20 Lut 2015, Pią 13:16, PID: 434824
Doskonale rozumiem autorkę... Mieszkam obecnie z trzema współlokatorami. Są w porządku, ale to osoby ogólnie rzecz biorąc bardziej pewne siebie ode mnie, co wciąż jest dla mnie trochę deprymujące. Gdy mam coś do załatwienia w kuchni, to sto razy wolę być w niej sam, niż żeby mi się ktoś kręcił i zagadywał. Jeden z kolegów po prostu wchodzi i wychodzi bez słowa (oprócz "cześć") i wówczas dręczy mnie natrętna, głupia myśl, że to ja powinienem go zatrzymać, wymyślić temat do rozmowy, bo inaczej uzna mnie za mruka. Drugi kolega jest z kolei bardzo rozmowny - co tam, co tam, co gotujesz itp.. Z grzeczności podejmuję rozmowę, ale rzadko kiedy tak naprawdę mam na nią ochotę; nie mam jakichś świetnych umiejętności kulinarnych i temat swojego posiłku wolę zachować dla siebie, poza tym nie mam podzielnej uwagi, co jest kłopotliwe gdy jestem wówczas pod presją czasową.