rozmowa z obcymi osobami sprawia mi już coraz mniej problemów, to jednak kierownicy wolą wziąć do pracy kogoś energicznego i śmiałego, a nie fobika (który mógłby być perfekcyjny w tym co robi, ale potrzebuje na to czasu)
Być może w jakiś mniejszych, nie sieciówkowych sklepach praca jest przyjemniejsza, natomiast w moim przypadku praca w sklepie zwiększyła lęk przed pracą w ogóle.
Może ten lęk aż tak irracjonalny nie jest, bo miałam złe doświadczenia jeśli chodzi o pracę. Ktoś wyżej napisał, że może praca w sklepie odzieżowym jest dobrym pomysłem. Otóż, nie jest. Pracowałam przez miesiąc w jednej z sieciówek i szczerze odradzam. Atmosfera jest okropna, wszyscy patrzą ci na ręce (nie tylko kierownicy, "koledzy" z pracy też), cały czas krytykują i mówią co robisz źle (nigdy co robisz dobrze), wszyscy kablują. Poza tym ta praca wymaga być ciągle mega skupionym, otwartym i uśmiechniętym, a także oczywiście obowiązuje zasada "Klient nasz pan". Kierownicy krzywo się patrzyli, kiedy nie podchodziłaś do klientów (choć to samo w sobie nie było takie złe, ludzie i tak zazwyczaj odmawiają pomocy i generalnie są mili, nie napotkałam wrednych przypadków, no ale trzeba się ciągle przełamywać, żeby jednak do takiej obcej osoby podejść).
Ostatecznie straciłam tą pracę, bo mimo że czułam, że rozmowa z obcymi osobami sprawia mi już coraz mniej problemów, to jednak kierownicy wolą wziąć do pracy kogoś energicznego i śmiałego, a nie fobika (który mógłby być perfekcyjny w tym co robi, ale potrzebuje na to czasu)
Być może w jakiś mniejszych, nie sieciówkowych sklepach praca jest przyjemniejsza, natomiast w moim przypadku praca w sklepie zwiększyła lęk przed pracą w ogóle.