07 Lis 2014, Pią 0:30, PID: 419412
Tak, szczególnie, gdy widzę, że inni mają ich mnóstwo.
Głupota totalna.
Sam jestem sobie winny, SAM się odizolowałem od znajomych.
Więc po co mam się tym przejmować, a to właśnie robię.
To głupota:
1) Przejmuję się tym, że mam mało znajomych (teraz ZERO przyjaciół, kiedyś ich miałem, moja wina nie pielęgnowałem relacji...)
2) Sam doprowadziłem do tego stanu, izolując się od znajomych, unikając wspólnych wyjść, wypadów, martwiąc się jak dzwoni znajomy, który może chce mnie wyciągnąć na piwo...
3) Więc gdzie tu logika, skoro widać nie chcę mieć znajomych, a z drugiej strony chcę, przecież to sprzeczność i głupota
4) Głupota totalna
5) = jestem głupi?
6) "jestem" jest kluczem, to po prostu MYŚL, fałszywa, plugawa, nikczemna
Tak, nie mam dużo znajomych, miałem przyjaciół (bardzo bliskich znajomych), których bardzo lubiłem. W sumie nadal są, żyją... Ale ja unikałem/unikam z nimi kontaktu, nie chcę wychodzić. To co mam się dziwić, że jest jak jest. Sam sobie jestem winny.
Co do cholery mi odbiło, bym się tym przejmował, skoro widać celowo (ale nieświadomie) do tego doprowadziłem.
Nieświadomie, bo to durna choroba mnie tego sprowadziła.
Czego się boję w relacjach z ludźmi? Że zobaczą, jaki jestem? A no, a jaki jestem, ja nawet tego niewiem i niewiem czy chcę wiedzieć.
Ok, czasem chcę Normalnie mam rollercoster emocjonalny teraz, ale faza
Głupota totalna.
Sam jestem sobie winny, SAM się odizolowałem od znajomych.
Więc po co mam się tym przejmować, a to właśnie robię.
To głupota:
1) Przejmuję się tym, że mam mało znajomych (teraz ZERO przyjaciół, kiedyś ich miałem, moja wina nie pielęgnowałem relacji...)
2) Sam doprowadziłem do tego stanu, izolując się od znajomych, unikając wspólnych wyjść, wypadów, martwiąc się jak dzwoni znajomy, który może chce mnie wyciągnąć na piwo...
3) Więc gdzie tu logika, skoro widać nie chcę mieć znajomych, a z drugiej strony chcę, przecież to sprzeczność i głupota
4) Głupota totalna
5) = jestem głupi?
6) "jestem" jest kluczem, to po prostu MYŚL, fałszywa, plugawa, nikczemna
Tak, nie mam dużo znajomych, miałem przyjaciół (bardzo bliskich znajomych), których bardzo lubiłem. W sumie nadal są, żyją... Ale ja unikałem/unikam z nimi kontaktu, nie chcę wychodzić. To co mam się dziwić, że jest jak jest. Sam sobie jestem winny.
Co do cholery mi odbiło, bym się tym przejmował, skoro widać celowo (ale nieświadomie) do tego doprowadziłem.
Nieświadomie, bo to durna choroba mnie tego sprowadziła.
Czego się boję w relacjach z ludźmi? Że zobaczą, jaki jestem? A no, a jaki jestem, ja nawet tego niewiem i niewiem czy chcę wiedzieć.
Ok, czasem chcę Normalnie mam rollercoster emocjonalny teraz, ale faza