09 Lis 2015, Pon 23:27, PID: 486660
Ja nie wiem co mam czy to depresja czy to dys coś tam, ale od lat czuję totalną niemoc. Chciałabym robić tyle rzeczy, planuję sobie co zrobię i w efekcie nie robię nic! Czuję jakby coś mnie przygniatało i powstrzymywało. Teraz np. zamiast robić projekt siedzę tutaj i wylewam swoje żałosne żale. Boli mnie, że nie mogę tak, jak mój chłopak wstać rano i czegoś porobić. Może za dużo chcę? Marnuję każdy dzień. Chcę, a nie umiem. Wiem, że marnuję czas, a nie potrafię przestać. Jak już uda mi się coś zacząć robić i się wciągnę to jest super, ale za kilka dni znowu mam tę niemoc i znowu nie mogę się zabrać za nic. To nie może być normalne. Dodam tylko, że mam tak od kiedy pamiętam i zawsze zostawiam wszystko na ostatnią chwilę. Robię jak czuję nad sobą bat - np. zniecierpliwiony klient, ktoś czekający na moją pracę, a i to nie zawsze, bo potrafię wszystko przedłużać, przeciągać i się z tego tłumaczyć.
Kiedyś jeden psycholog mi powiedział, że jestem klasycznym przykładem depresanta tylko depresja ma u mnie przebieg jak sinusoida - raz jestem happy innym razem sad. Myślicie, że to depresja czy po prostu jestem leniwą krową i po prostu muszę się do wszystkiego zmuszać i taki mój los? Powiecie, że przecież mam diagnozę.. tak, ale w tym samym czasie trzech innych psychologów powiedziało inne rzeczy, a o tym nikt nie wspomniał.
Kiedyś jeden psycholog mi powiedział, że jestem klasycznym przykładem depresanta tylko depresja ma u mnie przebieg jak sinusoida - raz jestem happy innym razem sad. Myślicie, że to depresja czy po prostu jestem leniwą krową i po prostu muszę się do wszystkiego zmuszać i taki mój los? Powiecie, że przecież mam diagnozę.. tak, ale w tym samym czasie trzech innych psychologów powiedziało inne rzeczy, a o tym nikt nie wspomniał.