20 Lip 2015, Pon 17:50, PID: 454776
pamiętam że mieliśmy w drugiej klasie LO na jakieś zajęcia tego typu przeznaczony cały dzień. Robiliśmy teścik w którym największa ilość punktów miała wskazać predyspozycje do danej grupy zawodów. Jak dzisiaj pamiętam że wyszło mi 5 pkt za ścisłe, 5 pkt za humanistyczne, 5 pkt za przyrodnicze, 5 za artystyczne i 5 za manualne zdolności.
potem każdy podpisał kartkę na której każdy każdemu miał wpisać jedną pozytywną cechę o podpisanej osobie. Wpisywałem wszystkim jak leci Miły/miła bo znałem tych ludzi jedynie z widzenia więc nie znałem ich predyspozycji. Nie poprawił mi humoru fakt że gdy moja kartka wróciła to zobaczyłem na niej same określenia jak właśnie miły, dobry, uprzejmy.
Z urzędu mnie skierowali do doradcy chyba w ten sam dzien w który się rejestrowałem, albo jakoś w okolicach tego terminu. Nie za bardzo pamiętam ale chyba wszedłem, siedziała kobita która zniecierpliwiona zapytała czym się interesuje powiedziałem pewnie że lubie grać na kompie i czasem chodzę na spacery wieczorem, popatrzyła jak na debila i zapytała "a z takich zawodowych rzeczy?" coś walnąłem o tym że nic, ale kiedyś się interesowałem roślinami to wpisała mi w jakąś kartę że preferuje roboty przy roślinach, mechanicznie wyklepała mi kazania że w moim wieku (20 lat, to było kilka lat temu) to powinienem mieć masę zainteresowań i pomysł na życie i dziękuje do widzenia.
także ja bym nie liczył na pomoc tego typu osób, chyba że teraz to jest ten cały coaching - połączenie psychologii z doradztwem zawodowym. Może to działa, ale jak miałem z tego wykłady na studiach to żygać mi się chciało huraoptymizmem kobiety która to prowadzi, gadaniem o karierze i spełnieniu zawodowym, o ambicji i ambitnych celach. Tym niemniej może to jest dobry pomysł, niestety pewnie odpłatny.
potem każdy podpisał kartkę na której każdy każdemu miał wpisać jedną pozytywną cechę o podpisanej osobie. Wpisywałem wszystkim jak leci Miły/miła bo znałem tych ludzi jedynie z widzenia więc nie znałem ich predyspozycji. Nie poprawił mi humoru fakt że gdy moja kartka wróciła to zobaczyłem na niej same określenia jak właśnie miły, dobry, uprzejmy.
Z urzędu mnie skierowali do doradcy chyba w ten sam dzien w który się rejestrowałem, albo jakoś w okolicach tego terminu. Nie za bardzo pamiętam ale chyba wszedłem, siedziała kobita która zniecierpliwiona zapytała czym się interesuje powiedziałem pewnie że lubie grać na kompie i czasem chodzę na spacery wieczorem, popatrzyła jak na debila i zapytała "a z takich zawodowych rzeczy?" coś walnąłem o tym że nic, ale kiedyś się interesowałem roślinami to wpisała mi w jakąś kartę że preferuje roboty przy roślinach, mechanicznie wyklepała mi kazania że w moim wieku (20 lat, to było kilka lat temu) to powinienem mieć masę zainteresowań i pomysł na życie i dziękuje do widzenia.
także ja bym nie liczył na pomoc tego typu osób, chyba że teraz to jest ten cały coaching - połączenie psychologii z doradztwem zawodowym. Może to działa, ale jak miałem z tego wykłady na studiach to żygać mi się chciało huraoptymizmem kobiety która to prowadzi, gadaniem o karierze i spełnieniu zawodowym, o ambicji i ambitnych celach. Tym niemniej może to jest dobry pomysł, niestety pewnie odpłatny.