16 Sty 2015, Pią 1:08, PID: 430116
FobiaSpołecznaOna- historia jak z książki. Naprawdę.:-)
Ale takie sytuacje rzadko się zdarzają . I choć wiem, że są na forum osoby w związkach to ja osobiście uważam, że jest to rzadkość.
Nie mogę sobie wyobrazić bycia w związku.
No bo powiedzmy, że trafi się ktoś kto jest mną zainteresowany, uśmiecha się, zagaduje. I powiedzmy mnie też się podoba czuję do niego sympatię. I tu pojawia się pierwszy problem bo jako fobiczka boję się go i uciekam mimo wszystko. Nie ukrywajmy ale takie uciekanie zniechęca bardzo, a niestety rzadko zdarza się człowiek tak uparty jak opisała koleżanka.
No ale nawet jakby się nie zniechęcił to jak właściwie miałby wyglądać drugi etap? U mnie zawsze się kończyło na tym pierwszym. I nie mam pojęcia jak miałoby być dalej.
Czy taki drugi etap to jest jakieś wspólne wyjście na kawę czy do kina? Dla mnie to jest nie do przejścia.
Po prostu nie wyobrażam sobie siedzieć sobie z chłopakiem przy stoliku, swobodnie rozmawiać, śmiać się. Już na wstepie oblałabym się kawą albo zrobiłabym coś równie głupiego. Siedziałabym cała spięta nie mogąc się odezwać. Po takim spotkaniu on by się zniechęcił i to dopiero podkopałoby mi samoocenę. :-(
Ale takie sytuacje rzadko się zdarzają . I choć wiem, że są na forum osoby w związkach to ja osobiście uważam, że jest to rzadkość.
Nie mogę sobie wyobrazić bycia w związku.
No bo powiedzmy, że trafi się ktoś kto jest mną zainteresowany, uśmiecha się, zagaduje. I powiedzmy mnie też się podoba czuję do niego sympatię. I tu pojawia się pierwszy problem bo jako fobiczka boję się go i uciekam mimo wszystko. Nie ukrywajmy ale takie uciekanie zniechęca bardzo, a niestety rzadko zdarza się człowiek tak uparty jak opisała koleżanka.
No ale nawet jakby się nie zniechęcił to jak właściwie miałby wyglądać drugi etap? U mnie zawsze się kończyło na tym pierwszym. I nie mam pojęcia jak miałoby być dalej.
Czy taki drugi etap to jest jakieś wspólne wyjście na kawę czy do kina? Dla mnie to jest nie do przejścia.
Po prostu nie wyobrażam sobie siedzieć sobie z chłopakiem przy stoliku, swobodnie rozmawiać, śmiać się. Już na wstepie oblałabym się kawą albo zrobiłabym coś równie głupiego. Siedziałabym cała spięta nie mogąc się odezwać. Po takim spotkaniu on by się zniechęcił i to dopiero podkopałoby mi samoocenę. :-(