04 Cze 2015, Czw 23:07, PID: 448128
Więc ja specjalnie dokonałam rejestracji żeby się tutaj podpisać... bo zazwyczaj tego nie robię. Aż czuję się trochę lepiej ze świadomością, że nie jestem sama z tym 'dziwnym' podejściem. I jestem również spod lwa!
Ale zaczynając od początku... Odkąd pamiętam miałam problemy z nawiązywaniem przyjaźni i znajomości, w przedszkolu miałam jedną najlepszą koleżankę przez parę lat, później tak samo w podstawówce. Przychodziłam nie raz do mamy z płaczem i skarżyłam się, że nikt mnie nie lubi a ona odpowiadała "Jak odzywasz się do nich tak jak do mnie to ja się nie dziwię" ponieważ byłam buntowniczym, pyskatym dzieckiem z własnym zdaniem, co mojej mamusi się nie podobało. Przez to bardzo zamknęłam się na różne kontakty z ludźmi. Może też dlatego, że zachorowałam na niedoczynność tarczycy i przytyłam przez co nabrałam wielkich kompleksów, dopiero w połowie gimnazjum udało mi się schudnąć i to tak, że byłam bardzo szczupła. Wtedy dopiero nabrałam trochę pewności siebie, trochę...
Na całokształt postrzegania przeze mnie ludzi i świata wpływa wiele czynników. Na przykład też to, że uwielbiałam malować, rysować i z wiekiem stałam się wrażliwa na piękno i sztukę, wrażliwa na wszystko... W gimnazjum nikt tego nie rozumiał i nie potrafiłam się nigdzie odnaleźć, wszystko co zajmowało moich rówieśników było dla mnie nudne i mnie po prostu nie interesowało, bo miałam i nadal mam sporo skłonności do filozofowania i analizowania, więc z wzajemnością. Próbowałam się dostosować, być taka jak wszyscy ale odkryłam, że wtedy nie czuję się sobą i miałam wrażenie, że się okłamuję. Po gimnazjum wybrałam liceum plastyczne, gdzie czułam się trochę bardziej akceptowana, poznałam moją pierwszą miłość, która dostarczyła mi pierwszych poważnych łez i wyrządziła wiele, naprawdę wiele krzywdy, równocześnie to pan B wyciągnął mnie z pierwszych depresji, poświęcił mi cały rok i okazał ogrom miłości... po czym nagle odszedł. Ogólnie podsumowując i nie wdając się w szczegóły mogę stwierdzić że życie mnie zawiodło a ten temat różnorakich fobii społecznych jeszcze dokończę bo jest naprawdę wiele do opisania a nie podałam chyba nawet najważniejszego wątku... Ale już tak mam, że się gubię.
Ale zaczynając od początku... Odkąd pamiętam miałam problemy z nawiązywaniem przyjaźni i znajomości, w przedszkolu miałam jedną najlepszą koleżankę przez parę lat, później tak samo w podstawówce. Przychodziłam nie raz do mamy z płaczem i skarżyłam się, że nikt mnie nie lubi a ona odpowiadała "Jak odzywasz się do nich tak jak do mnie to ja się nie dziwię" ponieważ byłam buntowniczym, pyskatym dzieckiem z własnym zdaniem, co mojej mamusi się nie podobało. Przez to bardzo zamknęłam się na różne kontakty z ludźmi. Może też dlatego, że zachorowałam na niedoczynność tarczycy i przytyłam przez co nabrałam wielkich kompleksów, dopiero w połowie gimnazjum udało mi się schudnąć i to tak, że byłam bardzo szczupła. Wtedy dopiero nabrałam trochę pewności siebie, trochę...
Na całokształt postrzegania przeze mnie ludzi i świata wpływa wiele czynników. Na przykład też to, że uwielbiałam malować, rysować i z wiekiem stałam się wrażliwa na piękno i sztukę, wrażliwa na wszystko... W gimnazjum nikt tego nie rozumiał i nie potrafiłam się nigdzie odnaleźć, wszystko co zajmowało moich rówieśników było dla mnie nudne i mnie po prostu nie interesowało, bo miałam i nadal mam sporo skłonności do filozofowania i analizowania, więc z wzajemnością. Próbowałam się dostosować, być taka jak wszyscy ale odkryłam, że wtedy nie czuję się sobą i miałam wrażenie, że się okłamuję. Po gimnazjum wybrałam liceum plastyczne, gdzie czułam się trochę bardziej akceptowana, poznałam moją pierwszą miłość, która dostarczyła mi pierwszych poważnych łez i wyrządziła wiele, naprawdę wiele krzywdy, równocześnie to pan B wyciągnął mnie z pierwszych depresji, poświęcił mi cały rok i okazał ogrom miłości... po czym nagle odszedł. Ogólnie podsumowując i nie wdając się w szczegóły mogę stwierdzić że życie mnie zawiodło a ten temat różnorakich fobii społecznych jeszcze dokończę bo jest naprawdę wiele do opisania a nie podałam chyba nawet najważniejszego wątku... Ale już tak mam, że się gubię.